Zainteresowanie medyczną marihuaną wśród pacjentów onkologicznych rośnie. W onkologii znalazła zastosowanie w łagodzeniu nudności spowodowanych przez chemioterapię. Mimo to wśród jej zwolenników znajdą się tacy, którzy twierdzą, że medyczną marihuaną można zabić komórki rakowe. Czy mają racje? Ekspert nie pozostawia wątpliwości. Artykuł powstał na podstawie rozmowy ze specjalistą, chirurgiem dr n. med. Magdaleną Nitą, Dyrektorem ds. Medycznych Centrum Medycyny Konopnej.
U Pani Ewy Zawieruchy lekarze rozpoznali glejaka wielopostaciowego o 4 stopniu złośliwości. Koszt leczenia to 230 tysięcy złotych, a rodziny chorej na to nie stać. Na siepomaga.pl właśnie ruszyła zbiórka, która potrwa do 27 września 2023 r. Trzeba działać szybko.
Zwykle nie powodują niepokojących objawów. Jednak to one stanowią bazę do rozwoju raka jelita grubego – dlatego tak ważne jest wykonywanie badań umożliwiających wczesne ich wykrycie. Czym są gruczolaki? Jak je wykrywać? Wyjaśniamy. Artykuł powstał na podstawie rozmowy ze specjalistą gastroenterologiem lek. med. Jackiem Kowerzanowem
Rak jelita grubego to nowotwór złośliwy, który ma zdolność m.in. do dawania przerzutów do odległych narządów. Mimo to jest to choroba, którą można całkowicie wyleczyć, o ile zostanie szybko rozpoznana. Czym więc są przerzuty i jak powstają? Co oznacza dla chorego, gdy przerzuty pojawią się węzłach chłonnych i czym są nacieki nowotworowe? Artykuł powstał na podstawie rozmowy z ekspertem gastroenterologiem Jackiem Kowerzanowem.
- Zacznijmy od tego, że pacjent pacjentowi nierówny. Inne będą zalecenia dla pacjenta zaczynającego terapię, inne dla tego, który jest w jej trakcie, a jeszcze inne dla chorego po ukończeniu leczenia. Celem takiego wyjazdy jest relaks, okres wytchnienia, dlatego też chory powinien na początek zadać sobie kilka pytań: czy to jest dobry czas na wakacyjny wypoczynek, czy na tym zyskam, czy stracę? Bo jeśli terapia chorego wymaga jego obecności na miejscu, to powinien wziąć to pod uwagę, żeby np. nie wypaść z programu lekowego. Taki wyjazd należy więc planować z lekarzem prowadzącym, biorąc pod uwagę nie tylko uwarunkowania medyczne, ale też administracyjne. - A jeśli od strony administracyjnej i medycznej nie ma przeciwskazań…- Ten kontakt z lekarzem jest nadal potrzebny, przede wszystkim dlatego, żeby lekarz poinformował pacjenta, jak się do wyjazdu przygotować, na jakie ewentualne zagrożenia zwrócić uwagę. Pacjent onkologiczny to pacjent szczególny, obciążony dużym ryzykiem narażenia na infekcje, chorobę zakrzepowo-zatorową, jeśli będzie długo podróżował w pozycji siedzącej, zakażenia wieloukładowe, będące powikłaniami po chemio- czy radioterapii. To pacjent bardziej narażony na zatrucia pokarmowe, oparzenia słoneczne. Oczywiście znaczenie ma rodzaj nowotworu, na jaki choruje, ale z pewnością każdy z chorych ma mniejszą wydolność i zwiększone ryzyko zachorowania na inne choroby, które u osoby zdrowej byłyby może bez znaczenia.- Decyzja zapadła, pacjent jedzie. Jego torba podróżna zapewne będzie o wiele cięższa niż bagaż osoby zdrowej?- Niekoniecznie, ale są rzeczy, których nie wolno mu zapomnieć. To oczywiście niezbędne leki, które być może będą wymagały odpowiedniego zabezpieczenia na czas podróży, głównie odpowiedniej temperatury, wilgotności. Lista leków powinna być uzupełniona sposobami dawkowania. To także preparaty przeciwsłoneczne, bo pamiętajmy, że skóra po chemio-czy radioterapii jest dużo bardziej wrażliwa na słońce. Pacjenci z obrzękiem limfatycznym powinni zaopatrzyć się w mankiety lub pończochy o stopniowanym ucisku.- Przed wyjazdem wskazane jest uzyskanie od lekarza kserokopii kart informacyjnych z leczenia szpitalnego oraz skrótu przebiegu leczenia (epikryzy) w co najmniej dwóch egzemplarzach. Jedną można stale nosić przy sobie, drugą trzymać w bagażu, a trzecią dać na przechowanie osobie towarzyszącej. I tu kolejna ważna informacja: wczasowicz „onkologiczny” powinien wyruszać na swoje wakacje z osobą towarzyszącą. Nie tylko na wypadek, gdyby potrzebował on zorganizowania pomocy, ale dla zapewnienia lepszego komfortu psychicznego.