Znana aktorka walczyła z guzem mózgu. Od lat wmawiano jej, że to migrena
Znana aktorka Adrianna Biedrzyńska w 2014 roku usłyszała diagnozę: guz mózgu. Lekarze dawali jej do trzech miesięcy życia, jednak walkę z chorobą wygrała i ma się dobrze. Dzieli się swoją historią z innymi, zachęcając do badań, które mogą uratować życie.
Na oficjalnej stronie rządowej możemy przeczytać, że według Krajowego Rejestru Nowotworów co roku diagnozuje się około 2800 nowych złośliwych przypadków guza, a około 2300 chorych umiera. Prawdopodobieństwo zachorowania wzrasta wraz z wiekiem i najczęściej dotyka pacjentów między 50 a 64 rokiem życia. Mimo to ponad 15% chorych to osoby poniżej 19 roku życia.
Lekarze wmawiali aktorce, że ma migrenę
Znana aktorka Adrianna Biedrzyńska zmagała się z guzem mózgu . Przez wiele lat wmawiano jej jednak, że bóle głowy to zwykła migrena. Aby móc normalnie funkcjonować, brała bardzo silne leki.
- Objawy choroby odczuwałam od wielu lat w postaci silnych bólów głowy, stąd wszyscy lekarze uważali, że po prostu mam migrenę. Faszerowałam się lekami, żeby normalnie funkcjonować. Niestety żaden z lekarzy nie wpadł na pomysł, żeby skierować mnie na rezonans magnetyczny czy tomografię, żeby sprawdzić, czy to nie jest coś innego niż migrena - opowiadała na łamach "Głosu Pacjenta Onkologicznego" Adrianna Biedrzyńska.
Kiedy jednak pewnego dnia pojawił się niezwykle silny ból, który przyniósł utratę przytomności, kobieta trafiła do szpitala. Tam okazało się, że ma glejaka mózgu.
Adrianna Biedrzyńska opowiedziała o guzie mózgu
Rokowania nie były najlepsze. Lekarze dawali jej najdłużej trzy miesiące życia. Minęło jednak 10 lat, a aktorka ma się dobrze.
- Aby zmniejszyć stan zapalny, poddano mnie trzymiesięcznemu leczeniu sterydami, które - jak wiadomo, zatrzymują wodę w organizmie. Przytyłam 25 kg, co mocno odczuł mój kręgosłup i tak już nadwyrężony latami pracy w zawodzie aktorki, który wiąże się z ciągłymi podróżami, byciem w drodze i... bieganiem po scenie na szpilkach. Taka jest specyfika tej pracy. Był to dla mnie trudny okres, ale przetrwałam go dzięki nadziei, jaką dał mi pan profesor, wsparciu Sebastiana [partnera aktorki — przyp. red.] i mojemu pozytywnemu nastawieniu – opowiedziała.
Gamma Knife – co to i jak działa?
Adrianna Biedrzyńska przyznała, że lekarze usunęli jej guza przy pomocy noża gamma.
- Pan profesor przed zabiegiem wytłumaczył mi dokładnie, na czym polega operacja z użyciem noża Gamma Knife. Jest ona dość specyficzna. Najtrudniejszym momentem jest założenie ramy stereotaktycznej, która wyznacza pole operacji i uniemożliwia wykonanie najmniejszego ruchu. Jest ona przytwierdzana do głowy pacjenta czterema grubymi śrubami o średnicy mojego małego palca. Zważywszy na to, że pacjent podczas zabiegu jest cały czas świadomy, mimo znieczulenia, jest to dość dziwne uczucie – wyjaśniła.
Dodała, że przez 1,5 godziny, czyli cały czas trwania operacji , miała na uszach słuchawki i słuchała Stinga. Dzięki temu byłą całkowicie wyłączona z tego, co działo się wokół. Znieczulenie było tak silne, że nie czuła głowy przez kolejne trzy tygodnie.
- Co najważniejsze mój guz bardzo dobrze zareagował na pierwszą dawkę promieni, od razu zmniejszając się o ponad 70 proc. – dodała.
Kolejny rok po operacji był czasem powrotu do zdrowia, który polegał głównie na przyjmowaniu sterydów. I choć minęło wiele lat, a Adrianna czuje się świetnie, o chorobie nie może zapominać. Musi co roku wykonywać badania kontrolne. Jak sama przyznała, jest „przykładem osoby, która na własne życzenie, stresem i depresją wygenerowała ten straszny gen. To diagnoza profesora”. Warto więc dbać o swoje zdrowie psychiczne.
Zobacz też:
Masz "palce Hipokratesa"? To może być objaw nowotworu
Masz problem z nadmiernym poceniem się? To może być poważna choroba serca
Pracuje w hospicjum. Zdradza, co mówią ludzie przed śmiercią