5 powodów, dla których młode kobiety boją się mieć dzieci. Psycholożka wyjaśnia
– Nie widzą kandydatów na ojców, widzą za to nietrwałe związki. Wiedzą, że w razie rozwodu opieka nad dzieckiem spadnie głównie na nie – mówi Kamila Karłowicz, psycholożka. I wymienia cztery kolejne powody zwlekania z urodzeniem dziecka, o których kobiety mówią jej w gabinecie, często dopiero po wielu spotkaniach. Bo często wcześniej nie zdają sobie z nich sprawy.
„Chcę mieć przynajmniej dwójkę dzieci” – mówi 80 procent kobiet w wieku 18-40 lat. Tymczasem aż 90 procent z nich do trzydziestki nie ma ani jednego. Część na pewno okłamuje ankieterów, a co z pozostałymi? Jaka jest prawdziwa przyczyna bezdzietności młodych kobiet Polsce? Skoro nie pomogło ani 500, ani 800 plus, ani inne ulgi dla rodzin, wygląda na to, że wcale nie chodzi o pieniądze.
1. Dziecko obierze mi wolność
– "Powiedziałam 27-letniej koleżance, że będę w podcaście rozmawiać o tym, dlaczego wiele młodych kobiet nie chce mieć dzieci. Zapytała, dlaczego, a ja na to: „To Ty mi powiedz, dlaczego Ty nie chcesz?”. Usłyszałam: „Ja nawet zwierzęcia nie chcę mieć, bo dla mnie to jest ograniczenie” – wspomina Kamila Karłowicz, psycholożka.
Widzi w gabinecie, że to jeden z głównych powodów odkładania macierzyństwa przez kobiety – strach przed tym, że dziecko ograniczy im wolność. – Jest taki mem: „Gdy jesteś dziś w ciąży w wieku 30 lat, masz wrażenie, że przydarzyła ci się nastoletnia ciąża”. I tak właśnie czuje się dziś wiele młodych kobiet. W dodatku młodzi ludzie dziś nie bardzo wiedzą, jak się obchodzić z dzieckiem – mówi Kamila Karłowicz.
Uważa, że przed laty, gdy żyliśmy w wielopokoleniowych domach, w przynajmniej mieliśmy więcej częstszych kontaktów z rodziną, zawsze w naszym kręgu znajdowały się jakieś dzieci, więc każdy młody człowiek miał choćby minimalne doświadczenie w tym, jak opiekować się dzieckiem. Dziś, gdy kobiety spędzają czas wśród koleżanek singielek, a któraś z nich zostaje mamą, odwiedzą ją po porodzie, wezmą dziecko na ręce, by potrzymać przez chwilę i na tym kończy się „nauka” obchodzenia z dzieckiem.
A mało kto się pali do tego, by szybko zostać mamą, gdy świat daje tyle różnych możliwości i alternatyw – nie tylko kariery, ale i ciekawego spędzania czasu poza pracą.
2. Macierzyństwo nie będzie jak z Instagrama
– “Młode kobiety mają dziś nierealistyczny obraz macierzyństwa, bo taki jest pokazywany w mediach społecznościowych – bycie mamą albo jest przerażające, ale piękne i polukrowane” – mówi psycholog Kamila Karłowicz.
To kolejny powód, który potęguje strach wśród kobiet, które wahają się, czy zajść w ciążę. Wiele z nich mając w głowie katastroficzne wizje, boi się, że macierzyństwo to koniec życia – tak, jakby karmienie piersią, pieluchy i ząbkowanie miało trwać przynajmniej do 18 roku życia dziecka.
A te, które naoglądały się szczęśliwych instamatek, martwią się, że nie dadzą rady być aż tak perfekcyjnymi mamami, nie będą miały pieniędzy, by kupić najdroższy, wypasiony wózek, zabrać dziecko na wakacje na Bali, a potem zapewnić mu najlepszą edukację – czytaj: tę w najdroższych szkołach. Mają poczucie, że jeśli tego nie zrobią, zaprzepaszczą szanse dziecka na rozwój i szczęście.
Przy okazji zaczynają postrzegać potencjalne dziecko, jak produkt, który musi być najlepszej jakości. A że w życiu wiele rzeczy jest nieprzewidywalnych i coś może pójść nie tak, kobiety zaczyna paraliżować strach przed nieznanym i tym, że życie w tym obszarze wymknie im się spod kontroli.
3. Nie chcę być umęczoną matką – Polką
- "Młode kobiety obserwują życie swoich mam i mówią: „ja nie chcę tak” – uważa Kamila Karłowicz. Statystycznie pokolenie dzisiejszych 20-30, a nawet 40-latek jest lepiej wykształconych i zarabia lepiej od własnych matek.
Choć wciąż mamy lukę płacową i płace kobiety i mężczyzn – rówieśników różnią się na niekorzyść kobiet, to i tak kobiety zarabiają dużo lepiej niż przed laty. A na pewno lepiej od własnych matek, które pracowały zawodowo przed ’89 rokiem.
