Znani aktorzy zaszczepili się poza kolejką. „Nie sądziłam, że będzie afera z tego powodu”

Z powodu przyjęcia szczepionek przeciw COVID-19 przez 18 osób publicznych nieobjętych grupą „zero” nowy rok w Polsce rozpoczął się prawdziwą burzą w sieci. Do uczestnictwa w szczepieniach jako pierwsi przyznali się Krystyna Janda i Leszek Miller. O kolejnych osobach, które otrzymały medykament, poinformował reporter Polsat News Mateusz Maranowski. Dwoje znanych aktorów zdecydowało się na komentarz w tej sprawie.
W czwartek 31 grudnia Warszawski Uniwersytet Medyczny wydał oświadczenie w sprawie szczepionek przeciwko COVID-19. Wynikało z niego, że spośród 450 dawek medykamentu 300 trafiło do pracowników szpitali WUM. Pozostałe 150 rozdysponowano natomiast między członków rodzin zaszczepionych pracowników i pacjentów będących pod opieką placówek WUM.
Wśród zaszczepionych pacjentów znalazło się 18 osób znanych Polakom z dziedziny kultury i sztuki. Każda z nich zgodziła się na zostanie ambasadorem powszechnej akcji szczepień. Taka postawa nie spodobała się jednak wielu obywatelom.
Przyjęli szczepionkę, choć nie należą do grupy „zero”. Dlaczego?
W piątek 1 stycznia głośno mówiło się o aktorce Krystynie Jandzie i byłym premierze Leszku Millerze, którzy jako pierwsi przyznali się do przyjęcia szczepionki zapobiegającej zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2. Dziś wiadomo, że oprócz nich na liście znalazł się między innymi Wiktor Zborowski.
- Wiktor Zborowski i Krzysztof Materna są także na liście osób zaszczepionych w puli z WUM-u – napisał na Twitterze Mateusz Maranowski.
Jak ustalił dziennikarz serwisu Polsat News, Krystyna Janda miała dzwonić do aktorów w wieku powyżej 60. lat i proponować im zaszczepienie się na terenie placówek WUM. Medykament trafił jednak nie tylko do starszych celebrytów, ale także do jej córki. Maria Seweryn ma skończone 45 lat i jak przyznała, zaszczepiła się „przy okazji”.
- Tak, zaszczepiłam się. Nie sądziłam, że będzie afera z tego powodu, a teraz żałuję (…) Moi rodzice (Krystyna Janda i Andrzej Seweryn – red.), będąc seniorami, byli na liście osób do zaszczepienia. Ponieważ mój ojciec porusza się o kulach, pojechałam z nim na szczepienie. Nie było nikogo poza nami, pani doktor mnie zaprosiła i powiedziała, że „skoro już pani jest, niech pani wejdzie, jest otwarta dawka”. Ja z tego skorzystałam. Nie miałam poczucia, że to nieetyczne, ponieważ zrozumiałam to tak, że dawka się zmarnuje. Jadąc tam, nie myślałam, że mi się to przytrafi – powiedziała w rozmowie dla Polsat News.
W zaszczepieniu się poza kolejności niczego złego nie widział także Wiktor Zborowski. Aktor „nie czuł, że wpycha się do kolejki”, ponieważ na szczepienie otrzymał specjalne zaproszenie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Po prostu zostałem przez WUM zaproszony do pewnej akcji, nie zabiegałem o to. Uznałem, że akcja jest ważna, więc zrobiłem to, choć myślałem, że będę się szczepić w drugiej połowie stycznia. WUM wystosował zaproszenie do teatru, do Krystyny Jandy, teatr to koordynował – tłumaczył.
Sprawą szczepień w placówkach WUM – na polecenie ministra zdrowia – zajmą się pracownicy NFZ. Według Adama Niedzielskiego medycy dopuścili się nadużycia interpretacyjnego, dlatego ich praca musi zostać skontrolowana (więcej TUTAJ).
Artykuły polecane przez redakcję Pacjenci.pl:
- Pierwsze objawy raka jelita grubego. Pod żadnym pozorem ich nie lekceważcie
- Będą ograniczenia dla osób niezaszczepionych przeciw COVID-19? Jest komentarz ministra zdrowia
- Nietypowy objaw koronawirusa. Specjaliści ostrzegają, dotyka szczególnie osoby młodsze