- Co jeszcze pacjent onkologiczny powinien mieć na uwadze, przygotowując się do wyjazdu na wakacje?- Na pewno wskazany jest wcześniejszy rekonesans dotyczący miejsca, gdzie pacjent będzie przebywał, np. czy są zainstalowane odpowiednie zabezpieczenia, jeśli pacjent jest niepełnosprawny ruchowo. To zresztą dotyczy samej podróży. Warto upewnić się wcześniej, gdzie znajduje się najbliższa placówka medyczna, w której chory, w razie potrzeby, mógłby uzyskać pomoc. I taki adres, z telefonami, mieć przy sobie.- I oto już jesteśmy na miejscu…- Należy wsłuchiwać się w sygnały, jakie daje ciało i żadnego nie lekceważyć. Unikać nadmiernego wysiłku, nie wahać się prosić o pomoc, także o wózek inwalidzki na lotnisku, jeśli po wyjściu z samolotu poruszanie się będzie sprawiało trudność. Unikać wysokich temperatur, jedzenia i picia z niepewnego źródła, stale nawadniać organizm. Unikać wszelkich potencjalnych źródeł zakażenia. Bardzo często i dokładnie (co najmniej przez 20 – 30 sekund) myć ręce. Wszystko po to, żeby wrócić w jak najlepszej formie, co pozwoli szybciej wrócić do zdrowia.
- Po pierwsze, taka informacja powinna być dostosowana do wieku małego pacjenta. Po drugie, aby poinformować dziecko o stanie jego zdrowia i dalszym postępowaniu w chorobie, potrzebna jest zgoda rodziców, a to w praktyce bardzo różnie wygląda. Dziecko ma prawo wiedzieć, co się z nim dzieje i często jest tak, że to ono wykazuje się większym rozsądkiem niż jego opiekunowie, do których oczywiście pełna, rzetelna informacja powinna trafić przed wszystkim.- Czy jednak trafia? Niejednokrotnie spotkała się Pani w swojej Klinice z rodzicami, którzy zabierali dzieci, w trakcie terapii, bo przestali wierzyć w jej skuteczność, a uwierzyli jakiemuś zielarzowi czy innemu „ekspertowi” …- Niestety medycyna alternatywna często wygrywa z tą opartą na faktach, bo wydaje się lepsza, skuteczniejsza i bez skutków ubocznych. Tylko że to nieprawda. Ja rzetelnie wyjaśniam, że dajemy chemię, która może być szkodliwa, że dajemy radioterapię, która może dać powikłania. Staramy się tak ustalać schemat leczenia, żeby te skutki były jak najmniejsze, ale nie w każdym przypadku jest to możliwe. Moje dotychczasowe doświadczenia pokazują, że dzieci, których rodzice zdecydowali o przerwaniu leczenia, wracają. I czasami jest już za późno na wyleczenie, które byłoby możliwe, gdyby pozostały na oddziale. Niektórzy rodzice podają dzieciom na własną rękę jakieś preparaty, o których słyszeli, że skutecznie lecą z raka. A my potem się zastanawiamy, dlaczego coś jest nie tak z prowadzoną przez nas terapią…- Zainicjowała Pani spotkania z rodzicami chorych dzieci, coś w rodzaju zebrań w szkole, które mają na celu przekazanie im dokładnych informacji dotyczących choroby i procesu leczenia, rozwianie ich wątpliwości, szczególnie wobec tego, co wyczytali w internecie. A mimo to wielu nadal woli zaufać szarlatanom…Czy można to jakoś zmienić?- To nie jest proste. Mamy bardzo ograniczone możliwości, żeby walczyć z decyzją rodziców, którzy maja negatywny stosunek do tzw. konwencjonalnej medycyny. Często ani rozmowy, ani dostępne możliwości prawne (np. poinformowanie należytych organów o zaistniałej sytuacji) nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Czas procedur nierzadko jest zbyt długi, co wpływa niekorzystnie na rokowanie pacjenta. Sądzę, że dużo lepszym sposobem na przekonanie rodziców, że najlepsza dla dziecka terapia to terapia oparta na rzetelnej wiedzy, byłyby głośno opowiedziane przez rodziców prawdziwe historie tych dzieci, które straciły szansę, bo ich opiekunowie zawierzyli szarlatanom.
