Celowo oszpecała twarz córki, żeby wyłudzać pieniądze. Dramat dziecka trwał latami
43-letnia mieszkanka powiatu łukowskiego została zatrzymana przez policję z zarzutem znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad 9-letnią córką. Monika B. polewała twarz i kark dziewczynki toksyczną substancją, powodując trwałe oszpecenie dziecka. Żerując na cierpieniu córki, kobieta zbierała pieniądze na zbiórkach dobroczynnych. Grozi jej do 20 lat więzienia.
Dziecko ma nieodwracalne ubytki tkanek
Dramat dziewczynki trwał od 2017 roku. Wyrodna matka przez lata znęcała się nad dzieckiem, celowo doprowadzając do ekspozycji skóry dziecka na toksyczną substancję żrącą, powodując rozległe zmiany skórne – rumień, stany zapalne, blizny oraz nieodwracalne ubytki tkanek m.in. ubytek fragmentu ucha. Doszło do trwałego oszpecenia dziecka, które zaburza normalne funkcjonowanie w społeczeństwie.
„(...) doprowadzała do kontaktu skóry dziecka w obrębie twarzy i karku z bliżej nieustaloną płynną substancją toksyczną o cechach drażniących/żrących, powodując rozległe zmiany skórne w różnych fazach rozwoju – od rumienia i stanów zapalnych, poprzez blizny, aż do nieodwracalnych ubytków tkanek w wyniku martwicy niezakaźnej, w szczególności ubytku części dolno-brzeżnej prawej małżowiny usznej, co skutkuje ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu w postaci trwałego, istotnego zeszpecenia ciała - czytamy w komunikacie rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Lekarze podejrzewali, że dziecko choruje na pęcherzycę
Wyrodna matka żerowała na cierpieniu dziecka, aby zdobywać pieniądze na zbiórkach dobroczynnych przeznaczonych na finansowanie leczenia córki. Wielu internautów wpłacało środki, aby pomóc dziewczynce.
Matka wmawiała lekarzom, że rany u córki są skutkiem choroby. Podejrzewano, że dziecko cierpi na pęcherzycę. Jeszcze 14 lutego, na stronie siepomaga.pl prowadzono zbiórkę na leczenie dziecka, w której uzbierano ponad 208 tys. zł. Jednak po doniesieniach mediów o poczynaniach matki, fundacja w trybie natychmiastowym wypowiedziała porozumienie.
"Jednocześnie wszystkie środki są zabezpieczone w Fundacji na potrzeby Julii. Potrzebująca została zweryfikowana na podstawie wiarygodnej dokumentacji medycznej od lekarzy specjalistów, tym samym potwierdzających stan potrzebującej. Dotychczasowe wydatkowanie środków było przeznaczone na opiekę medyczną. Wizerunek potrzebującej i opis zbiórki ukryliśmy ze względu na dobro dziecka i toczące się postępowanie" – czytamy w oświadczeniu na profilu zbiórki.
Kobieta nie przyznaje się do winy. Utrzymuje, że zmiany skórne u dziewczynki powstały w wyniku choroby. Podejrzana trafiła do tymczasowego aresztu na okres 3 miesięcy. Grozi jej do 20 lat pozbawienia wolności.
Źródła: tvp lublin, wprost, topnewsy.pl
Obrażenia chemiczne to najgorsze z oparzeń
Oparzenia chemiczne są wywoływane przez środki chemiczne, które wżerają się w skórę, penetrując tkanki i powodując rozległe blizny. Ponadto, mogą powstawać opary, które są wchłaniane przez drogi oddechowe, prowadząc do ich poparzenia – co stawowi poważne zagrożenie życia.
Obrażenia chemiczne są najgorszym rodzajem poparzeń, ponieważ substancja chemiczna może działać bardzo długo. Jeśli nie zostanie szybko zmyta, będzie rozpuszczać ubranie i wżerać się w skórę do momentu, kied nie zneutralizują jej płyny w tkankach.
Pierwsza pomoc przy oparzeniach chemicznych polega na jak najszybszym umyciu miejsca oparzenia za pomocą wody.
„Przede wszystkim musimy jak najszybciej umyć miejsce oparzenia, ponieważ substancje chemiczne mogą pozostać na skórze i dalej penetrować tkanki. Nie używamy żadnych środków typu mydło. Stosujemy tylko czystą wodę! Następnie schładzamy pop
arzony obszar, tak jak w przypadku oparzeń termicznych i konsultujemy się z lekarzem.” - mówił w rozmowie dla Pacjentów ratownik medyczny Sebastian Jaworski.