Ciągłe poczucie winy może wynikać z „cichej przemocy” w relacji. Jak ją rozpoznać?
Kiedy w związku nie ma awantur ani krzyku, łatwo uwierzyć, że relacja jest „zdrowa”. Tymczasem wiele osób latami tkwi w układach, które powoli odbierają im pewność siebie – nie przez jawną agresję, lecz przez subtelne mechanizmy wzbudzania winy, kontrolowania emocji i stopniowego podważania granic. „Cicha przemoc” działa po cichu, pozostawiając ofiarę w stanie dezorientacji, wstydu i narastającego lęku.
- „Cicha przemoc” działa poprzez subtelne komunikaty, wycofanie i wzbudzanie poczucia winy pełnymi zdaniami
- Ofiara coraz częściej obwinia siebie i ma poczucie, że „to ona przesadza”
- Sprawca nie musi krzyczeć – najskuteczniejsza bywa kontrola emocjonalna
- Długotrwałe napięcie prowadzi do utraty pewności siebie i zniekształcenia granic
- Skutki takiego nacisku mogą obejmować lęk, depresję, wstyd i przewlekłe poczucie winy
Gdy pozornie nic się nie dzieje, a jednak cierpisz
„Cicha przemoc” często nie ma wyraźnego początku. Zaczyna się stopniowo, od subtelnych uwag, milczących pretensji, wycofania emocjonalnego albo drobnych aluzji partnera, które z czasem zaczynają boleć coraz bardziej. To relacja, w której przepraszasz „na wszelki wypadek”, analizujesz każdy szczegół rozmowy i czujesz rosnące napięcie, choć obiektywnie trudno wskazać, co dokładnie poszło nie tak.
Z czasem pojawia się przekonanie, że to ty jesteś problemem – że przesadzasz, jesteś przewrażliwiona, trudna. To jeden z głównych sygnałów, że w relacji dzieje się coś niepokojącego.
Przeczytaj też: Czy związek z narcyzem ma sens? A może lepiej od razu uciekać? Radzi psycholożka

Cicha przemoc w praktyce: jak działa?
Istotą “cichej przemocy”, czy przemocy psychicznej, oczywiście nie jest krzyk, ale kontrola. Sprawca może reagować chłodem, obrażaniem się, ironią, subtelną krytyką. Może oczekiwać, że to ty przejmiesz odpowiedzialność za jego emocje, humor czy stres. Taki wzorzec prowadzi do nieustannego napięcia – jakbyś chodziła po polu minowym, próbując nie wywołać kolejnej „trudnej sytuacji”.
„Przemoc psychiczna może przybierać wiele różnych form. W jej definicję wpisuje się m.in. stosowanie manipulacji, zastraszanie, poniżanie, upokarzanie, grożenie czy wymuszanie posłuszeństwa i łamania granic osobistych ofiary” – podkreśla psycholożka Hanna Stafaniuk-Bojar.
Tak opisane zachowania mogą mieć miejsce nawet wtedy, gdy w relacji nie ma podniesionego głosu ani otwartych konfliktów – właśnie dlatego są tak trudne do nazwania.
Przeczytaj też: Gaslighting to manipulacja i subtelna forma przemocy. Kiedy zapala się czerwona lampka?
Dlaczego zaczynasz wierzyć, że to twoja wina?
Ofiary cichej przemocy często są osobami empatycznymi, skłonnymi do refleksji i nastawionymi na budowanie relacji. To paradoksalnie sprawia, że tak łatwo przejmują odpowiedzialność za to, co dzieje się w związku.
Gdy pojawia się napięcie, pierwsza myśl brzmi: „co ja zrobiłam źle?”. Sprawca nie musi nawet formułować zarzutów – wystarczy zawiedziony ton, cisza, odwracanie się plecami.
Z czasem zaczynasz kontrolować każdy gest i każde słowo, tłumacząc sobie, że inaczej „będzie źle”. To prowadzi do powolnego zaniku granic i utraty zaufania do własnych emocji. A im bardziej wątpisz w siebie, tym trudniej zobaczyć, że coś jest nie tak.
Co pomaga odzyskać jasność sytuacji?
Pierwszym krokiem jest zauważenie, jak bardzo się zmieniłaś. Czy częściej milczysz, żeby „nie prowokować”? Czy rezygnujesz z własnych potrzeb, by nie wywołać sprzeciwu? Czy po rozmowie czujesz się winna, choć nie wiesz właściwie dlaczego? Jeśli tak – to sygnał, że dynamika relacji nie jest zdrowa.
„Skutkami przemocy psychicznej jest m.in. powstanie zaburzeń lękowych, depresji, utrzymujący się wstyd i poczucie winy. Każdy z nich wymaga sięgnięcia po specjalistyczną pomoc” – mówi psycholożka.
Rozmowa z zaufaną osobą, terapeutą czy specjalistą może pomóc odzyskać perspektywę i zobaczyć, że to nie twoja przesada, lecz efekt długotrwałego, subtelnego nacisku emocjonalnego.