- A są takie dziedziny medycyny i takie sytuacje, kiedy absolutnie konieczny jest bezpośredni kontakt z lekarzem. Kiedy chory ma objawy sugerujące obecność nowotworu, teleporada nie wystarczy. Trzeba pamiętać, że pierwszym etapem rozpoznawania każdej choroby, jest, obok wywiadu, zbadanie chorego, a odstąpienie od tej zasady powinno być wyjątkiem.- Lekarz pierwszego kontaktu musi zatem chorego obejrzeć, aby zlecić dalsze postępowanie i wystawić skierowanie do odpowiedniego specjalisty. Jeśli wizytę zastępuje się teleporadą, łatwo coś istotnego przeoczyć, nie zauważyć, co w przypadku rozwijającej się choroby nowotworowej może mieć brzemienne skutki. To kwestia nie tylko bezpieczeństwa chorego, ale też odpowiedzialności zawodowej i prawnej lekarza. A kiedy chory już został skierowany do specjalisty, tym bardziej konieczny jest bezpośredni kontakt. Zdarzają się oczywiście nadwrażliwi pacjenci, którzy każde kichnięcie mogą uznać za niepokojący objaw. Nawet w takiej sytuacji należy się jednak upewnić, czy bezpieczna jest wyłącznie teleporada.- Jedyną sytuacją w onkologii, kiedy możliwa jest teleporada – choć i tu są wyjątki – to wizyty kontrolne chorych w trakcie leczenia lub po jego ukończeniu. Jeśli np. lekarz dobrze zna chorego, a ten już zakończył leczenie, jest w trakcie obserwacji i nie zgłasza żadnych dolegliwości, to zastąpienie wizyty kontrolnej teleporadą nie będzie obarczone istotnym ryzykiem. Jeśli jednak coś chorego zaniepokoi lub wystąpią jakieś nowe okoliczności, to zawsze trzeba go zbadać.ARTYKUŁ PARTNERA
- Nowotwory głowy i szyi są szóstym, pod względem częstości występowania, nowotworem złośliwym w Polsce. Liczba chorych jest 2-krotnie wyższa niż pacjentów z rakiem szyjki macicy. Raka głowy i szyi tylko w zeszłym roku zdiagnozowano u prawie 11 tys. osób. W tym samym roku w wyniku choroby zmarło blisko 6 tys. pacjentów – to ok. dwa razy więcej niż śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Ponadto na przestrzeni ostatnich 20 lat odnotowano większą liczbę zachorowań, o 20 proc. - mówi prof. Wioletta Pietruszewska, kierownik I Katedry Otolaryngologii oraz Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Głowy i Szyi Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. – Świadomość na temat nowotworów głowy i szyi w społeczeństwie wciąż jest niewielka. Ponad 60 proc. pacjentów już w momencie diagnozy znajduje się w zaawansowanym stadium choroby. 60 proc. z tej grupy umiera w ciągu 5 lat. Natomiast rozpoznanie na wczesnym etapie zwiększa przeżywalność do nawet 80 – 90 proc.- Czynnikami ryzyka, wpływającymi na rozwój raka głowy i szyi, są głównie palenie tytoniu, spożywanie alkoholu oraz zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego HPV. Ten ostatni czynnik, znany powszechnie dopiero od niespełna dwóch dekad, związany jest z zakażeniem orogenitalnym, do którego dochodzi podczas seksu oralnego, w przypadku istnienia zakażenia u co najmniej jednego z partnerów. Mamy tutaj do czynienia ze swoistym fenomenem epidemiologicznym: obserwuje się wzrost nowych zachorowań u osób poniżej 40.roku życia, które nigdy nie paliły papierosów ani nie nadużywały alkoholu. Jednak występują u nich inne czynniki ryzyka zakażenia tym groźnym wirusem: wczesny wiek inicjacji seksualnej, duża liczba partnerów seksualnych, ryzykowne zachowania seksualne, seks oralny, brak stosowania prezerwatyw, partnerka seksualna wcześniej leczona z powodu dysplazji szyjki macicy lub raka szyjki macicy, a także zakażenie chorobami wenerycznymi, brak cytologicznych badań okresowych, nieszczepienie się, upośledzona odpowiedź immunologiczna. Czynnikiem ryzyka jest też płeć męska.- Dlatego stworzenie dostępu do badań profilaktycznych w zakresie nowotworów głowy i szyi jest priorytetem, który wpłynie na poprawę wyników leczenia tej grupy nowotworów oraz zwiększy świadomość pacjentów i pracowników służby zdrowia.- W programie profilaktyki powinny wziąć udział osoby, znajdujące się w grupie ryzyka – palące papierosy, nadużywające alkoholu, narażone na zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego, do którego może dojść podczas seksu oralnego.- I natychmiast zgłoś się do lekarza, jeśli zaobserwujesz u siebie jeden z poniższych objawów, utrzymujących się przez okres 6 tygodni: niezwiązany z infekcją ból gardła, ból języka, owrzodzenie jamy ustnej i/lub czerwone lub białe plamy w jamie ustnej, utrzymująca się chrypka, trudności w połykaniu, guzek w szyi, upośledzenie drożności nosa po jednej stronie lub krwawienie z nosa.- Weź udział w programie profilaktycznym nowotworów głowy i szyi, prowadzonym obecnie przez kilka ośrodków w Polsce, które zapewniają taką możliwość w każdym województwie.