Rodzice wzbraniają się przed diagnozą i dopytują czy nie wystarczą regularne wizyty u psychologa. To lęku przed przyklejeniem dziecku łatki „innego”, „dziwnego” czy „chorego psychicznie”, z którym jest „coś nie tak” - komentuje dr n. hum. Magdalena Wegner-Jezierska, psycholog, terapeutka dzieci i młodzieży dla portalu Pacjenci.pl.Diagnozy dzieci i młodzieży, a często także osób dorosłych, w kierunku całościowych zaburzeń rozwoju - zaburzeń ze spektrum autyzmu, lub nadpobudliwości psychoruchowej ADHD budzą wiele emocji.
Kluczowy jest niski poziom dopaminy. Z niego wynika problem z koncentracją, ale i z leczeniem depresji w ADHD, na którą „klasyczne” antydepresanty, czyli SSRI zwykle nie działają – tłumaczy dr hab. n. med. Grzegorz Opielak* z Centrum Terapii Dialog w Warszawie Komentarz „STOP stygmatyzacji dorosłych z ADHD” napisałam w emocjach i „na gorąco” po tekście w „Gazecie Wyborczej”, który pewnie napisany w dobrej wierze, ale sugerował, że Polacy biorą, a właściwie ćpają leki na ADHD dla haju, a nie po to, by się nimi ratować i móc „ogarnąć” swoje życie. Od tygodnia publikujemy komentarza - Wasze i lekarzy. Nie po to, by hejtować, ale by edukować. Dziś oddajemy głos bardzo doświadczonemu psychiatrze, szefowi oddziału psychiatrii i psychogeriatrii szpitala w Janowie Lubelskim, wykładowcy Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i terapeucie z Warszawskiego Centrum Terapii Dialog. Tłumaczy istotę zaburzenia, to jak działają leki na mózg ADHD i dlaczego niektóre nie działają, a także, że to, że przyczyną problemu jest niski poziom dopaminy, który sprawi, że jedna osoba będzie impulsywna, a inna spokojna i zdekoncentruje się po cichu i tylko “odpłynie”. - Ten artykuł odbił się szerokim echem. W mojej ocenie jego wydźwięk należy pojmować w dwóch wymiarach: braku zrozumienia czym jest ADHD oraz braku zrozumienia istoty samego leczenia stosowanego dla złagodzenia objawów tego zaburzenia – mówi psychiatra dr hab. n. med. Grzegorz Opielak. Ubolewa, że choć ADHD zostało już lata temu potwierdzone, nadal powszechnie pokutuje przeświadczenie o tym, że to nieistniejące zaburzenie. - Albo zaburzeniu którego jedyną manifestacją jest „bycie niegrzecznym”, u dzieci. A u dorosłych chęć otrzymania „narkotyków”, tyle, że legalnych, bo na receptę, ale przy tym czystych i względnie tanich… Tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia i ocen kontaktów z pacjentami czy z ich rodzinami – opowiada psychiatra dr Grzegorz Opielak.
Jestem żoną mężczyzny, który cierpi na ADHD, tzn. nie ma postawionej diagnozy, bo dopiero niedawno po wielu kryzysach rodzinnych, katastrofach organizacyjnych oraz zdiagnozowaniu się przez jego dorosłą już córkę, zaczęłam czytać i drążyć temat. 99 proc. objawów pasuje do jego zachowań. Zaczynam dostrzegać światełko w tunelu, bo nasze małżeństwo zawisło już na włosku. - mówi Anna. W portalu Pacjenci.pl publikujemy komentarze osób z ADHD, ich bliskich, a także psychiatrów i psychologów. By walczyć ze stygmatyzacją, po tym, jak kilka dni temu w „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst przedstawiający osoby biorące leki na ADHD niczym szukających wiecznego haju bohaterów „Wilka z Wall Street”. (Jeśli nie czytałaś czy nie czytałeś, to omówiony TUTAJ).
Nie walczę już z epizodami depresyjnymi, lękiem uogólnionym i fobią społeczną. Dzięki leczeniu objawów ADHD. Prawidłowa diagnoza (po dwóch nietrafionych!) i odpowiednie leczenie farmakologiczne zmieniły moje życie na lepsze – mówi Ola. Zostałam zdiagnozowana w wieku 26 lat, a więc moi rodzice są już starszej daty. Nie są biegli w sprawdzaniu informacji i ufają internetowi jak encyklopedii. Przekonanie ich, że nie zasłaniam się wymyślonym zaburzeniem, że nie szukam łatwej drogi, że leki to nie narkotyki, zajęło mi prawie dwa lata - dodaje. Komentarz „STOP stygmatyzacji dorosłych z ADHD” powstał na „na gorąco” po tekście w jednym z dzienników, który wielu odebrało, jako sugestię, że leki na ADHD ludzie biorą dla haju, a nie po to, by móc normalnie żyć i pracować. Na facebookowej grupie „ADHD dorosłych” zamieściłam prośbę o dzielenie się historiami z życia. Przez cały tydzień publikujemy Wasze listy. By edukować, czym jest ADHD dorosłych i dlaczego terapia bez leków zwykle za mało zdziała. Czytacie właśnie kolejny list.
