Wciąż łatwiej sięgnąć po alkohol niż rozładować stres w sporcie

- Osoba cierpiąca na depresję, lęki czy wypalenie zawodowe częściej sięga po substancje psychoaktywne w poszukiwaniu ulgi. Z kolei uzależnienie prowadzi do pogłębienia problemów psychicznych, tworząc błędne koło trudne do przerwania – podkreślali eksperci podczas debaty „Zaburzenia psychiczne jako podłoże i marginalizowany czynnik chorób cywilizacyjnych”, która odbyła się podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
Używki jako odpowiedź na stres
Nałogi i zaburzenia psychiczne od lat są przedmiotem analiz lekarzy i ekspertów od zdrowia publicznego. Obserwacje pokazują, że te dwa zjawiska są ze sobą silnie powiązane i bardzo często wzajemnie się napędzają.
Jak zauważa Dawid Panek z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, stres sam w sobie nie jest zjawiskiem negatywnym, dopóki mobilizuje organizm do działania. Problem pojawia się, gdy staje się przewlekły lub gdy źle interpretujemy sygnały, jakie wysyła nam ciało. Wówczas łatwiej sięgamy po proste rozwiązania.
- Społeczeństwo nauczyło się radzić sobie ze stresem w sposób, który ma negatywny wpływ na organizm. Łatwiej sięgamy po te łatwiejsze na pozór, uzależnienia, czyli np. substancje nikotynowe, alkohol, czy kompulsywnie się objadamy zamiast rozładować stres w bardziej korzystny dla nas sposób - podkreśla Panek.
Problem w tym, że nałóg nie rozwiązuje źródła stresu ani choroby psychicznej.
- Te używki dają pozorną pomoc, bo ta pomoc zaraz znika. Nikotyna czy alkohol działają na chwilę, a potem problem robi się większy - dodaje Dawid Panek. Dlatego osoby z zaburzeniami psychicznymi są szczególnie narażone na uzależnienia, a ich wyjście z nałogu jest znacznie trudniejsze.
Zdrowie psychiczne jako czynnik ryzyka
Eksperci podkreślają, że zdrowie psychiczne nie może być traktowane jako oddzielna kategoria w medycynie. Prof. dr hab. n. med. Halina Car z Zakładu Farmakologii Doświadczalnej Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku zwraca uwagę, że depresja czy zaburzenia lękowe mogą sprzyjać ryzyku chorób cywilizacyjnych.
- Presja, w jakiej funkcjonujemy wymaga od nas, żebyśmy się nagradzali. Depresja czy zaburzenia lękowe mogą sprzyjać ryzyku chorób cywilizacyjnych, np. choroby układu sercowo-naczyniowego, otyłości czy cukrzycy typu 2. To często błędne koło, bo również choroby generują pogorszenie stanu psychicznego pacjentów – mówi prof. Car.
Podobnie widzi to dr n. ekon. Małgorzata Gałązka-Sobotka, Dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, która zauważa, że wciąż nie mamy odpowiedzi na pytanie, co jest pierwsze - choroba fizyczna czy psychiczna.
- Nie możemy koncentrować się na jednym czynniku ryzyka, ale identyfikować wszystkie elementy, które tworzą destrukcyjne składniki życia – mówi Małgorzata Gałązka-Sobotka. - Na świecie mówimy o medycynie 3.0, czyli holistycznej. W tej koncepcji zespół POZ patrzy holistycznie na pacjenta, biorąc pod uwagę nie tylko to, co się dzieje w organizmie człowieka, ale także środowisko w którym żyje. - podkreśla.


Stygmatyzacja i polskie realia
Jak przypomina Jacek Charmast, prezes Stowarzyszenia Jump 93, koordynator programów redukcji szkód i readaptacji społecznej, polska rzeczywistość pokazuje, że osoby z uzależnieniami i problemami psychicznymi nadal często spotykają się ze stygmatyzacją. Wspomniał, że w czasach, gdy działały ośrodki Monar, społeczeństwo „zaakceptowało je, bo były to ośrodki zamknięte, w których zamykano chorych uzależnionych.
- Traktowano ich jak świrów. Dopiero w ostatnich latach dostrzeżono, że uzależnienia to nie kwestia „lekkiego życia”, ale często próba łagodzenia bólu psychicznego – zaznaczył Jacek Charmast.
Ekspert w rozmowie z portalem Pacjenci.pl podkreślił też, że skuteczną metodą wsparcia jest redukcja szkód, czyli strategia, która nie zakłada natychmiastowej abstynencji, lecz poprawę jakości życia i zdrowia pacjenta.
- Redukcja szkód uczy troski o własne zdrowie pacjenta. – Całe życie zajmuję się redukcją szkód. Jest to skuteczna metoda. Polega na tym, że to nie jest droga ku abstynencji, ale aby poprawić stan życia i zdrowia pacjenta. By zaczął myśleć poważnie, by zaczął myśleć o sobie. Redukcja szkód uczy troski o własne zdrowie pacjenta. Redukcja szkód w nikotynizmie to też jest strzał w dziesiątkę. Bo to nie nikotyna zabija, ale palenie tytoniu. Państwa, które postawiły na redukcję szkód, np. Szwecja, mają ogromne sukcesy. Gonimy za absolutem, a nie rozumiemy czym jest redukcja szkód. To nie abstynencja powinna być na samym szczycie, ale poprawa funkcjonowania pacjenta. W tytoniu polityka obecnego rządu opiera się na celowaniu w młodych ludzi. By oni nie wchodzili do nałogów. Ale są jeszcze dorośli, którzy nie rzucą palenia. Dla nich bezdymne formy, które wydłużą im życie o 10 lat, są dobre – podkreślił w rozmowie z Pacjenci.pl Jacek Charmast.
