Zmarła Katarzyna Wolińska. Influencerka cierpiała na rzadką chorobę
Zmarła Katarzyna Wolińska, znana w internecie jako „Pudel i ja”. Była influencerką, aktywistką i jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób z niepełnosprawnością w polskich mediach społecznościowych. Od lat chorowała na niezwykle rzadkie schorzenie – Zespół Jadassohna – oraz raka tarczycy. Rodzina poinformowała o jej śmierci w poruszającym wpisie i zwróciła się do fanów z ważną prośbą.
- Zmarła 7 listopada 2025 roku po długiej walce z chorobą
- Miała ogromny wpływ na postrzeganie osób z niepełnosprawnościami
- Od 15. roku życia poruszała się na wózku inwalidzkim
- Chorowała na Zespół Jadassohna i raka tarczycy
- Pogrzeb odbędzie się 14 listopada w Warszawie
Odeszła „Pudel i ja” – poruszające pożegnanie bliskich
W sobotę, 8 listopada 2025 roku, na profilu Katarzyny Wolińskiej pojawiła się wiadomość, która wstrząsnęła jej obserwatorami.
„Kochani, z głębokim smutkiem informujemy, że nasza Kasia odeszła wczoraj w nocy 07.11.2025 po ciężkiej walce, w wielkim bólu i cierpieniu. Pogrzeb Kasi odbędzie się w piątek 14.11 o godzinie 11 w kościele św. Ewangelisty Łukasza, ul. Sprawna 9 w Warszawie” – przekazała rodzina.
Bliscy poprosili, by uczestnicy pogrzebu nie przynosili wielu kwiatów.
„Rodzina zwraca się z prośbą do uczestników pogrzebu, aby ograniczyć ilość kwiatów, ponieważ miejsce spoczynku Kasi będzie w kolumbarium” – napisano w oświadczeniu.
Wiadomość błyskawicznie obiegła sieć. W komentarzach pod postem pojawiły się tysiące kondolencji i wspomnień. Fani i znajomi podkreślali, że Kasia była „światłem dla innych”, „nauczyła ludzi odwagi” i „pokazała, jak żyć mimo bólu”.
Przeczytaj też: 3 typowe objawy raka tarczycy. Zwróć na nie uwagę
„Nie chcę, żeby moje choroby kojarzono z bólem”
Katarzyna Wolińska była osobą, która nie bała się mówić o swojej niepełnosprawności. Chorowała od dziecka – Zespół Jadassohna zdiagnozowano u niej, gdy miała trzy lata. Schorzenie objawiało się m.in. asymetrią twarzy, łamliwością kości oraz problemami z sercem, nerkami i płucami. W wieku 15 lat musiała zacząć poruszać się na wózku inwalidzkim.
„Najtrudniejszy okazał się brak samodzielności. 90 procent rzeczy, które sobie zaplanowałam, nie mogłam zrobić” – wspominała w rozmowie z Wysokimi Obcasami.
Mimo to nie traciła pogody ducha. Wyróżniał ją czarny humor i ogromny dystans do siebie. Żartowała, że „lekarze patrzą na nią jak na Marsjanina”, a po śmierci będzie „miotać piorunami z nieba — szczególnie w partnera, który nie lubi psów. O swojej chorobie mówiła wprost, ale nigdy nie pozwalała, by ją definiowała.
„Wolę, żebyśmy moich chorób nie kojarzyli wyłącznie z bólem. Mnie podarowały jeszcze siłę i rozum” — mówiła w jednym z wywiadów.
Na swoim profilu „Pudel i ja” (lub „Pudelija”) pokazywała codzienne życie z niepełnosprawnością – rehabilitację, codzienne wyzwania, a także relację z psem asystującym. To właśnie od niego wzięła się nazwa profilu – jej pudel był pierwszym w Polsce psem tej rasy z oficjalnym certyfikatem psa asystującego. Zazwyczaj są to bowiem labradory lub golden retrievery.
Przeczytaj też: Od października 2025 r. zmiany w orzekaniu o niepełnosprawności. Dla wielu koniec z komisją
Zespół Jadassohna – choroba, z którą Katarzyna żyła od dziecka
Zespół Jadassohna, na który cierpiała Katarzyna Wolińska, to niezwykle rzadkie schorzenie genetyczne o nie do końca poznanym mechanizmie. Powoduje zmiany w strukturze skóry, układu kostnego i narządów wewnętrznych. Objawy różnią się w zależności od pacjenta – mogą obejmować deformacje kości, problemy z układem oddechowym, sercem, a także zaburzenia wzrostu.
U Katarzyny choroba przybrała wyjątkowo złożoną postać. Lekarze z całego świata interesowali się jej przypadkiem. „
Czułam się jak gwiazda. Nieważne, że nie z tego powodu, z którego chciałam” — mówiła z charakterystycznym dla siebie humorem.
Z czasem przeszła też przez leczenie raka tarczycy, o czym mówiła otwarcie, dając siłę innym osobom zmagającym się z chorobami przewlekłymi. Jej historia była przykładem odwagi i determinacji. Wolińska udowadniała, że można żyć pełnią życia mimo ograniczeń. Jak sama pisała:
„Nie mogłam biegać? Codzienność. Noga w gipsie? Normalka. Ale serce zawsze miałam sprawne”.