Nowy lek na glejaka. Realna nadzieja dla pacjentów
Diagnoza nowotworu mózgu zatrzymuje czas. Chory i rodzina szukają jednej odpowiedzi: czy da się żyć normalnie, choćby trochę dłużej i spokojniej. Gdy pojawia się lek, który trafia dokładnie w słaby punkt guza, ta odpowiedź zaczyna brzmieć inaczej. Czy właśnie teraz dzieje się zmiana, na którą pacjenci czekali latami?
Czym jest glejak
Glejak to nowotwór, który rozwija się z komórek podporowych mózgu i potrafi rosnąć skrycie, długo bez wyraźnych sygnałów. Lekarze wyróżniają jego odmiany – od wolniej przebiegających guzów niskiego stopnia po wyjątkowo agresyjną postać zwaną glejakiem wielopostaciowym. To trudny przeciwnik, bo mózg jest narządem delikatnym, a leczenie musi jednocześnie chronić pamięć, mowę i codzienne funkcje. Dlatego każda zmiana w terapii liczy się podwójnie: dla przeżycia i dla jakości życia. W ostatnich miesiącach temat wrócił na pierwsze strony, bo na stole pojawiły się nowe rozwiązania, które uderzają w mechanizmy napędzające chorobę. Nadzieja jest realna, choć nie dla wszystkich taka sama. W tym tekście wyjaśniamy, co dokładnie się zmieniło i czego można się spodziewać w praktyce.
O glejaku najczęściej słyszymy wtedy, gdy ktoś nagle gorzej się czuje, a badanie obrazowe ujawnia zmianę w mózgu. Potem zaczyna się droga: konsultacje, neurochirurgia, plan leczenia, czasem rehabilitacja. Zwykle to maraton, nie sprint, dlatego pacjenci pytają nie tylko o „czy”, ale i o „jak” będą żyć w trakcie terapii. Właśnie tu znaczenie mają nowoczesne leki celowane – zaprojektowane tak, by blokować konkretne mutacje genetyczne w guzie. W porównaniu z klasyczną chemią dają szansę na łagodniejsze działania niepożądane i dłuższy czas bez pogorszenia. Kiedy do gry wchodzi lek, który przenika barierę chroniącą mózg, stawka rośnie, bo skuteczność wreszcie może spotkać się z bezpieczeństwem.

Objawy i pierwsze sygnały
Na co warto zwrócić uwagę, gdy chodzi o możliwe pierwsze objawy? Typowe objawy glejaka to bóle głowy, nudności i wymioty, napady, a także kłopoty z mową, wzrokiem i zmiany w zachowaniu. Gdy takie dolegliwości pojawiają się częściej, trwają lub narastają, to sygnał, by skonsultować się z lekarzem i wykonać badania obrazowe mózgu. Nie każda migrena oznacza nowotwór, ale lepiej nie odkładać sprawy, zwłaszcza gdy objawy są nowe lub nietypowe. Wczesna diagnoza może pozwolić zaplanować leczenie spokojniej i z większym wyborem metod. To w praktyce przekłada się na codzienność – pracę, naukę, opiekę nad bliskimi. I właśnie o to w tej chorobie toczy się gra. Przeczytaj: Prawie każdy chory na raka zgłasza ten objaw. “Nie do zniesienia”
Czy da się zapobiec glejakowi? Nie na wszystko mamy wpływ. Czynniki ryzyka glejaka obejmują starszy wiek oraz ekspozycję na promieniowanie jonizujące, czyli bardzo silne promieniowanie używane m.in. w radioterapii i dawnych procedurach diagnostycznych. W ostatnim czasie ważne wiadomości płyną zarówno z Europy, jak i z USA. EMA po raz pierwszy od ponad 20 lat zatwierdziła lek na glejaka, co samo w sobie jest sygnałem zmiany w myśleniu o tej chorobie. Równolegle w Stanach Zjednoczonych zapadły dwie istotne decyzje: latem 2024 roku amerykańska agencja ds. leków (FDA) dopuściła do stosowania vorasidenib u nastolatków i dorosłych z guzem drugiego stopnia z mutacją IDH1 lub IDH2, a wiosną 2024 roku FDA przyznała przyspieszoną zgodę na tovorafenib w nawrotowym lub opornym dziecięcym guzie o niskim stopniu złośliwości z nieprawidłowością BRAF. To sprawia, że lekarze mówią o przełomie. Jak podkreśla prof. Sergiusz Nawrocki w rozmowie z Medonetem, „Niewątpliwie jest to przełom, bo mamy pierwszy lek, który w istotny sposób poprawia rokowania chorych”.
– Niewątpliwie jest to przełom w tym sensie, że mamy pierwszy lek, który w istotny sposób poprawia rokowania chorych. – powiedział prof. Sergiusz Nawrocki.
Ta ocena brzmi spokojnie, ale stanowczo – chodzi o realny zysk dla pacjentów.
