Czy testery w drogeriach są bezpieczne? Mikrobiolog mówi, co w nich znalazła [WYWIAD]

Czy testery kosmetyków w drogeriach są bezpieczne? Daria Siemion z portalu Pacjenci.pl rozmawia z Dominiką Ziplińską, mikrobiolożką i współautorką badań „Ocena czystości mikrobiologicznej testerów kosmetyków w drogeriach kosmetycznych | Assessment of microbiological purity of cosmetic testers in cosmetic drugstores”. Wyniki zaskakują – w popularnych sieciówkach znaleziono zarówno niegroźne bakterie, jak i drobnoustroje mogące wywołać infekcje.
- Badania wykazały obecność paciorkowców, gronkowców i pałeczek mogących powodować zakażenia, szczególnie w cieniach do powiek
- Najczystsze okazały się podkłady w opakowaniach z pompką, a najbrudniejsze testery używane palcami
- Ekspertka zaleca testowanie kosmetyków wyłącznie na dłoni i dezynfekowanie rąk oraz wprowadzenie standardów higieny i płynów do dezynfekcji przy testerach
Skąd w ogóle pomysł, żeby badać testery w drogeriach?
To był trochę przypadek. Byłam wtedy z koleżanką Mają, która interesuje się kosmetykami i pielęgnacją, w galerii handlowej. Zobaczyłyśmy młode dziewczyny, które robiły sobie "darmowy makijaż" przy stoisku z testerami. I wtedy pomyślałyśmy – o matko, co one robią! Jako mikrobiolożki uznałyśmy, że to idealny temat do zbadania.
Brzmi ciekawie. Jak w praktyce wyglądały takie badania?
Najpierw musiałyśmy zdobyć zgodę drogerii – i to wcale nie było proste. Najbardziej stresujące było chodzenie po drogeriach i tłumaczenie, co chcemy zrobić. Niektóre sklepy odmawiały, bo bały się, że wyniki wypadną źle i zaszkodzą ich wizerunkowi. Chciałyśmy przebadać 10 miejsc, ostatecznie zgodziły się tylko cztery. Były to popularne sieciówki, ale nie mogę zdradzić ich nazwy.
Samo pobieranie próbek było już łatwe – używałyśmy jałowych wymazówek, które po pobraniu próbek zamykałyśmy w specjalnych pojemnikach i od razu wiozłyśmy do laboratorium.
Przejdźmy do tego, co wszystkich interesuje najbardziej – co tam wyrosło?
Ze względu na ograniczenia metody klasycznej (nie używałyśmy metod molekularnych), nie mogłyśmy zidentyfikować wszystkich bakterii dokładnie. Klasyfikowałyśmy je głównie na podstawie kształtu i sposobu wzrostu.
Najwięcej było paciorkowców (Streptococcus) i gronkowców (Staphylococcus), które naturalnie żyją na naszej skórze i w jamie ustnej, ale w pewnych warunkach mogą być groźne. Znalazłyśmy też laseczki z przetrwalnikami, które często odpowiadają za zakażenia przewodu pokarmowego, np. biegunki.

Pod mikroskopem zobaczyłyśmy również pączkujące drożdże, choć – ku mojemu zaskoczeniu – w hodowli nie wyrosły żadne drożdże, na które szczególnie liczyłam.
Dodam, że inkubowałyśmy próbki w 37°C, czyli w temperaturze mniej więcej ciała człowieka. To oznacza, że bakterie, które urosły, potencjalnie mogą rozwijać się również w naszym organizmie.
Które kosmetyki były "najczystsze", a które "najbrudniejsze"?
Najczystsze były podkłady, zwłaszcza te z pompką, ale było przewidywalne, bo po wyciśnięciu raczej nie wracają z drobnoustrojami do tubki. Najbardziej zanieczyszczone były natomiast cienie do powiek – bo ludzie najczęściej testują je palcami, nie myjąc rąk.
Jak zareagowała Pani, kiedy zobaczyła te wyniki? Czy zmieniło to Pani podejście do korzystania z testerów?
Jako mikrobiolog raczej zawsze zwracałam na to uwagę, ale przyznam, że teraz zwracam jeszcze bardziej (haha). W ogóle nie testuję kosmetyków na twarzy, a jeśli już coś sprawdzam, to tylko na dłoni – i zawsze po tym dokładnie myję lub dezynfekuję ręce.
Jak drogerie dbają o testery? Wymieniają je czasami?
Różnie z tym bywa i to było widać w naszych badaniach. Każda drogeria po rozpoczęciu analiz dostała od nas ankietę, w której pytałyśmy o standardy sanitarne: jak często są wymieniane testery, czy są dezynfekowane, itd. Wyniki ankiety oczywiście znalazły potwierdzenie w laboratorium.
Tam, gdzie personel poważnie podchodził do higieny i regularnie wymieniał testery, próbki były znacznie czystsze. W innych miejscach, gdzie przymykano oko na procedury, zanieczyszczenie było największe.
Uważam, że powinny powstać jasne standardy, które określałyby, jak często i w jaki sposób wymieniać testery, żeby były bezpieczne dla klientów.
Może warto byłoby ustawić przy testerach płyny do dezynfekcji?
To byłoby świetne rozwiązanie! Pytanie tylko: czy ludzie by z tego korzystali? Tego nie wiem.
A jak drogerie zareagowały na Wasze wyniki?
Po badaniach przygotowałyśmy podsumowanie, które wysłałyśmy do każdej z drogerii. Reakcje były różne – niektóre osoby były zaskoczone, inne zadowolone, że otrzymały rzetelny feedback.
Czy po tych badaniach wprowadzono jakieś zmiany?
Nie zauważyłyśmy żadnych konkretnych zmian. Ale mam nadzieję, że taka wiedza z czasem przełoży się na lepsze praktyki.
Źródła:
____________________________________________
Dominika Ziplińska – studentka i aktywna członkini Studenckiego Koła Naukowego Mykologii działającego przy Katedrze Mikrobiologii i Mykologii, Wydziału Biologii i Biotechnologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Łączy zaangażowanie społeczne z pasją do nauki, rozwijając swoje zainteresowania mykologią, ze szczególnym uwzględnieniem fitopatogenów roślin i grzybów środowiskowych.





































