Rodzice boją się diagnozy. Dr Magdalena Wegner-Jezierska uspokaja
Rodzice wzbraniają się przed diagnozą i dopytują czy nie wystarczą regularne wizyty u psychologa. To lęku przed przyklejeniem dziecku łatki „innego”, „dziwnego” czy „chorego psychicznie”, z którym jest „coś nie tak” - komentuje dr n. hum. Magdalena Wegner-Jezierska, psycholog, terapeutka dzieci i młodzieży dla portalu Pacjenci.pl.
Diagnozy dzieci i młodzieży, a często także osób dorosłych, w kierunku całościowych zaburzeń rozwoju - zaburzeń ze spektrum autyzmu, lub nadpobudliwości psychoruchowej ADHD budzą wiele emocji.
Obawa, aby diagnozę wykonać
Bywa, iż rodzice wzbraniają się przed udaniem się do specjalistycznego ośrodka celem wykonania diagnozy i dopytują czy nie wystarczą regularne wizyty u psychologa. Obawy wynikają z lęku przed przyklejeniem dziecku łatki „innego”, „dziwnego” czy „chorego psychicznie”, z którym jest „coś nie tak”.
Czasami obawa taką to wyraz poczucia, że diagnoza „spowoduje” zaburzenie. Jeśli coś nie jest nazwane, to trochę jakby tego nie było i w lepszych momentach można mieć poczucie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tymczasem warto mieć świadomość tego, że diagnoza nie zmieni dziecka czy nastolatka. Nadal będzie to ta sama osoba, z tymi samymi zasobami i trudnościami. Jednak diagnoza niesie ze sobą wiedzę i możliwości przewidywania rozwoju dziecka oraz obszarów, które można wesprzeć tak, aby dziecku, a często i całej rodzinie, było łatwiej.
Diagnoza może też wykluczyć podejrzenia dotyczące neuroatypowosci i ukierunkować pracę terapeutyczną na inne, bardziej odpowiednie dla dziecka, tory. Rodzice mają wtedy podstawę do zrewidowania swoich oczekiwań wobec dziecka i dostosowania oddziaływań wychowawczych adekwatnie do jego potrzeb i możliwości. Wreszcie diagnoza to cenna wskazówka do pracy terapeutycznej, szkolnej, a czasem i do wsparcia farmakologicznego.
Obawa przed lekami
Nasz stosunek do leków jako takich jest bardzo różny. Istnieją grupy dorosłych, którzy starają się jak ognia unikać wszelkich farmaceutyków, są i tacy ludzie, którzy sięgąją po leki bezrefleksyjnie, lekką ręką, a nawet ich nadużywają. Pomiędzy tymi skrajnościami istnieje podejście racjonalne, aby używać leków w sytuacji, kiedy są potrzebne i mogą pomóc, a ich stosowanie odbywa się pod ścisłym nadzorem lekarzy specjalistów.
Ponadto leki, które psychiatrzy stosują celem wspomagania osób z ADHD, np. w odpowiedzi na współistniejące zaburzenia lękowe czy depresyjne lub problemy z koncentracją czy natłokiem myśli dotyczą grupy leków zwanych potocznie „psychotropami”, które mają niekoniecznie dobry PR. Często słyszę o „faszerowaniu dziecka psychotropami” zamiast o leczeniu/ wspomaganiu lekami czego nie słyszę w przypadku podawania cukrzykom insuliny. Tymczasem za ludzkim zachowaniem, myślami i emocjami stoi praca mózgu , a ta podobnie jak praca innych ludzkich organów, może wymagać farmakoterapii.
Brak wiary w ADHD czy spektrum autyzmu
Niestety, nadal spotykam osoby, które nie wierzą w występowanie wymienionych neuroatypowosci. Uważają, że to wymysł współczesności i wymówka na braki w wychowaniu, szukanie dróg usprawiedliwienia określonego zachowania itp. Neurozoznorodność w odróżnieniu od wielu zaburzeń czy niepełnosprawności może nie być widoczna na pierwszy rzut oka.
Osoba w ciągu życia mogła wytworzyć szereg mechanizmów przystosowawczych do neurotypowego świata. Często jednak ponosi tego ogromne konsekwencje w obszarze zdrowia psychicznego. Fakt, że neuroróznorodnosci nie widać w postaci wysypki czy opuchlizny i nie można zmierzyć termometrem nie może być argumentem, że danej osobie nic nie jest, nie wymaga ona pomocy specjalistycznej, a jej trudności to wyraz braku dobrej woli.
Kultura, w której żyjemy
Żyjemy w kulturze, w której sfera emocji, napędu do działania, podejmowania wysiłku czy wyboru zachowania została ulokowana w całości w obszarze woli osoby. „Jeśli tylko zechce, to da radę”. Czyli jeśli nie daję rady, jestem smutna, nadwrażliwa na bodźce to znaczy, że nie staram się wystarczająco, jestem jakaś gorsza, dziwna itp.
Mówienie o złych stanach emocjonalnych kwitowane bywa stwierdzeniem: „Nie przesadzaj, przecież wszystko jest ok”. Brakuje wiedzy o funkcjonowaniu układu nerwowego człowieka, biochemicznym pochodzeniu emocji i ich wpływie na zachowanie człowieka. Zwiększenie świadomości na temat tego, w jaki sposób „działa człowiek” może być krokiem milowym w akceptacji diagnostyki w obszarze neuroróżnorodności i zrozumienia jakie leki, w jakich okolicznościach i w czym mogą pomóc oraz co podlega, a co nie podlega terapii.
dr n. hum. Magdalena Wegner-Jezierska, psycholog, terapeutka dzieci i młodzieży, Gabinet Psychologiczny „ZAPRZYJAŹNIENI”