Wielu rodziców już to przechodziło. Telefon z przedszkola – dziecko jest chore, trzeba je zabrać. A w domu okazuje się, że wszystko jest w porządku, tak samo, jak było rano. Zastanawiamy się, o co tu chodzi. Czy to jakaś tajemnicza choroba, która objawia się tylko w przedszkolu?A może opiekunki są przewrażliwione? A może „zbyt dużo” dzieci przyszło do przedszkola w tym dniu i ciężko nad nimi zapanować? Trudno nie snuć podobnych podejrzeń widząc, że naszemu maluchowi nic nie dolega... Ale coś jednak jest na rzeczy.
Są takie dzieci, które po prostu lubią jeść. Czego by im nie podać, są zadowolone. Jedzą wszystko – zupki, mięsko, sosy, surówki. Ale umówmy się – to mniejszość. Zwykle dzieci mają z jedzeniem jakiś problem. Problem ma też wiele opiekunek w przedszkolach – wydaje im się, że dzieci MUSZĄ jeść.Bywa, że panie w przedszkolu siadają obok takiego „niejadka” i próbują na siłę wcisnąć mu choć kilka łyżek, chociaż dwa kęsy. A dziecko, ze łzami w oczach i nierzadko z odruchem wymiotnym, nie ma wyboru. Musi otwierać buzię. Ja się na to nie zgadzam!
– Dobra adaptacja to taka, która odpowiada na potrzeby dziecka – mówi psycholog, Monika Chmielewska. Tymczasem potrzeby tak wielu dzieci, które zaczynają przedszkole, zdają się być zupełnie niezaspokojone, a wręcz – zignorowane. One codziennie płaczą, próbują walczyć o siebie na swój sposób.Bywa, że rodzice nie mają czasu rano, by tak bardzo koncentrować się na swoich dzieciach. Bywa też, że nauczyciele są bardziej zajęci realizowaniem planu dnia niż uczuciami tych małych ludzi. A jak to tak naprawdę powinno wyglądać?
Kiedy cztero- lub –pięciolatek wraca z przedszkola i mówi, że się zakochał, można się nieźle zdziwić. Spokojnie, to nie jest wyjątkowa sytuacja. Takie rzeczy się zdarzają i mają swoje logiczne wytłumaczenie.Najpierw podkochiwał się w mamie, a teraz na horyzoncie pojawiła się przedszkolna miłość. Trzeba wiedzieć, jak wtedy reagować.
Jedno z elbląskich przedszkoli jest inne niż wszystkie. Tu dzieci same wybierają sposób, w jaki chcą się przywitać z panią, mogą zrobić prawo jazdy na elektryczny samochodzik lub po prostu wytaplać się w błocie.Nikt nie lubi sztywnych zasad i powtarzalnych dni, a już na pewno nie dzieci. Trzeba więc przyznać, że kadra tej placówki wie, co robi. Jak widać na zdjęciach i filmach zamieszczanych na Facebooku, w tym przedszkolu dzieci na pewno są szczęśliwe.
Mało który maluch rozpoczynający przygodę z przedszkolem chętnie wchodzi rano do swojej grupy. Dzieciaki płaczą, trzymają się kurczowo mam lub tatusiów i nie chcą ich puścić. Ten dramat rozgrywa się we wrześniu we wszystkich przedszkolach. Dlatego, by skrócić te cierpienia, opiekunki radzą, by jak najszybciej żegnać się z dziećmi. Zdaniem personelu to przeciąganie rozpaczy dziecka nie ma sensu. Zdecydowane cięcie – to jest to. „Chwilę popłacze i przestanie”, mówią. A mi tutaj coś nie gra...
Nie pozwalałaś, by twoje dziecko płakało godzinami leżąc samotnie w łóżeczku gdy było niemowlęciem. Dlaczego więc masz godzić się na zostawianie go zalanego łzami w przedszkolu? Bo tak trzeba? Bo wszystkie dzieci płaczą? Bo to proces adaptacji?Adaptacja, to wg. Słownika Języka Polskiego to przystosowanie się do określonych warunków. W tym przypadku do przedszkolnej rzeczywistości. A nie do wyrywania z rąk rodzica i płaczu przez pół dnia. Nie do poczucia opuszczenia przez mamę czy tatę. Nie do niepewności. Czy przedszkole może odmówić adaptacji?