Pscyholożka słyszy od młodych kobiet: „Ja chcę się rozwijać i podróżować”. To się jednak odbija na innych wyborach życiowych – np. na tym, czy decydować się na dziecko" – mówi.
Kobiety obserwując własne matki, szczególnie boją się tego, by nie powielić wzorca poświęcającej się dla dzieci i męża zaharowanej matki-Polki, bo ten mit jest w Polsce wciąż bardzo żywy. Matki poświęcającej się oczywiście kosztem własnych marzeń. Szczególnie to poświęcanie się dla mężczyzny wydaje się ryzykowne. Dlaczego?
4. Po rozstaniu z mężem opieka nad dzieckiem spadnie na mnie
– “Chodzi o nietrwałość relacji – młode kobiety bardzo często mi o tym mówią. Nawet jeśli chcą mieć dzieci, to nie widzą partnera, z którym mogłyby te dzieci mieć. Takiego, na którym mogłyby polegać.”
I dalej: - “Mają świadomość, że w razie rozwodu z mężem czy rozstania z partnerem, to niezależnie od tego, jak pięknie się dziś mówi o równouprawnieniu, opiece naprzemiennej i jakie w tej kwestii zmiany systemowe i prawne wprowadza państwo, to i tak w 80 procentach kobiety z opieką nad dzieckiem w praktyce zostaną same. Mają więc poczucie pełnej odpowiedzialności za to, co się zdarzy. To wynika z obserwacji życia kobiet w ich rodzinach i ich koleżanek. Ojcowie w większości wciąż są tzw. dochodzący, weekendowi” – mówi Kamila Karłowicz.
5. Nie chcę być jak moja matka
– “Wiele młodych kobiet miało złe relacje ze swoimi matkami. Jeśli doznały krzywdy ze strony matek, boją się, że to samo zrobią własnym dzieciom” – mówi Kamila Karłowicz. Bo choć wydaje się to dziwne – “przecież mając świadomość tego, co było złe w naszym dzieciństwie, możemy uniknąć powielenia tych błędów w swoim macierzyństwie. Tylko że to teoria.”
Podobnie jak kobiety, których ojcowie byli uzależnieni, albo przemocowi, często wbrew marzeniom, ku zdziwieniu innych wybierają na partnerów i mężów właśnie przemocowców i alkoholików, tu działa podobny mechanizm. Nawet gdy chodzimy na terapię, lecząc rany z dzieciństwa, nie zawsze, w każdym razie nie od razu udaje się ten schemat łatwo przeskoczyć. A na terapiach i tak dostaje się głównie matkom, nie ojcom.
– "W psychologii jest takie przysłowie, że „matka ma zawsze przerąbane” – mówi Kamila Karłowicz. Co ma na myśli? Chodzi właśnie o to, do czego dochodzą dorosłe dzieci na swoich terapiach. A że mówimy o pokoleniu dwudziesto-, trzydziesto-, czterdziestolatków, czyli o osobach, w których statystycznie ojcowie byli nieobecni.
Po rozwodach – byli wspomnianymi weekendowymi ojcami, a nawet jeśli pozostawali w związku z matką dziecka, to i tak spędzali większość czasu nie z rodziną, ale w pracy, a po powrocie do domu, choć mieli okazję pobawić się i porozmawiać z dziećmi, to i tak wybierali przysłowiową gazetę czy telewizor.
Dlatego dorosłe dzieci na terapiach rozmawiają głównie o „grzechach” matek. Często nie zdają sobie sprawę z destrukcyjnego wpływu ojca na ich życie, bo nie mają z nim wielu wspomnień – nie mają świadomości, że tym negatywnym wpływem mogła być właśnie sama jego nieobecność w życiu.
– “Uważam, że nie wszyscy ludzie powinni mieć dzieci” – mówi psycholog Kamila Karłowicz, ale zachęca, by decyzja o tym, czy chcemy być rodzicami, czy nie, była świadoma. Bo często pierwszy, racjonalny powód, jaki podajemy, że np. nie stać nas na dziecko, nie jest tym prawdziwym. Do niego warto się jednak dokopać. A co jeśli okaże się, że kobieta boi się, że będzie jak własna, toksyczna matka i nie wierzy, że nawet terapia to zmieni?
Kamila Karłowicz podpowiada: – “Zachęcam, żeby znaleźć sobie inny wzór matki niż własna matka. Mam pacjentkę, która znalazła taki wzór w teściowej. Mówi, że obserwując, jak mama jej męża zajmuje się jej dzieckiem, sama uczy się tego, jak być dobrą mamą.”
Rozmowę z Kamilą Karłowicz o strachu przed macierzyństwem posłuchasz tu.
Zobacz też:
Przygotuj stopy na lato. Podolog radzi, jak zadbać o paznokcie u stóp
Domowy izotonik, czyli napój nawadniający na upały w 5 minut. Będzie taniej i zdrowiej
Dlaczego jestem senna po kawie? Odpowiedź może zaskoczyć