Lekarz alarmuje. Lewandowski igra ze zdrowiem. Poważna diagnoza
Na boisku wszystko dzieje się w ułamku sekundy: sprint, zwód, strzał. Czasem właśnie wtedy ciało mówi dość – nagle i ostro. U Roberta Lewandowskiego doszło do urazu, który piłkarze znają aż za dobrze, a kibice boją się go jak mało czego. Co tak naprawdę wydarzyło się w jego lewym udzie i jak wygląda taka droga powrotu krok po kroku?
- Robert Lewandowski kontuzjowany
- Uraz może doprowadzić do uszkodzenia nerwów
- Konieczna jest długa rehabilitacja i leczenie
Kontuzja Roberta Lewandowskiego – jak do tego doszło?
W piłce nożnej jeden bieg więcej potrafi zmienić wszystko. To był intensywny występ, pełny ambicji i walki do ostatniej minuty. Po zakończeniu meczu Polska–Litwa wygranego dwa do zera, w którym Robert Lewandowski zagrał cały mecz i strzelił gola, okazało się, że w trakcie gry doszło do problemu z mięśniem uda. Takie historie zdarzają się nawet najbardziej doświadczonym zawodnikom, bo zmęczenie i napięcie mięśni narastają, a organizm płaci za to po cichu. Kibice jeszcze żyli radością ze zwycięstwa, gdy w tle zaczęły padać pierwsze, ostrożne sygnały o wynikach badań. Wtedy wszystko się zmieniło.
Niedługo później klub przekazał komunikat, który wyjaśnił źródło kłopotu, ale też zostawił sporo niepewności co do terminu powrotu. FC Barcelona potwierdziła naderwanie mięśnia dwugłowego uda. Podkreślono, że przerwa w grze zależeć będzie od tego, jak będzie przebiegało leczenie. To brzmi sucho, ale dla sportowca to konkret: odpoczynek, rehabilitacja, badania kontrolne i uważna praca nad siłą. W takich sytuacjach każdy kolejny dzień przynosi odpowiedź, jak organizm reaguje na obciążenia. A kalendarz meczowy biegnie swoim tempem, co tylko dokłada presji.

Co oznacza naderwanie? Kiedy Lewandowski odzyska sprawność?
Naderwanie mięśnia to nie pełne zerwanie, ale też nie zwykłe naciągnięcie. W praktyce oznacza uszkodzenie części włókien, które pracują przy zgięciu kolana i wyproście biodra, czyli w ruchach kluczowych dla biegu i strzału. U Lewandowskiego to świeży uraz, do którego doszło w trakcie szybkiego wykroku – właśnie tak najczęściej pojawiają się naderwania mięśni uda. Gwałtowny ruch na pełnej prędkości jest dla mięśnia jak zryw na napiętej gumie. Ciało potrafi wiele, ale ma swoje granice. I kiedy je przekraczamy, reakcja jest błyskawiczna.
Na co zwracają uwagę sami zawodnicy? Najpierw pojawia się intensywna, kłująca dolegliwość, która zmusza do zwolnienia lub zatrzymania się. Typowy uraz tzw. hamstringu, czyli grupy mięśni tylnej części uda, daje nagły, ostry ból z tyłu uda, czasem z wrażeniem „trzaśnięcia”. W ciągu kilku godzin narasta obrzęk i tkliwość, mogą pokazać się siniaki, a mięsień staje się słabszy. Te sygnały nie zawsze są widoczne od razu na boisku, gdy piłkarze są pełni adrenaliny, ale po meczu organizm odsłania karty. Dla lekarzy to obraz, który układa się w rozpoznanie i plan działania.
W takich momentach naturalnie pojawia się pytanie o przerwę w grze. Według doniesień z Hiszpanii szacowano, że przerwa może potrwać od czterech do sześciu tygodni. Zdaniem specjalistów, taka przerwa może być jednak za krótka.
"Fizjologicznie jest to niemożliwe, by po naderwaniu mięśnia - czy to włókna, czy ścięgna - wrócić po niespełna trzech tygodniach. Przy takim urazie mięsień potrzebuje pięciu-sześciu tygodni na regenerację" - mówił w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Krzysztof Jamka, fizjoterauepta i osteopata.
Ryzyko i powikłania. Zbyt wczesny powrót to dla Lewandowskiego realne ryzyko
Najważniejsze w takiej kontuzji jest mądre tempo powrotu. Zbyt szybkie wejście na pełne obroty zwiększa ryzyko, że uraz powróci i będzie bolał przewlekle. To znaczy, że nawet jeśli piłkarz czuje się lepiej po dwóch, trzech tygodniach, nie zawsze wolno mu sprintować tak wcześnie. Mięsień musi odzyskać elastyczność i siłę, a blizna w miejscu uszkodzenia – dojrzeć i stać się odporna. W przeciwnym razie kilka mocnych startów może cofnąć rehabilitację o wiele dni. Trudno, ale to właśnie cierpliwość wygrywa tu najwięcej.
Są też rzadziej omawiane kwestie, a ważne: powikłania. W przewlekłych przypadkach po urazach tylnej grupy uda może pojawić się neuralgia kulszowa, czyli ból i drętwienia z podrażnienia nerwu kulszowego wskutek blizn. To nie jest standard, ale jeśli ból ciągnie w dół nogi albo pojawia się mrowienie, lekarz zwykle sprawdza, czy nerw nie jest drażniony. Wtedy plan terapii obejmuje nie tylko mięsień, lecz także pracę na tkankach wokół nerwu i ostrożne rozciąganie. Im szybciej rozpozna się taki problem, tym łatwiej wrócić do pełnego komfortu. To dobra wiadomość dla każdego, kto lubi biegać – nie tylko zawodowców.
Znaczenie ma też dokładne miejsce urazu. Gdy uszkodzone jest tzw. centralne ścięgno mięśnia dwugłowego uda, średni czas leczenia wydłuża się nawet kilkukrotnie – zamiast około trzech tygodni może to być około dwóch, trzech miesięcy. To tłumaczy, czemu lekarze tak naciskają na rezonans i precyzyjną diagnozę. Drobny szczegół w obrazie badania decyduje o planie treningu, wskazaniach do biegu czy sprintu i momencie powrotu do kontaktu z rywalem. Lepiej zrobić krok wolniej, niż wracać od zera. To naprawdę działa.
Źródła:
pacjenci.pl
WP Sportowe Fakty