Samoleczenie coraz popularniejsze wśród Polaków. Farmaceutka wyjaśnia, jakie zagrożenia ze sobą niesie
Pod względem dostępności leków bez recepty jesteśmy wyjątkowym krajem. Jeśli dopadnie nas infekcja, bez problemu możemy zaopatrzyć się w cały arsenał środków na ból, gorączkę, kaszel, katar, biegunkę, zapalenie pęcherza, czy infekcje intymne. Do wyboru mamy przeróżne syropy, maści, płukanki, żele, czy czopki.
Wydaje się, że to dobrze. Kiedy coś nam dolega, jesteśmy w stanie dość szybko sobie pomóc. Sobie – lub komuś z naszych bliskich. Wystarczy „wyskoczyć” do apteki. Jednak ta szeroka dostępność leków kryje w sobie także pewne niebezpieczeństwa, o których opowiada Pacjentom farmaceutka.
Leki bez recepty – dwie strony medalu
Kto próbował sobie kupić lekarstwo podczas zagranicznych wakacji, zapewne dobrze pamięta, że wcale nie było to takie proste. Polska jest krajem wyjątkowym pod tym względem. W aptekach mamy naprawdę imponujący wybór suplementów, witamin, syropów na kaszel każdego rodzaju, substancji ułatwiających odkrztuszanie zalegającej wydzieliny, lub przeciwnie – hamujących odruch kaszlu, bardzo mocnych kropli do nosa, a przede wszystkim leków dostępnych bez recepty.
W przypadku infekcji przeziębieniowej, ale i wielu innych, bo i tych intymnych , dermatologicznych, czy np. zapalenia pęcherza lub biegunki , właściwie sami możemy zaordynować sobie leczenie. Wystarczy przejść się do apteki, a tam wszystko dostaniemy. Właściwie dopiero wtedy, kiedy czujemy, że już niezbędny jest antybiotyk, udajemy się do przychodni , bo antybiotyki – na szczęście – wciąż (jeszcze?) wymagają przepisu lekarza.
– Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym wartość rynku leków bez recepty (OTC) jest wyższa od wartości rynku leków przepisywanych przez lekarza na receptę. Wg raportu 2023 opublikowanego przez Stowarzyszenie Leki Tylko z Apteki, aż 54 proc. wszystkich sprzedanych leków w Polsce należy do kategorii OTC (bez recepty) – mówi w rozmowie z pacjenci.pl mgr farm. Edyta Bartoń-Bratek, kierownik apteki w Warszawie.
Polacy leczą się sami
Do lekarza trudno się dostać. Poranny telefon do przychodni bardzo często wygląda tak, że przez 45 minut oczekujemy na połączenie z konsultantem, a następnie dowiadujemy się, że numerków już nie ma. Jeśli to nie my jesteśmy chorzy, tylko ktoś z naszych bliskich, możemy wstać rano i o świcie ustawić się w ogonku przed przychodnią, wtedy mamy trochę większą szansę na numerek.
Ale osoba, która jest zdana tylko na siebie, kiedy złapie infekcję, raczej nie ma siły na takie wyczyny. Woli powlec się do apteki i kupić coś, co, np., reklamowano niedawno w telewizji. – Trudności w dostaniu się do lekarza sprawiają, że wielu Polaków szuka porad w internecie, sami dokonują diagnozy, sami leczą swoje dolegliwości – wyjaśnia farmaceutka. I tu zaczynają się problemy.
– Leki łatwo kupić, ale często stosowanie ich na własną rękę bywa niebezpieczną praktyką. Niedokładna lub błędna samodiagnoza prowadzi często do bezzasadnego przyjmowania leków , nieprawidłowego ich stosowania, a to z kolei może prowadzić do działań niepożądanych, interakcji, a nawet zatruć czy uzależnień w przypadku leków z kodeiną (na kaszel) czy pseudoefedryną (na katar i problemy z zatokami).
Pytajmy farmaceutów o rady
Edyta Bartoń-Bratek podkreśla, że to bardzo ważne, by rozmawiać z farmaceutą, pytać o wszystkie wątpliwości, także dlatego, że w Polsce mamy bardzo duży wybór odpowiedników, czyli leków, które zawierają tę samą substancją czynną, ale są produkowane przez różne firmy i dlatego mają różne nazwy handlowe. – Nie dziwię się moim pacjentom, że często nieświadomie wybierają leki z tym samym składem. Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym pacjenci na przeziębienie stosują wiele leków, nie mając świadomości, że często zawierają one albo takie same substancje, albo substancje, których działanie jest tożsame. W swojej pracy za pierwszym stołem, zawsze pytam pacjenta, jakie obecnie leki przyjmuje, pytam o jego objawy i dopiero wówczas dobieram odpowiednią farmakoterapię.
Dobrym przykładem jest seria leków Gripex i nie chodzi tu o reklamę, ani też antyreklamę. Farmaceutka wyjaśnia: – Zdarza się, że pacjent prosi o kilka leków, ale po konsultacji z farmaceutą okazuje się, że nie może zastosować np. leku Gripex w tabletkach, bo dolega mu kaszel z wydzieliną, a w tabletkach jest substancja o działaniu przeciwkaszlowym: dekstrometorfan.
Z kolei lek Gripex w saszetkach jest pozbawiony składników działających na objaw kaszlu. Z mojego doświadczenia wynika, że większość pacjentów nie ma świadomości, że np. Gripex tabletki i Gripex saszetki mają inny skład i inne wskazania. A jeśli jeszcze obok postawimy Gripex zatoki, Gripex noc i Gripex duo to konsultacja z farmaceutą jest niezbędna do podjęcia właściwej decyzji o wyborze leku.
Niebezpieczne samoleczenie
Pół biedy, gdy pójdziemy po leki do apteki. Farmaceuta zawsze podpowie, co może nam pomóc, pewne leki odradzi lub zaproponuje bardziej zasadne. Niestety, wiele preparatów możemy też kupić sobie przy kasie w sklepie spożywczym. To ogromne niebezpieczeństwo zwłaszcza w kontekście osób niezbyt rozeznanych w temacie leków.
Trudno się jednak dziwić ludziom, którzy źle się czują i próbują sobie jakoś pomóc, a do lekarza nie są w stanie się dostać. Jednak, co należy podkreślić z całą mocą, w takim wypadku nie powinniśmy się kierować reklamami telewizyjnymi, ani kupować syropów w spożywczaku, czy drogerii, ale udać się do apteki. – Samoleczenie bywa nieuniknione, ale aby było bezpieczne, warto o swoich objawach powiedzieć farmaceucie, który po wywiadzie dobierze prawidłowo leki, a w sytuacji alarmującej przekieruje pacjenta do lekarza.
Zobacz także:
Lek na odwodnienie wycofany z aptek. Może być niebezpieczny dla zdrowia
Zasady realizacji recept do zmiany? Nieczytelne zapisy, ale leki będą wydane
Polacy piją te zioła litrami. W Wielkiej Brytanii są zakazane