8 miliardów złotych na ochronę zdrowia? Spór o redukcję szkód w uzależnieniu od nikotyny
Projekt ustawy UD213, dotyczący rynku produktów nikotynowych, coraz częściej przestaje być odbierany wyłącznie jako regulacja „antynikotynowa”. W debacie publicznej coraz wyraźniej pojawiają się pytania o jej konsekwencje dla pacjentów, systemu ochrony zdrowia oraz finansowania leczenia.
Projekt ustawy UD213 - o czym mowa?
Projekt ustawy UD213 to propozycja zmian w polskiej ustawie o ochronie zdrowia przed tytoniem, która dąży do całkowitego zakazu sprzedaży jednorazowych e-papierosów i dalszego ograniczenia produktów nikotynowych, w tym zakazu sprzedaży smakowych saszetek nikotynowych. Celem jest ograniczenie używania tych produktów, ale budzi to spore kontrowersje dotyczące proporcjonalności i ryzyka wzrostu szarej strefy. Główne założenia projektu:
- Całkowity zakaz jednorazowych e-papierosów: Zarówno tych z nikotyną, jak i bez, ze względu na obawy o ich wpływ na zdrowie i środowisko.
- Zakaz sprzedaży smakowych saszetek nikotynowych: Pomimo wcześniejszych regulacji rynku, projekt zakłada eliminację produktów o charakterystycznych aromatach.
- Ograniczenie dostępu: Ma ograniczyć dostęp do tych produktów nie tylko młodzieży, ale także dorosłym, wprowadzając jedne z najsurowszych regulacji w Europie.
Ale zakaz nie leczy!
W dyskusji o UD213 coraz częściej pojawiają się apele środowiska lekarskiego, które zwraca uwagę, że:
- całkowite zakazy nie powodują zniknięcia uzależnienia,
- pacjenci nie przestają używać nikotyny, lecz sięgają po niekontrolowane źródła,
- brak legalnych alternatyw utrudnia prowadzenie skutecznej polityki zdrowotnej.
Lekarze podkreślają, że w zdrowiu publicznym od lat funkcjonuje pojęcie redukcji szkód, szczególnie w odniesieniu do osób, które nie są w stanie całkowicie zerwać z nałogiem. A ryzyko wzrostu szarej strefy, w związku z tym zakazem, jest ogromne.
Redukcja szkód
Według dostępnych analiz rynkowych, uregulowanie i objęcie akcyzą produktów nikotynowych bez tytoniu (takich jak saszetki nikotynowe) mogłoby przynieść państwu ok. 8 miliardów złotych w ciągu pięciu lat – czyli średnio ok. 1,6 mld zł rocznie. A gdyby te pieniądze przeznaczyć na ochronę zdrowia? Byłyby to dodatkowe środki na:
- skrócenie kolejek do specjalistów,
- finansowanie nowoczesnych terapii,
- profilaktykę i leczenie chorób odtytoniowych i oddechowych,
- wsparcie zdrowia psychicznego, które od lat jest niedofinansowane.
Tymczasem projekt UD213 w obecnej formie nie przewiduje takiego źródła dochodów, ponieważ eliminuje cały segment rynku zamiast go kontrolować i opodatkować. Głos w sprawie redukcji szkód oraz całkowitego zakazu sprzedaży tego typu produktów, zabrał Konsultant Krajowy w dziedzinie Zdrowia Publicznego, publikując stanowisko dotyczące redukcji szkód w uzależnieniu od nikotyny.
W dokumencie podkreśla on:
- że wszystkie produkty z nikotyną są uzależniające i niosą ryzyko zdrowotne,
- polityka zdrowotna powinna skupiać się na ograniczaniu szkód, a nie tylko na zakazach,
- kluczowa jest rola regulacji, kontroli jakości i odpowiedzialnej polityki informacyjnej, a nie wypychania pacjentów poza system.
Stanowisko to wpisuje się w szerszą debatę międzynarodową na temat tego, jak realnie zmniejszać skutki palenia tytoniu, które pozostaje jedną z głównych przyczyn chorób przewlekłych. Pojawia się także odniesienie do Szwecji, gdzie wprowadzono alternatywę dla papierosów, a mianowicie - snusy.
