Aktorka „Klanu”: „Modliłam się, żeby zobaczyć córkę”
Traciłam wzrok, mowę, nie mogłam się ruszać. Karetka wiozła mnie z planu zdjęciowego do szpitala, a ja nie miała pojęcia, że pękł mi tętniak w mózgu. Jeden z czterech – wspomina Aldona Orman, aktorka. Dziś czeka na decyzję lekarzy, czy będzie potrzebna kolejna operacja.
Tego dnia czuła się źle, w trakcie gry cały czas leciały jej łzy z prawego oka. Jak tylko skończyła grać swoją scenę, zamiast pójść do samochodu i wrócić do domu, poszła do operatorów, by zerknąć jeszcze na monitory, sprawdzić, jak wyszły zdjęcia z jej udziałem, czy może nie trzeba czegoś powtórzyć.
I właśnie to prawdopodobnie uratowało Aldonie Orman życie. Zaczęła tracić przytomność, wzrok i nie mogła mówić, tylko coś niewyraźnie mamrotała. Nie dałaby rady sama wezwać karetki.
– „Przyjeżdżajcie szybko, bo to chyba zawał albo coś gorszego!" – kierownik planu Krzysiu Puchała zadzwonił po karetkę. O tym wszystkim ludzie z ekipy opowiedzieli mi już później, gdy byłam po operacji i doszłam do siebie, bo niewiele z tamtych chwil pamiętałam – wspomina Aldona Orman. Zdjęcia były kręcone w wytwórni filmów na ul. Chełmskiej w Warszawie, bardzo blisko jest szpital – na ul. Stępińskiej. Karetka była w pięć minut.
Tętniak w mózgu. Jeden z czterech
Gdy ratownicy wieźli Aldonę Orman do szpitala, uspokajała ich, że ten ból głowy i problemy z poruszaniem się to na pewno wynik problemów z kręgosłupem. Niedawno miała wypadek – to też zdarzyło się na planie zdjęciowym, tylko w Tiranie – w Arabii Saudyjskiej, runęła trzy metry w dół, bo grała na scenie w ciemności i nikt nie oznaczył miejsca, gdzie w scenie było wycięcie niczym zapadnia.
Prawdopodobnie przez to, że uspokajała ekipę karetki, że to nie był kręgosłup, na SOR nie od razu się dostali – wyglądało na to, że może poczekać, choć osoby z pękniętymi tętniakami, tak jak te z udarem są przyjmowane w pierwszej kolejności, bo tu bardzo liczy się czas. Lekarze zrobili rezonans głowy.
– Mam świeżą krew w głowie – powiedziałam lekarzowi, do którego zadzwoniłam ze szpitala , bo zaczęłam odzyskiwać mowę. To był doktor, który po wypadku w Tiranie zajmował się moim kręgosłupem – wspomina Aldona Orman w rozmowie z Agnieszką Sztyler-Turovsky, redaktor naczelną portalu Pacjenci.pl w podcaście na YouTube.
Po chwili od lekarzy, którzy zbadali Aldonę Orman w szpitalu i zobaczyli badania obrazowe jej mózgu, usłyszała, że będzie miała operację mózgu. Natychmiast. Ma tętniaka, który pęka i krwawi . A kolejna tomografia, tym razem z kontrastem pokazała, że ten tętniak w głowie nie jest jedyny, bo w sumie są aż… cztery. To nie pierwszy raz, gdy aktorka, którą Polacy znają nie tylko z „Klanu”, ale innych ról serialowych, teatralnych i filmowych, otarła się o śmierć.
Przed tętniakiem i operacją mózgu była sepsa i śpiączka
– Modliłam się, bo jestem osobą wierzącą, żebym mogła jeszcze zobaczyć córkę. „Panie Boże, proszę Cię, żeby było dobrze, mam córkę, nie chciałabym zostawić jej samej…” – wspomina Aldona Orman chwile, gdy walczyła o życie po tym, gdy zachorowała na sepsę. Na pięć dni zapadła w śpiączkę.
Wtedy też uratował ją zbieg szczęśliwych okoliczności. Była sama w domu, zadzwoniła do niej przyjaciółka i usłyszała, że Aldona Orman ma zmieniony głos – mówi jakoś niewyraźnie, jakby była pijana, a wiedziała, że to nieprawdopodobne. Przyjechała natychmiast razem z mężem i wyważyli drzwi mieszkania, bo Aldona Orman już nie miała siły ich otworzyć. Prawdopodobnie dzięki temu przeżyła.
Aldona Orman: „Dobro wraca do nas w trudnych sytuacjach”
Operacja, jaka czekała Aldonę Orman po tym, jak zaczął krwawić jej tętniak w mózgu, odbyła się nowoczesną techniką. To była tzw. embolizacja tętnika – nie trzeba było robić trepanacji czaszki, bo neurochirurdzy dostali się do mózgu przez tętnicę udową i na monitorze pod kontrolą USG widzieli całe pole operacyjne.
Gdy Aldona Orman obudziła się i usłyszała, że operacja się udała, wciąż czuła silny ból – nie tylko głowy, ale promieniujący wzdłuż całego kręgosłupa. – Mój organizm zawsze reaguje nietypowo – mówi, mając na myśli to, że choć anestezjologia jest dziś na bardzo wysokim poziomie, jej ból trudno było w pierwszej chwili uśmierzyć.
Selfie ze szpitalnego łóżka wrzuciła na swoje media społecznościowe. Nie było żadnego hejtu, z jakim często spotykają się znane osoby opowiadające o swoich problemach zdrowotnych. – Dostałam tysiące komentarzy, maili, SMS-ów pełnych wsparcia, z życzeniami zdrowia. Ludzie pisali, że wysyłają mi dużo dobrej energii albo że się za mnie modlą – wspomina Aldona Orman.
– Po tych wszystkich doświadczeniach wiem, że trzeba słuchać swojego wewnętrznego głosu , który czasami coś nam podpowiada – czy to podświadomość, intuicja, głos serca, duszy? Nie wiem. Jednak wiem, że warto go słuchać. I być dobrym człowiekiem. Pomocnym, serdecznym. Im więcej pozytywnej energii dajemy ludziom, tym więcej wraca jej do nas, w trudnych sytuacjach wraca. Jestem tego pewna – mówi Aldona Orman.
Całej rozmowy z Aldoną Orman posłuchacie tu:
Przeczytaj też:
Boisz się, że grozi Ci tętniak?
Udar mózgu, a stan przedudarowy
Chcesz napisać do redakcji? redakcja@pacjenci.pl