Co zmienia nowe leczenie
Nowy lek jest precyzyjny. Worasidenib to terapia ukierunkowana na mutację IDH1/2, zaprojektowana tak, by przenikać barierę krew–mózg i działać bezpośrednio w tkance mózgowej. To ważne, bo mutacje IDH1/2 napędzają metabolizm wzrostu guza i można je wykorzystać jako cel leczenia. W praktyce chodzi o „zakręcenie kurka” z paliwem, którego guz potrzebuje do dalszego rozwoju. Uderzenie w ten mechanizm daje wymierny efekt kliniczny: choroba dłużej się nie pogarsza. I to bez konieczności natychmiastowego sięgania po bardziej obciążające metody. Tak działa medycyna spersonalizowana – mniej „na oślep”, bardziej „w punkt”.
Co to znaczy dla czasu bez progresji i planowania dnia? W badaniu kluczowym dla rejestracji wykazano, że ryzyko progresji lub zgonu spadło o ponad połowę, co odzwierciedla bardzo korzystny współczynnik ryzyka. Dla chorych liczy się jednak nie tylko liczba, ale i konsekwencja: leczenie vorasidenibem wyraźnie hamuje postęp choroby i pozwala odsunąć w czasie radioterapię lub chemioterapię. To cenny bufor – czas, w którym można pracować, uczyć się i planować bez ciągłych pobytów w szpitalu. Co więcej, progresja następuje później, więc często da się opóźnić także kolejny zabieg neurochirurgiczny. Takie odroczenie bywa kluczowe dla młodych dorosłych i nastolatków, którzy chcą dokończyć szkołę, studia czy ważny projekt. Każdy miesiąc bez intensywnej terapii ma znaczenie. Przeczytaj: Komisja Europejska dopuściła nowy lek na glejaka — pierwszy od 20 lat!
Warto dodać, dla kogo to lek. Nowe leczenie dotyczy wąskiej grupy chorych – osób z guzem rozlanym drugiego stopnia i potwierdzoną mutacją IDH1/2, a nie wszystkich pacjentów z glejakiem. To precyzyjne wskazanie, ale właśnie dzięki temu korzyść jest czytelna. Według lekarzy działania niepożądane zwykle pozostają niewielkie i nie obniżają jakości życia, co wzmacnia sens stosowania tej terapii na wcześniejszym etapie. Nie zatrzymano się jednak w pół kroku: trwają prace nad rozszerzeniem zastosowania vorasidenibu, również na guzy trzeciego stopnia i w połączeniu z radiochemioterapią. Taki kierunek jest logiczny – jeśli lek działa, warto sprawdzić go szerzej i w skojarzeniach. Dla pacjentów oznacza to, że możliwości mogą dalej rosnąć, a ścieżki leczenia będą coraz bardziej elastyczne.
Rokowania i spokojny plan
Choć nowe terapie zmieniają obraz gry, nadal trzeba pamiętać o standardach, które ratują życie w agresywnych postaciach choroby. W glejaku wielopostaciowym podstawą jest operacja, następnie radioterapia – czyli leczenie promieniami – podawana razem z codziennym temozolomidem, a po niej jeszcze sześć cykli tej chemioterapii. Udowodniono, że takie połączenie wydłuża medianę życia do około 14,6 miesiąca w porównaniu z mniej więcej 12 miesiącami przy samej radioterapii. Do tego dochodzi nowoczesna metoda niefarmakologiczna – przezskórne pola elektryczne o niskiej intensywności, które zakłócają podziały komórkowe. Urządzenie TTFields (Optune) jest w USA zatwierdzone od 2015 roku do stosowania razem z temozolomidem u chorych świeżo po rozpoznaniu. Taki zestaw daje realny zysk, choć rokowania przy tej postaci wciąż są poważne. Statystyki pięcioletniego przeżycia pokazują, że w młodszych grupach wiekowych wynik jest lepszy, ale z wiekiem wyraźnie spada. Te liczby nie mają jednak odbierać nadziei, lecz pomóc planować terapię krok po kroku. Przeczytaj: Komisja Europejska dopuściła nowy lek na glejaka - pierwszy od 20 lat!
W łagodniejszych, ale wciąż poważnych guzach drugiego stopnia plan bywa inny. Po operacji często wdraża się radioterapię, czasem z chemią, i dzięki temu po 10 latach żyje nawet około 40 procent leczonych w ten sposób pacjentów, podczas gdy w grupie bez tego leczenia wynik jest słabszy. Dzisiaj do tej układanki dochodzi lek celowany na mutację IDH – dla wybranych chorych to dodatkowy, spokojny oddech między kolejnymi etapami terapii. Jak mówi prof. Sergiusz Nawrocki, ten lek prawdopodobnie pozwala wydłużyć życie, a przy tym jest mało toksyczny.
– To leczenie prawdopodobnie pozwala przedłużyć życie chorych, a do tego jest mało toksyczne – przyznał prof. Sergiusz Nawrocki.
Brzmi to jak ostrożny optymizm, ale właśnie takiej równowagi potrzebują dziś pacjenci i ich bliscy. Każdy krok, nawet mały, ma tu znaczenie.
Źródła:
pacjenci.pl