W debacie publicznej w ostatnim czasie powraca m.in. nieprawdziwa narracja, że Szwecja „rozwiązała problem palenia” dzięki produktom takim jak snus czy saszetki nikotynowe. To nieprawda – żaden z tych wyrobów nie jest bezpieczny, a szwedzki sukces w zakresie redukcji palenia tradycyjnych papierosów wynika z kompleksowej, wieloletniej polityki antytytoniowej, a nie z zastępowania papierosów innymi produktami nikotynowymi. Szwedzka polityka ograniczania palenia rozwijana jest od lat 70. i obejmuje m.in. wysokie podatki na wyroby tytoniowe, zakazy reklamy, kampanie edukacyjne, programy wspierające rzucanie palenia, zakazy palenia w miejscach publicznych oraz wczesną profilaktykę szkolną - przypomina Konsultant Krajowy w dziedzinie Zdrowia Publicznego.
Stanowisko WHO oraz Konsultanta Krajowego w dziedzinie Zdrowia Publicznego
W świetle dostępnych dowodów WHO podkreśla konieczność konsekwentnego wdrażania kompleksowych polityk, obejmujących m.in. ścisłą regulację rynku, ograniczenia marketingowe, zakaz sprzedaży osobom niepełnoletnim, wysokie podatki, rygorystyczne ostrzeżenia zdrowotne oraz eliminację czynników zwiększających atrakcyjność produktów. Stanowisko WHO jednoznacznie wskazuje, że koncepcja „redukcji szkód” nie może stanowić pretekstu do osłabiania nadzoru nad wyrobami nikotynowymi, zwłaszcza że tzw. nowatorskie produkty nikotynowe pozostają w dużej mierze nieuregulowane - głosi stanowisko WHO.
I tu nikt nie ma wątpliwości - debata wokół UD213 nie dotyczy tego, czy nikotyna jest szkodliwa bo jest. Spór dotyczy tego, czy zakazy są skuteczniejsze niż kontrola i regulacja, czy państwo powinno korzystać z narzędzi redukcji szkód oraz czy pacjenci i system zdrowia zyskują, czy tracą na obecnym podejściu.
Do młodych osób rzadziej trafiają przekazy dotyczące długofalowych zagrożeń zdrowotnych, postrzeganych przez nich jako odległe. Znacznie silniej oddziałują argumenty dotyczące ich wartości: wizerunku, zdrowia psychicznego, wyników w nauce czy poczucia wolności – czyli tego, co dotyczy ich tu i teraz. Nikotyna jednak, niezależnie od formy, w jakiej jest dostarczana, odbiera tę wolność, szybko prowadząc do cyklu używania wynikającego już nie z wyboru, lecz z przymusu. Dlatego potrzebujemy nie wybiórczych działań – takich jak likwidacja jednorazowych e-papierosów – lecz kompleksowej regulacji całego rynku nikotynowego. Wokół tego zagadnienia narosło wiele mitów - stanowisko Konsultanta Krajowego jest jasne.
Ilu Polaków pali?
Według badania Jankowskiego i wsp. z 2024 roku, 5,9% Polaków przyznaje się do palenia e-papierosów codziennie, natomiast 15,2% Polaków stosowało e-papierosy w ciągu ostatnich 30 dni [2]. Stanowi to wzrost w porównaniu z badaniem z 2019 roku przeprowadzonym przez Opoczyńską-Świeżewską i in., według którego 1,9% dorosłych Polaków regularnie używało e-papierosy a okazjonalnie sięgało po nie jedynie 1,4%.
Szczególnie niepokojącym zjawiskiem jest coraz częstsze stosowanie e-papierosów przez osoby nieletnie. Badanie European School Survey Project on Alcohol and Other Drugs (ESPAD, pl. Europejski Program Badań Ankietowych w Szkołach na Temat Używania Alkoholu i Narkotyków) z 2024 roku wykazało, że w ciągu ostatnich 30 dni e papierosy stosowało odpowiednio 36,2% chłopców i 38,3% dziewcząt w wieku 15–16 lat oraz 47,5% i 53,7% w wieku 17–18 lat.
Biorąc pod uwagę te dane - edukacja odgrywa tu bardzo dużą rolę, o wiele większą niż zakazy.