Czy nocna sprzedaż alkoholu powinna zniknąć? Zapytaliśmy o to psychologa
Łatwa dostępność alkoholu – o każdej porze dnia i nocy – jest jednym z kluczowych czynników sprzyjających niekontrolowanemu piciu oraz rozwojowi uzależnień. Nic dziwnego, że w wielu polskich miastach toczy się dziś dyskusja o wprowadzeniu zakazu nocnej sprzedaży alkoholu, a część samorządów zdecydowała się już na takie rozwiązania. Zwolennikiem ograniczania dostępu do alkoholu jest psycholog kliniczny i specjalista terapii uzależnień Adam Kłodecki, który podkreśla, że pozytywne efekty takich działań są widoczne zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Materiał powstał na podstawie wywiadu przeprowadzonego przez Martę Sadkowską (Pacjenci.pl).
Polska na tle Europy: niska cena i łatwy dostęp
Polska wyróżnia się na tle innych krajów europejskich wyjątkowo łatwym dostępem do alkoholu – zarówno pod względem liczby punktów sprzedaży, jak i jego ceny. Jak podkreśla Adam Kłodecki, w naszym kraju miejsc, w których można kupić alkohol, jest zdecydowanie za dużo. Jeden punkt sprzedaży przypada średnio na 300 mieszkańców, podczas gdy WHO rekomenduje, by było to od 1000 do 1500 osób.
Problemem są także niskie ceny alkoholu, należące do najniższych w Europie.
– W krajach skandynawskich podniesienie cen alkoholu oraz ograniczenie jego dostępności przyniosły realne i pozytywne zmiany w zakresie konsumpcji – zaznacza specjalista.
Ograniczanie dostępności alkoholu, zwłaszcza w godzinach nocnych i na stacjach benzynowych, zdaniem eksperta powinno prowadzić do konkretnych decyzji, a nie jedynie debat.
– Dane z miast, które wprowadziły takie rozwiązania, oraz doświadczenia krajów takich jak Litwa czy państwa skandynawskie jasno pokazują wymierne korzyści – dodaje Adam Kłodecki w rozmowie z Pacjentami.
Mniej interwencji, mniej wypadków
Pozytywne skutki ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu są widoczne bardzo szybko, szczególnie w statystykach policyjnych. Picie alkoholu w nocy rzadko oznacza rozpoczęcie spożywania – najczęściej jest to jego kontynuacja, prowadząca do pogłębiania utraty kontroli nad emocjami i zachowaniem, również w wymiarze prawnym i moralnym.
– Ograniczenia nocnej sprzedaży realnie zmniejszają skalę szkód społecznych – podkreśla Adam Kłodecki. – To mniej bójek, mniej interwencji policji i mniej wypadków, w tym wypadków drogowych, które często są skutkiem nocnych wyjazdów „po jeszcze”.
Ograniczenie dostępności alkoholu działa także w sposób prozaiczny, ale skuteczny – zniechęca część osób do dalszego picia tylko dlatego, że zdobycie alkoholu staje się trudniejsze.
Mit bimbru i inne obawy
W debacie publicznej często pojawia się argument, że zakaz nocnej sprzedaży alkoholu doprowadzi do wzrostu spożycia alkoholu nielegalnego, np. domowej produkcji bimbru. Zdaniem Adama Kłodeckiego są to obawy niepotwierdzone ani przez dane historyczne, ani przez współczesne statystyki.
Specjalista przypomina czasy, gdy dostęp do alkoholu był znacznie bardziej ograniczony – chociażby możliwość jego zakupu dopiero po godzinie 13:00 – co nie skutkowało masowym wzrostem nielegalnej produkcji.
– Ograniczenia dostępu do alkoholu to jedno z nielicznych narzędzi, których skuteczność jest dobrze udokumentowana – podsumowuje psycholog.
Źródło: Pacjenci