Wtórował mu Daniel Panek.
- Pozytywne nawyki są większym wyzwaniem. Negatywne nie wymagają od nas większego wysiłku – mówi Panek. – Osoby, które mają zaburzenia psychiczne, np. lęk, depresja, wypalenie zawodowe sięgają po używki szukając w ten sposób pomocy i próbując na siłę samoleczenia, nie wiedząc, że robią sobie krzywdę. Te używki dają pozorną pomoc, bo ta pomoc zaraz znika. Nikotyna czy alkohol działają na chwilę i pobudzają lub wyciszają na chwilę, a potem problem robi się większy. Więcej osób z zaburzeniami psychicznymi pali niż tych, które ich nie mają – mówił Daniel Panek. – Dobrym sposobem na wyjście z nałogu mogłoby by być harmfull reduction, czyli zastąpienie zwykłych papierosów wyrobami nikotynowymi bez dymu, np. saszetkami czy e-papierosem. To może być sposób, by wyjść z tego nałogu - dodał ekspert.
Edukacja i profilaktyka – fundament zmiany
Wielu specjalistów zwraca uwagę, że kluczem do przeciwdziałania uzależnieniom i zaburzeniom psychicznym jest edukacja zdrowotna i wczesna profilaktyka.
- Edukacja zdrowotna jest ważna, bo nie mamy psychiatrów. Mamy wysyp szarlatanów, bo brakuje psychiatrów. 8 mln Polaków miało incydenty psychiczne. 1,2 tys. osób cierpi z powodu depresji lub uzależniań, głównie od alkoholu. Tymczasem w Polsce brakuje myślenia o profilaktyce sięgania po papierosy. W Polsce mamy około stu przegródek z papierosami na stacji benzynowej na wejściu. Młody człowiek od małego jest przyzwyczajony do ekspozycji na te produkty – powiedział poseł Polska 2050 Norbert Pietrykowski, jednocześnie zachęcając do zapisywania dzieci na zajęcia edukacji zdrowotnej w nowym roku szkolnym.
Zachęca do tego również prof. Car.
- Powinniśmy się uczyć, jak reagować na stres, jakie mamy emocje itd. Wszystkie sytuacje związane ze zdrowiem pochodzą z tego, co wynosimy z naszego środowiska i otoczenia. Japończycy sugerują, by zmiany wprowadzać małymi krokami. Najpierw edukacja zdrowotna, potem redukcja szkód w uzależnieniach. Legislacyjnie musi to być tak dopracowane, by lekarz mógł zalecić wyrób, który wie, że działa – powiedziała prof. Halina Car.
Wyższa akcyza i walka z nikotynizmem
Podwyżka akcyzy na tzw. nowatorskie wyroby nikotynowe wkrótce może stać się faktem. Trwa dyskusja o tym, czy jest to dobra droga do zniechęcania młodych osób, by nie sięgali po tego typu wyroby. Wielu ekspertów podziela obawy o to, że droższe wyroby nikotynowe, a więc dla wielu osób mało dostępne, spowodują powrót do palenia tradycyjnych papierosów, w których zawartość substancji rakotwórczych jest przyczyną m.in. raka płuc.
- Przejście do szarej strefy jest prawdopodobne w sytuacji, w której systemy kontroli państwa są niewydolne – mówi prof. Car. - Jestem zwolenniczką logicznego, zaplanowanego systemu podchodzenia do wychodzenia z nałogu. Podwyższenie akcyzy to jeden z elementów zmniejszania dostępności tych wyrobów. Natomiast to nie jest jedyne działanie, o którym powinniśmy mówić tak naprawdę – dodaje ekspertka.
Walka z uzależnieniem musi być wielotorowa
- Polityka antyuzależnieniowa w Polsce powinna toczyć się dwutorowo. Po pierwsze zapobiegać nowym uzależnieniom, to szczególnie problem tyczy się też dzieci i młodzieży. Drugi to walka z uzależnieniem u osób, które są uzależnione. Moim zdaniem podniesienie akcyzy na produkty z nikotyną, takie jak np. e-papierosy, saszetki nikotynowe, czyli te alternatywne formy dla tradycyjnego palenia, wydaje mi się uderzeniem w osoby, które wybierają mniej szkodliwe alternatywne formy – podkreśla Daniel Panek.
Podobnego zdania jest Jacek Charmast.
- Powinniśmy się zabrać za choroby odtytoniowe proponując najpierw redukcję szkód. To nie nikotyna zabija, ale palenie tytoniu. Wyższa akcyza nie rozwiąże raczej nic. Trzeba też pamiętać o tym, że osoby najuboższe, najniżej uposażone palą te papierosy sprzedawane na ulicy, wytwarzane gdzieś w garażach, płacą 7-8 złotych na ulicy. Jeśli dostęp do alternatywnych wyrobów nikotynowych będzie niższa dla nich, wrócą do papierosów – obawia się Jacek Charmast.
Dr Gałązka-Sobotka stoi jednak na stanowisku, że wyższa akcyza przyniesie pozytywne spodziewane skutki, obniżając liczbę osób sięgających po wyroby nikotynowe.
- Badania z całego świata pokazują, że instrumenty fiskalne są efektywnymi narzędziami w zdrowiu publicznym. Zatem przyniesie to spodziewany skutek i długotrwale korzystne efekty. Ograniczanie dostępu do substancji powodujących wejście do nałogu powinno być wsparte również edukacją – przekonuje dr Małgorzata Gałązka-Sobotka.



































