W takich ziemniakach aż roi się od bakterii. W większości polskich domów się to praktykuje
Ziemniaki są podstawowym składnikiem wielu polskich potraw. Zupy, zapiekanki czy kluski – nie wyobrażamy sobie bez nich obiadu, przynajmniej kilka razy w tygodniu. Często gotujemy nawet więcej, by odgrzać danie następnego dnia. Ale to niezbyt dobry pomysł.
Ponowne podgrzewanie ziemniaków może stanowić zagrożenie dla zdrowia. Wbrew powszechnym przekonaniom, nawet krótki pobyt w lodówce nie gwarantuje bezpieczeństwa. Dlaczego odgrzewane ziemniaki to ryzyko? Wyjaśniamy.
Obiad na dwa dni? Wiele osób tak robi, ale to błąd
Przygotowywanie posiłków na 2-3 dni to niewątpliwie wygodne rozwiązanie i praktykowane przez większość rodzin. Wystarczy podgrzać gotową potrawę i cieszyć się szybkim obiadem. Jaka to oszczędność czasu! Niestety, taka praktyka może czasem prowadzić do problemów zdrowotnych, zwłaszcza jeśli chodzi o odgrzewanie ziemniaków. Po takiej obróbce mogą one stać się idealnym środowiskiem do rozwoju bakterii.
I niestety, lodówka wcale nie rozwiązuje tego problemu. Nawet jeśli nasza, np. zupa, spędzi noc w chłodzie, pewne mikroorganizmy i tak mogą przetrwać, a po ponownym podgrzaniu się aktywować. Kiedy je nieświadomie spożyjemy, możemy mieć poważne problemy.
Co jest złego w odgrzewanych ziemniakach?
Głównym zagrożeniem, które może czyhać na nas w odgrzewanych ziemniakach (ale także w innych produktach skrobiowych, np. w ryżu), są bakterie Bacillus cereus. Po ugotowaniu i pozostawieniu ziemniaków w temperaturze pokojowej bakterie te zaczynają się mnożyć. Przechowywanie jedzenia w lodówce także nie zawsze jest w stanie powstrzymać ich rozwój, z kolei ponowne podgrzanie może nie zabić wszystkich form przetrwalnikowych, ponieważ są one odporne na wysokie temperatury.
Spożycie takiej potrawy może prowadzić do zatrucia pokarmowego i to w krótkim czasie po posiłku. Objawiać się to może:
- bólem brzucha ,
- nudnościami,
- wymiotami,
- biegunką .
Groźna toksyna botulinowa
Innym zagrożeniem związanym z jedzeniem niewłaściwie przechowywanych ziemniaków, choć rzadszym, jest zatrucie toksyną botulinową , produkowaną przez bakterie Clostridium botulinum , które rozwijają się w warunkach beztlenowych, szczególnie w ciepłym środowisku. Największy błąd, jaki popełniamy w tym kontekście, to zostawianie ugotowanych ziemniaków w temperaturze pokojowej przez długi czas, a następnie odgrzewane.
Jad kiełbasiany to jedna z najsilniejszych toksyn, a spożycie jedzenia nim zanieczyszczonego może prowadzić do ciężkiego zatrucia pokarmowego – botulizmu. Objawy tego zatrucia mogą wystąpić od kilku godzin do kilku dni po spożyciu skażonego jedzenia i obejmują:
- osłabienie mięśni – w początkowej fazie zwykle dotyczy to mięśni twarzy i gardła, co może objawiać się trudnościami z mówieniem, połykaniem oraz opadanie powiek,
- problemy z widzeniem – podwójne lub niewyraźne widzenie,
- trudności w oddychaniu,
- zaburzenia pracy układu pokarmowego – bóle brzucha, nudności, wymioty, zaparcia (paraliż mięśni przewodu pokarmowego).
Botulizm to stan wymagający natychmiastowej interwencji medycznej, ponieważ może być śmiertelny bez szybkiego leczenia.
Jak przechowywać dania z ziemniakami?
Aby uniknąć powyższych problemów zdrowotnych, najlepiej jest zjadać dania z ziemniakami od razu po ugotowaniu, czyli, niestety, gotować codziennie. Jeśli jednak nie jest to zawsze możliwe, warto przestrzegać pewnych zasad:
- po pierwsze, ziemniaki należy szybko schłodzić po ugotowaniu – najlepiej wstawić je do lodówki nie później niż dwie godziny po przygotowaniu posiłku. Unikajmy jednak trzymania ziemniaków w lodówce dłużej niż jeden dzień;
- ziemniaki lepiej przechowywać osobno od reszty potrawy i odgrzewać tylko raz.
Pamiętajmy, że warto zadbać o odpowiednie przechowywanie żywności, bo może nas to uchronić przed zatruciami pokarmowymi i innymi dolegliwościami. A najlepiej jednak gotować codziennie, mimo pewnej niewygodny, bo przecież zdrowie jest najważniejsze.
Zobacz także:
Tych ziemniaków nie wolno jeść! Polacy masowo spożywają groźną toksynę
Jak jeść ziemniaki, by nie przytyć? Dietetycy dzielą się cenną wskazówką