Była promyczkiem. Lekarka opowiedziała o Joannie Kołaczkowskiej

Wspaniała aktorka kabaretowa, Joanna Kołaczkowska, przegrała walkę z rakiem. Rano media obiegła wiadomość o jej śmierci: „Wierzyliśmy w cud. Asia odeszła spokojnie, bez bólu, w otoczeniu najbliższych i przyjaciół” – przekazali jej koledzy z kabaretu Hrabi na Facebooku.
Artystkę wspomina też lekarka, na której oddziale, pani Joanna pojawiała się codziennie, choć nie osobiście.
- 17 lipca zmarła artystka kabaretowa Joanna Kołaczkowska. Aktorka przegrała walkę z rakiem
- Wspominają ją bliscy, ale i osoby, które nie znały jej osobiście. Lekarka Elżbieta Radzikowska-Büchner pisze: „Jej humor to wentyl. Asia jest promykiem”
- Przed laty, gdy była w ciąży, zdiagnozowano u niej czerniaka. Całe życie bała się, że rak powróci
Joanna Kołaczkowska nie żyje
Trudno w to uwierzyć, ale dziś w nocy, z 16 na 17 lipca zmarła ikona sceny kabaretowej, Joanna Kołaczkowska. Jej bliscy pogrążeni są w rozpaczy, ale to szok także dla jej licznych fanów. Przecież zaledwie 3 miesiące temu dowiedzieliśmy się o diagnozie. Ostatni podcast „Mówisie”, który nagrywała od kilku lat co tydzień razem z Szymonem Majewskim, ma datę 8 kwietnia...
Przyszło Jej zmierzyć się z najgorszym i najbardziej agresywnym przeciwnikiem. Walczyła dzielnie, z godnością, z nadzieją. My razem z Nią. Wyczerpaliśmy niestety wszystkie dostępne formy leczenia. Wierzyliśmy w cud. Cud nie nastąpił – napisali na Facebooku jej koledzy z kabaretu Hrabi.
Przeczytaj też: „Cud nie nastąpił”. Zmarła Joanna Kołaczkowska
„Na sali operacyjnej była codziennie”
Aktorkę wspominała także lekarka Elżbieta Radzikowska-Büchner, chirurg ze szpitala MSWiA w Warszawie. Kilka tygodni temu na Facebooku zamieściła wzruszający wpis:
Jestem fanką Kabaretu Hrabi od lat. Na naszej sali operacyjnej Joanna Kołaczkowska pojawia się codziennie. Nie fizycznie – ale w słowach, w naszych żartach, w tym, jak rozładowujemy napięcie.
Joanna potrafi śmiesznie rozłożyć człowieka na łopatki – a potem go poskładać w całość, lżejszego, pogodniejszego. Dla nas – ludzi, którzy na co dzień pracują z ciałem, stresem, życiem i śmiercią – jej humor to wentyl. Asia jest promykiem. Tym, który zaczyna dzień, zanim jeszcze przyjdzie kawa.
Przeczytaj też: Joanna Kołaczkowska panicznie bała się raka. Tak o kancerofobii mówiła w wywiadach
„Bałam się, że wszędzie mam raka”
Joanna Kołaczkowska miała kancerofobię – panicznie bała się, że może mieć raka. Wszystko zaczęło się, kiedy w ciąży zdiagnozowano u niej czerniaka:
Byłam w czwartym miesiącu, kiedy mi go usuwali. Przeżyłam straszliwy szok, kompletna szajba, przez miesiąc nie pamiętałam, że jestem w ciąży, byłam absolutnie przerażona. Nie wiedziałam, co dalej ze mną będzie, co z dzieckiem, czy nie będą mi robić jakiejś chemii, która będzie mogła mu zaszkodzić. To była rozpacz – powiedziała w rozmowie z "Gazetą prawną" w 2019 r.
Ciągle się bałam, że mam gdzieś raka, co chwila chodziłam do lekarzy i domagałam się nowych badań, prześwietleń, rezonansów, tomografów. W końcu wysłali mnie do psychologa.
Przeczytaj też: Doda zachorowała na raka. Jej wyznanie wstrząsnęło całą Polską. „Trzy małe kropki chciały mi odebrać życie”

Życie jest niesprawiedliwe...
Przeczuwała? A może, ktoś mógłby powiedzieć – projektowała? Ciało ludzkie jest wielką tajemnicą, a choroby – jeszcze większą. Ponoć nie należy się wywyższać i pytać: „Dlaczego ja?”, bo niby – czemu nie? Ale są takie chwile, kiedy naprawdę trudno przyjąć do wiadomości, że odchodzą właśnie tacy wspaniali ludzie...
Joanna Kołaczkowska potrafiła rozbawić do łez, ale nigdy nie robiła tego kosztem innych. Miała w sobie ciepło, które przenikało przez ekran i scenę, i które zostanie w pamięci jej fanów, przyjaciół i wszystkich, którym choć raz poprawiła humor. Trudno pogodzić się z jej odejściem. Pozostaje wdzięczność – za śmiech, wzruszenia i prawdę, z jaką opowiadała o sobie i świecie.




































