O czym nie rozmawiać w święta? Psycholog radzi
Rodzinne spotkania przy świątecznym stole w założeniu mają być czasem radości, wytchnienia i budowania bliskości, jednak rzeczywistość często brutalnie weryfikuje te oczekiwania. Zamiast ciepłej atmosfery, wielu z nas doświadcza stresu wywołanego serią niewygodnych pytań i komentarzy, które padają z ust bliskich, często nieświadomych siły rażenia swoich słów. Psychologowie alarmują, że to właśnie podczas Wigilii najczęściej dochodzi do naruszania granic prywatności poprzez uwagi dotyczące wyglądu czy stylu życia, co potrafi skutecznie zepsuć nastrój nawet najbardziej odpornym domownikom. Ekspertka dr Mallory Frayn wskazuje konkretne zwroty i tematy, które powinny trafić na czarną listę, jeśli zależy nam na dobrej relacji z rodziną.
Pułapka pozornych komplementów o chudnięciu
Jednym z najczęściej popełnianych błędów przy świątecznym stole jest chwalenie utraty wagi poprzez pytanie: "Schudłeś?". Choć intencje mogą wydawać się dobre, komunikat ten niesie ze sobą ukrytą i bolesną treść, sugerującą, że poprzedni wygląd danej osoby nie był w pełni akceptowany. Jak zauważa dr Mallory Frayn, takie słowa wzmacniają przekonanie, że szczupła sylwetka jest nadrzędną wartością, a bycie lżejszym automatycznie oznacza bycie lepszym czy szczęśliwszym, co jest szkodliwym uproszczeniem. Co więcej, utrata masy ciała nie zawsze wynika z pozytywnych zmian; może być efektem ciężkiej choroby, stresu czy zaburzeń odżywiania, o czym biesiadnicy często nie mają pojęcia.
Zamiast koncentrować się na powierzchownych zmianach fizycznych, psycholog radzi, aby przekierować uwagę na samą osobę i jej samopoczucie. Zamiast oceniać rozmiar ubrań, znacznie lepiej jest zapytać: "Co u Ciebie słychać?" lub "Co się u Ciebie działo w tym czasie?". Takie podejście buduje prawdziwą więź i pokazuje zainteresowanie życiem bliskiego, a nie jego ciałem. Należy wziąć głęboki oddech i powstrzymać się od automatycznych ocen, pamiętając, że waga nie jest wyznacznikiem zdrowia ani szczęścia, a jej wahania są naturalną częścią ludzkiego życia.
Wytykanie dodatkowych kilogramów i projekcja własnych lęków
Na drugim biegunie niestosownych uwag znajduje się pytanie "Przytyłeś?", które jest jednym z najbardziej raniących komunikatów, jakie można usłyszeć w gronie rodzinnym. Fakty są takie, że osoby, które przybrały na wadze, doskonale zdają sobie z tego sprawę i nie potrzebują publicznego uświadamiania przy wigilijnym barszczu. Zadawanie takiego pytania świadczy o braku wyczucia i empatii, a jego jedynym skutkiem jest zawstydzenie i zranienie bliskiej osoby. Warto zastanowić się nad celem takiej wypowiedzi, ponieważ nie wnosi ona niczego pozytywnego do relacji, a jedynie psuje atmosferę spotkania.
Psychologowie zwracają uwagę, że tego typu komentarze często mówią więcej o osobie mówiącej niż o adresacie uwagi. W komunikatach o czyjejś tuszy mogą ukrywać się własne demony komentującego, takie jak strach przed otyłością czy potrzeba dowartościowania się poprzez podkreślenie, że samemu "trzyma się formę". Jest to miara braku akceptacji dla różnorodności ciał i przejaw wewnętrznych kompleksów, które są projektowane na innych członków rodziny. Bez względu na powód, wytykanie komuś zmiany wyglądu działa destrukcyjnie i nie ma nic wspólnego z troską, którą często zasłaniają się wścibscy krewni.
Nieproszone rady i dietetyczne misjonarstwo
Kolejnym tematem tabu, który nagminnie pojawia się podczas świąt, jest promowanie diet i udzielanie "dobrych rad" dotyczących stylu życia. Zdanie "Byłam na świetnej diecie, mogę ci wszystko wyjaśnić" jest klasycznym przykładem zachowania, którego należy unikać. Święta to nie czas na ocenianie czyjejś tuszy ani na rekrutowanie do klubów fitness, zwłaszcza że nie mamy pełnej wiedzy o stanie zdrowia czy zmaganiach drugiej osoby. Sugerowanie komuś, że powinien schudnąć, poprzez zachwalanie własnych sukcesów dietetycznych, jest nietaktowne i utrwala obsesję na punkcie idealnego ciała, co może być szczególnie trudne dla osób zmagających się z zaburzeniami odżywiania.
Równie szkodliwe są wszelkie komunikaty rozpoczynające się od słów "Naprawdę powinieneś się za siebie wziąć". Użycie słowa "powinieneś" jest formą narzucania własnego zdania i subiektywnej wizji świata, a nie obiektywną prawdą. Takie "wchodzenie z butami" w czyjeś życie wróży katastrofę towarzyską, ponieważ nikt nie lubi otrzymywać nieproszonych rad, zwłaszcza gdy dotyczą one czułych punktów. Posiadanie wiedzy czy doświadczenia nie upoważnia do uszczęśliwiania innych na siłę; warto pamiętać, że to, co jest słuszne dla nas, niekoniecznie musi być odpowiednie dla kogoś innego.
Zaglądanie do talerza i droga do lepszych świąt
Ostatnią, lecz równie irytującą kategorią uwag są pytania typu "Dlaczego to jesz?", które stanowią bezpośrednią formę kontroli i zawstydzania. Dorośli ludzie mają prawo do autonomii i samodzielnego decydowania o tym, co i w jakich ilościach jedzą. Komentowanie zawartości cudzego talerza jest niegrzeczne i zbędne, niezależnie od tego, czy wynika z troski o zdrowie, czy z chęci wytknięcia łakomstwa. Każdy przy stole jest odpowiedzialny za siebie, a zaglądanie innym do ust niczemu nie służy poza psuciem apetytu i humoru.
Eksperci podkreślają, że kluczem do udanych świąt jest odrobina wysiłku, szczypta empatii i zrozumienie dla bliskich. Zamiast skupiać się na wadze i jedzeniu, warto dać sobie nawzajem więcej przestrzeni i skupić się na poznawaniu się na nowo w przyjaznej atmosferze. Powstrzymanie się od oceniających komentarzy i zadawanie pytań o samopoczucie zamiast o wygląd to prosty sposób na to, by świąteczne spotkania przestały być stresującym obowiązkiem, a stały się czasem wartościowego bycia razem.