Lekarz stał się własnym pacjentem. Przełomowa walka z rakiem mózgu
Profesor Richard Scolyer, światowej sławy onkolog zajmujący się rakiem skóry, nie przypuszczał, że sam będzie musiał zmierzyć się ze śmiertelną diagnozą. W maju 2023 roku, podczas pobytu w Polsce, doznał napadu drgawek, po którym badanie MRI ujawniło guz w płacie skroniowym.
Postanowił podjąć się eksperymentalnej terapii opartej na badaniach, które sam prowadził. Decyzja wiązała się z ogromnym ryzykiem, ale dała mu nadzieję na dłuższe życie. Czy ten odważny krok otworzy nowe możliwości w leczeniu raka?
Nagła diagnoza: nieuleczalny guz mózgu, glejak IV stopnia
W maju 2023 roku, podczas pobytu w Polsce, prof. Richard Scolyer stracił przytomność i dostał napadu drgawek na podłodze w pokoju hotelowym. Badanie MRI w szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie ujawniło guz w płacie skroniowym . Jak sam przyznaje, wiadomość ta bardzo nim wstrząsnęła. Sam do tej pory odnosił sukcesy jako onkolog i patolog badający czerniaka. Kiedy zrozumiał, że jego rokowania są wyjątkowo niekorzystne , a sama diagnoza oznaczała, że standardowe terapie przedłużą mu życie jedynie na kilka miesięcy, postanowił podjąć się alternatywnej metody leczenia . Prof. Scolyer poddał się immunoterapii, w której sam zrewolucjonizował badania i leczenie czerniaka.
Przełomowa terapia
Immunoterapia, nad którą
Scolyer pracował wraz ze współpracowniczką, prof. Georginą Long, okazała się niezwykle skuteczna w walce z zaawansowanym czerniakiem.
Dzięki zastosowaniu terapii skojarzonej z odpowiednio dobranymi lekami oraz ich podawaniem przed zabiegiem usunięcia guza,
znacznie poprawiły się wskaźniki przeżywalności pacjentów.
To właśnie tę strategię zdecydowano się zastosować również w przypadku wykrytego glejaka – nowotworu wyjątkowo trudnego do wyleczenia.
Jak podaje magazyn The Guardian, był to agresywny glejak wielopostaciowy IDH 4 stopnia – diagnoza terminalna.
„Nie chciałem umierać. Kochałem swoje życie” – pisał Scolyer , który zaledwie trzy tygodnie przed atakiem reprezentował Australię na Mistrzostwach Świata w Triathlonie i Multisportach na Ibizie.
Terapia, której postanowił się poddać, była ryzykowna i wiązała się z konsekwencjami: ryzyko poważnych skutków ubocznych wynosiło 60%, szansa na poprawę zdrowia – jedynie 5%. Pacjent i lekarz w jednej osobie sam przyznaje: „Warto było spróbować”.
Glejaka wielopostaciowy (GBM) to jedna z najbardziej agresywnych form raka mózgu
Rokowania glejaka wielopostaciowego są bardzo pesymistyczne. Nowotwór ten szybko przerasta tkanki mózgowe, rozprzestrzeniając się jak korzenie drzewa i uniemożliwiając całkowite usunięcie operacyjne.
„Zasadniczo ten rodzaj guza rozprzestrzenia się jak korzenie drzew, które przebiegają przez mózg. Jeśli spojrzysz przez mikroskop, nie zobaczysz, gdzie się kończy” — przytacza słowa profesora The Guardian. „Więc nigdy nie można go wyleczyć za pomocą operacji lub radioterapii. Gdybyś próbował wyciąć całego guza, niewiele zostałoby ci z mózgu”.
Tradycyjne metody leczenia obejmują zatem chemioterapię i radioterapię, które mają na celu wyłącznie przedłużenie życia pacjenta.
Pacjent ponadto przez cały czas był aktywny fizycznie
, a po trzech tygodniach neurochirurg dr. Shivalingam usunął mu kawałki guza podczas sześciogodzinnej operacji.
Immunoterapia, która stymuluje układ odpornościowy do walki z komórkami nowotworowymi, daje nadzieję na nowe podejście do tej choroby. W ciągu roku od przełomowej terapii, u pacjenta nie doszło do wznowy,
pozostaje mieć nadzieję, że jesteśmy bliżej znalezienia skutecznego leczenia.
Źródło: The Guardian
Zobacz także:
Tak wygląda rak pęcherza. Bagatelizujemy ten objaw, bo przypomina powszechną dolegliwość
To nowa najgorsza choroba zakaźna. W rok zachorowało 8 milionów, a zmarło ponad milion
Zajady to nie tylko problem estetyczny. To może być objaw poważnej choroby