Zostawienie dziecka w przedszkolu to dla obu stron stresujący moment. Rodzice martwią się, czy dziecko będzie się dobrze bawić, czy nie będzie bało się samo zostać. Dzieci również przeżywają rozstanie z rodzicami i mogą płakać lub być niespokojne. Aby ułatwić dziecku adaptację w przedszkolu, warto unikać pewnych błędów.
Do rozpoczęcia przez dziecko przedszkola zostało raptem parę dni, a ty wpadasz w panikę, bo twój niespełna trzylatek ani myśli rezygnować z pieluchy? Czy da się dziecko tak szybko nauczyć korzystania z toalety? Czy to jest konieczne, jeśli dziecko ma iść do publicznej placówki?Często w czasie spotkań organizacyjnych w przedszkolach, rodzice słyszą, ze dziecko musi być odpieluchowane. Tej teorii zdają się też przyklaskiwać samozwańczy eksperci, którzy mówią, że już 7-miesięcznego bobas należy sadzać na nocniku. A tymczasem to bzdura, jakich mało.
Do rozpoczęcia nowego roku szkolnego zostało już kilka dni. Na stronach internetowych przedszkoli i w ich mediach społecznościowych wciąż trwają gorączkowe poszukiwania wychowawców. Niektóre placówki będą musiały skrócić czas pracy, bo dziećmi nie ma się kto zająć.Najgorzej jest w dużych miastach, gdzie koszty życia są wysokie. Ale nie tylko, bo na prowincji też nikt nie chce pracować za 2800 zł netto. Nawet zaraz po studiach. Kryzys kadrowy w oświacie może przyczynić się do innego problemu. Krócej pracujące przedszkola wielu młodym matkom uniemożliwią pracę zawodową.
Pewna blogerka udostępniła na Facebooku zdjęcie rentgenowskie dłoni przedszkolaka. Młoda mama stara się pokazać innym rodzicom, że dłoń małego dziecka nie jest jeszcze w pełni rozwinięta i przekonuje, aby nie zmuszali swoich pociech do nauki pisania. Radzi, aby pozwolili dzieciom po prostu cieszyć się dzieciństwem.Millie ma trzyletnią córeczkę Indie i prowadzi bloga Raising Her Barefoot, na którym dzieli się radami dotyczącymi macierzyństwa i wychowywania dzieci. Młoda mama uświadamia innych rodziców, że dłonie małych dzieci się dopiero rozwijają, dlatego zmuszanie przedszkolaków do nauki pisania według niej nie ma sensu.
Pierwsze dni w przedszkolu są niezwykle stresujące dla dzieci i ich rodziców. Maluchy są w nowej sytuacji, do której muszą się przyzwyczaić i zaakceptować rozłąkę z rodzicami. Potrzeba na to czasu i wiele dobrej woli zarówno ze strony rodziców jak i pracowników przedszkola. Pewna mama była oburzona zachowaniem nauczycielki.Dzieci rozpoczynające przygodę z przedszkolem potrzebują dużo wsparcia, gdyż przeżywają wtedy wiele trudnych emocji. Kiedy płaczą i niechętnie chodzą do przedszkola, to także rodzice przeżywają ogromny stres. Jedna z mam postanowiła podzielić się swoimi przykrymi doświadczeniami i wysłała do redakcji mamadu.pl list, w którym napisała: -Mój 3-latek rozpoczął swoją przygodę z przedszkolem. Był pozytywnie nastawiony, bo przez całe wakacje rozmawialiśmy o tym, co go tam czeka. Niestety po kilku pierwszych dniach nastąpił kryzys. Jeszcze jakoś do przedszkola wchodzi, ale gdy go odbieram, jest zapłakany.