Komunikat wojska ws. alarmu na wschodniej granicy. Konsekwencje dla zdrowia

W sobotę 13 września polskie i sojusznicze samoloty poderwano w trybie natychmiastowym, gdy radar wychwycił możliwe wtargnięcie rosyjskich dronów. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa równolegle rozesłało SMS-y ostrzegawcze. Choć wojsko ostatecznie nie potwierdziło naruszenia granicy, sama sekwencja alarmów każe zapytać, co robi z nami życie w ciągłym napięciu.
- Wojsko uruchomiło wszystkie procedury obrony powietrznej; naruszenia przestrzeni nie stwierdzono
- Alert RCB trafił do mieszkańców siedmiu województw, m.in. mazowieckiego i podkarpackiego
- Badania z 2025 r. pokazują, że 57 proc. polskich studentów ma objawy umiarkowanej-ciężkiej depresji w związku z wojną za wschodnią granicą
Alarm nad Polską, alerty RCB dla kilku regionów
Dowództwo Operacyjne RSZ podniosło gotowość po południu 13 września, gdy systemy radiolokacyjne wskazały możliwy przelot bezzałogowców nad terenem przygranicznym. W powietrze wzbiły się polskie i natowskie myśliwce, a naziemne wyrzutnie weszły w stan najwyższego pogotowia.
Gdzie obowiązywały alerty RCB? Najpierw zaalarmowało mieszkańców Lubelszczyzny, Podkarpacia i Podlasia, a następnie rozszerzyło wysyłkę SMS-ów na Mazowsze, Łódzkie, Świętokrzyskie i Małopolskę. Wiadomość zawierała apel o zgłaszanie dronów lub miejsc ich upadku oraz o zachowanie spokoju. Taki alert ma rangę ostrzeżenia pierwszego stopnia: nie wymaga ewakuacji, ale sygnalizuje realne zagrożenie i podwyższoną aktywność służb.
Pilny komunikat Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych
Po przeprowadzeniu działań, w tym obserwacji i analizie wskazań radarowych, nie stwierdzono naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych zaznacza, że sygnały z systemów radiolokacyjnych mogły być wywołane warunkami atmosferycznymi, jednak w obliczu bliskości obiektów względem granicy reakcja była w pełni uzasadniona i miała charakter zapobiegawczy.
W komunikacie podkreślono, że podobna sytuacja miała miejsce dzień wcześniej w Rumunii, gdzie wskazania systemów radiolokacyjnych również doprowadziły do uruchomienia procedur obrony powietrznej.
Alarmy a zdrowie: stres, bezsenność i objawy somatyczne
Codzienność pod ciągłą presją wojennych komunikatów nie pozostaje obojętna dla naszej psychiki. Według badań, 57 proc. polskich studentów przyznaje, że doświadcza umiarkowanego lub bardzo wysokiego poziomu depresji, a 49 proc. odczuwa silny stres po eskalacji wojny w Ukrainie — to więcej niż ich rówieśnicy zza wschodniej granicy.
Niepokojące są także dane dotyczące starszych Polaków. W pierwszym roku konfliktu aż 40 proc. osób powyżej 50. roku życia spełniało kryteria PTSD, a 60 proc. zmagało się z zaburzeniami nastroju. Choć w kolejnym roku odsetki spadły, u części osób objawy utrwaliły się i stały się przewlekłe.
Dlaczego tak się dzieje? Częste sygnały alarmowe i komunikaty rządowe utrzymują organizm w stanie ciągłej czujności. Rośnie poziom kortyzolu, przyspiesza tętno, a mózg, zwłaszcza układ limbiczny, "uczy się” reagować lękiem na dźwięk syren.
Długotrwała ekspozycja na stres może prowadzić do:
- zaburzeń snu i problemów z koncentracją,
- nadciśnienia i kołatania serca,
- nasilenia istniejących lęków czy depresji,
- objawów somatycznych, takich jak bóle głowy, bóle brzucha czy napięcie mięśni.
Co możesz zrobić, by ograniczyć skutki stresu alarmowego?
- Porządkuj informacje — ustaw w telefonie filtr powiadomień, aby alert RCB nie mylił się z newsami o plotkach.
- Rutyna i ruch — regularny sen (7-8 h) i 30 minut spaceru dziennie obniżają poziom kortyzolu.
- Techniki oddechowe — proste ćwiczenie 4-7-8 (wdech 4 s, wstrzymanie 7 s, wydech 8 s) szybko redukuje napięcie.
- Rozmawiaj — z bliskimi lub psychologiem. Utrwalony lęk, bezsenność dłuższa niż 2 tygodnie czy objawy somatyczne niewyjaśnione badaniami to sygnał, by skorzystać z pomocy specjalisty.



































