Emeryt gnębiony przez ZUS. Dali mu grosze, każą oddać krocie
Senior ze Śląska otrzymał od ZUS szokujące pismo. Urząd nakazał emerytowi zwrot pieniędzy, które ten otrzymał, gdy nie był zdolny do pracy w czasie pandemii. Jakby tego było mało, ZUS doliczył odsetki. W podobnej sytuacji są tysiące osób w całej Polsce.
ZUS przyznał seniorowi świadczenie
Pan Waldemar Binięda to emerytowany górnik z Bytomia , który po przejściu na emeryturę, próbując związać koniec z koniec, zatrudnił się w ochronie. Podczas pandemii koronawirusa i kolejnych ograniczeń nie mógł pracować, więc ZUS przyznał mu świadczenie postojowe w wysokości 2 tysięcy złotych .
– Wypisałem wniosek do ZUS-u, pracodawca mi podbił, mało tego, za te tygodnie ZUS nie dostał moich pieniędzy, bo nie zarobiłem, a tak zawsze pracodawca odprowadzał do ZUS-u moje składki. ZUS znał więc mój status. Świadczenie dostałem bardzo szybko — relacjonował emeryt w programie Polsatu "Interwencja".
ZUS żąda od emeryta zwrotu pieniędzy
ZUS po czterech latach od wybuchu pandemii zażądał, żeby emeryt z Bytomia oddał pieniądze. Co więcej, instytucja doliczyła do tego odsetki ! Pan Waldemar jest zdenerwowany i zrozpaczony. Nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego potraktowano go inaczej niż przedsiębiorców.
– To jest chore wszystko, nie można się z tym pogodzić. Jaka to jest równość obywateli, że jeden ma umowę na samozatrudnienie i dostaje 10 tys. zł za to, że nie mógł pracować, a ja, że byłem zatrudniony na umowę zlecenie, jestem karany? – mówił dziennikarzom "Interwencji".
Kto daje i zabiera ten się w piekle poniewiera? Ocenia adwokat
Głos w tej oburzającej sprawie zabrała znana z programu "Sprawa dla reportera" adwokat Eliza Kuna . Prawniczka podkreśliła, że przepisy są niespójne.
– W ogólnym zarysie prawa cywilnego jest taka zasada, że nawet jeśli już otrzymałem nienależne mi świadczenie, bądź bezpodstawnie się wzbogaciłem, ale w dobrej wierze zużyłem te pieniądze, to nie powinnam być zobowiązana do zwrotu. Niestety w przypadku pieniędzy publicznych organy podatkowe, skarbowe, ubezpieczeń społecznych tej zasady nie stosują, co uważam za krzywdzące wobec obywateli — wyjaśniła w rozmowie z "Interwencją".
Dziennikarze "Interwencji" rozmawiali również z
przedstawicielką rybnickiego ZUS-u Beatą Kopczyńską
. Zapytali ją, dlaczego pan Waldemar w ogóle otrzymał świadczenie, skoro nie miał do niego prawa.
– Wniosek był składany na podstawie oświadczenia i wniosek był prawidłowo złożony. ZUS ma prawo skontrolować go później. Żeby świadczenie mogło być należnie pobrane, musiał być przestój, a w firmie, w której pan Waldemar miał podpisaną umowę zlecenia, nie było przestoju — powiedziała urzędniczka.
Zobacz też:
Te osoby czeka głodowa emerytura. Muszą złożyć specjalne dokumenty w ZUS-ie
Tyle wyniesie 14. emerytura. Niektórzy dostaną tylko 50 złotych
Paragon grozy z apteki. Zapłaciła 500 zł za dwa leki i suplementy [KOMENTARZ]