Mam trzy krzyżyki na karku. Diagnoza, samoświadomość, że to ADHD i farmakologia to był game changer życia! Za chwilę minie rok od wdrożenia leków i mogę powiedzieć jedno: To był najlepszy rok mojego życia! Ogarnęłam się poświęciłam go na szacowanie i naprawianie szkód, które sama sobie wyrządziłam – napisała Lila w mailu dla portalu Pacjenci.plKomentarz „STOP stygmatyzacji dorosłych z ADHD” napisałam w emocjach i „na gorąco” po tekście w „Gazecie Wyborczej”. Sugerował, że osoby dorosłe biorą, a właściwie ćpają leki na ADHD dla haju, a nie po to, by móc funkcjonować w codziennym życiu. Pod tekstem i na facebookowej grupie „ADHD dorosłych” zamieściłam prośbę o dzielenie się historiami ze swojego życia. Przez cały tydzień, będziemy publikować Wasze listy i komentarze ekspertów. By edukować, czym jest ADHD dorosłych i dlaczego sama terapia to za mało i leki są ważne. Oto pierwszy z listów.
Łykają je jak „cukierki", lub kruszą i „wciągają nosem"– tak przedstawia dorosłych z ADHD tekst w „Gazecie Wyborczej”. Wierzę, że napisany w dobrej wierze, niestety powiela krzywdzące stereotypy. Przyczynia się do postrzegania tych, którzy przyjmują leki, jako bezrefleksyjnych bohaterów “Wilka z Wall Street”. „Lek na ADHD brany jak cukierki. "Euforia była coraz słabsza, zaczęłam brać więcej, potem rozkruszać i wciągać" – to tytuł tekstu, jaki ukazał się w sobotę 9 grudnia 2023 roku w „Gazecie Wyborczej”. Co o nim myślę? Wystarczająco długo żyję i pracuję, by zdążyć zobaczyć wielu uzależnionych ludzi. Ale nie od leków na ADHD, a od alkoholu, papierosów, seksu i dragów i to właśnie dlatego, że choć mieli ADHD, to niezdiagnozowane. I radzili sobie z tym tak, jak mogli - znieczulając się czym popadnie. W dodatku wielu z nich miało błędną diagnozę - zamiast ADHD, które faktycznie mieli, słyszeli, że mają coś zupełnie innego - i latami leczyli się na depresje, chorobę afektywno-dwubiegunową, bordeerline i wiele innych rzeczy. Dostając leki, które nie działały, bo nie mogły, a często jeszcze pogarszały sprawę.
Są w żywności, wodzie w plastikowych butelkach, ziemi. Z najnowszych badań amerykańskich ekspertów wynika, że może zwiększać ryzyko zachorowania na autyzmem, ADHD, a nawet Parkinsona, a także nasilić przebieg choroby. Oczywiście jedni zachorują, a inni nie. Wiele zależy d genów. Ale fakt jest taki, że plastik rozkładający się w środowisku, jeśli nie jest odpowiednio utylizowany, rozkłada się właśnie do takich mikrocząsteczek. Pamiętajmy, by segregować śmieci.W ostatnich dekadach częstość występowania ADHD i zaburzeń ze spektrum autyzmu bardzo mocno wzrosła - podkreślają amerykańscy badacze.Naukowcy z z Rowan-Virtua School of Osteopathic Medicine w USA uważają, że czynniki, które za to odpowiadają są w dużej mierze nieznane, ale poza genami mocno podkreślają rolę w powstaniu zaburzeń np. ze spektrum autyzmu bodźców środowiskowych.A badacze z Duke’s Nicholas School of the Environment oraz Trinity College of Arts and Sciences twierdzą, że nanoplastik może zwiększać ryzyko zachorowania na Parkinsona, a także zdecydować o gorszym przebiegu choroby.
ADHD według definicji to zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Większości osobom kojarzy się z nadmiernie ruchliwym dzieckiem, a w rzeczywistości to także wiele innych objawów. Przedstawiamy 8 faktów na temat ADHD, które warto poznać! Artykuł powstał na podstawie rozmowy z psychiatrą dr n. med. Joanną Łazarczyk.
ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi) jest powszechnie diagnozowane u chłopców, jednak u wielu dziewcząt i kobiet pozostaje problemem „ukrytym”. W dużej mierze wiąże się to z tym, że objawy ADHD u płci pięknej różnią się od tych występujących u płci męskiej. Jak objawia się ADHD u dziewcząt i dlaczego kobiety z ADHD gorzej radzą sobie w życiu codziennym? Artykuł powstał na podstawie rozmowy z psychiatrą dr n. med. Joanną Łazarczyk.