"Chciałam odejść. Byłam rozjechana psychicznie. Mój mąż ma ADHD"
Nikt nie opisuje, jak wygląda życie w związku z osobą z ADHD z punktu widzenia osoby neuronormatywnej. Skupiamy się zrozumieniu osób z ADHD, a przecież po drugiej stronie jesteśmy my - ludzie, którzy nie mają tego problemu i nie chcą zatracić siebie, a tak właśnie się dzieje – napisała Marta, której partner ma ADHD. Są parą pięć lat.
- Studiowaliśmy na jednym roku - w Krakowie, na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mi, poukładanej i zorganizowanej, Wojtek zaimponował spontanicznością i przebojowością - wspomina Marta.
Na portalu Pacjenci.pl przez tydzień codziennie będziemy publikować listy, które przyszły do nas po tekście „STOP stygmatyzacji dorosłych z ADHD”. A także komentarze psychiatrów. By edukować, czym jest ADHD dorosłych i tłumaczyć, dlaczego sama terapia to za mało, a leki są ważne – bez nich trudno się „ogarnąć”. Oto kolejny list.
Wszystko na ostatnią chwilę. Potem doszły nałogi
Wygadany, mądry, sympatyczny. Z każdym znalazł wspólny temat. Lekceważyłam jego wieczne spóźnienia, bałagan, zmiany pracy. Na wszystko miał wytłumaczenie, a ja nie miałam powodów, by mu nie wierzyć.
Sytuacja zmieniła się gdy wspólnie zamieszkaliśmy, a było to na ostatnim roku studiów. Chwilę wcześniej wzięliśmy ślub. Jego bałagan stał się moim bałaganem, jego spóźnienia - moimi. Nie pomagały prośby, tłumaczenia, zawsze wszystko było na ostatnią chwilę, w pośpiechu, nerwach, chaosie.
Później nałogi - najpierw papierosy, potem rower i snowboard, gry komputerowe. Fiksacje na interesujących tematach – mógł siedzieć kilkanaście godzin czytając o wulkanach w internecie. A nie był w stanie przeczytać 10 stron powieści, którą ja pochłaniałam.
Dalej - kompulsywne zakupy, po kilka tysięcy złotych, 10 tych samych rzeczy, których później nie było gdzie trzymać - ubrania i gadżety rowerowe i snowboardowe, których nie mieliśmy już jak pomieścić w akademiku. A potem urodziła nam się dwójka dzieci. Ciągłe nieobecności – bo przecież tyle rzeczy trzeba zrobić, zobaczyć, tylko nie te, które są w domu - rower, deska, zabawy z dwójką dzieci.... Za nudne by poświęcić temu swój cenny czas. I ciągłe kłótnie. Bo ja się tylko czepiam, przesadzam, on nie jest taki zły, a odkurzyć przecież mogę sama...
„Biorę leki na ADHD. Żeby się ogarnąć. Nie dla haju!” [LIST] Uzależnionym od alkoholu należy się renta. Świadczenie budzi kontrowersjeUwierzyłam, że to ja jestem problemem
Po kilku latach szarpaniny, dziesiątkach rozmów i tłumaczeń, chciałam odejść. Byłam kompletnie rozjechana psychicznie. Uwierzyłam, że to ja jestem problemem, że faktycznie oczekuję gruszek na wierzbie w postaci wspólnych posiłków, równego podziału obowiązków i zaangażowania w życie domowe. Bo poza tym był czuły i troskliwy, zawsze chętny by gdzieś pójść, coś zobaczyć, spróbować. Planował fajne wycieczki, w każdy nasz pomysł wchodził od razu na 100 proc. i wszyscy go lubili.
Tylko nagle zauważyłam, że gdzieś po drodze straciłam siebie. Moje potrzeby i standardy przestały się liczyć. Mój wolny czas stał się jego dodatkowym czasem na wieczne "pomaganie" w tym, z czym się sam nie wyrobił, lub do czego sam nie potrafił się zmusić.
Gdzieś uleciała moja radość życia i szczęście. Zamiast celebrować w domu odpoczynek i spokój, chodziłam spięta, czekając na kolejny wybuch nakręconego, reaktywnego umysłu nie panującego nad własną impulsywnością i nie mającego żadnego poczucia czasu, ani wyczucia chwili.
Nie stygmatyzujmy i nie idealizujmy ADHD
Nie pamiętam, na którym etapie padł pomysł, że to może być ADHD. Ale wyszedł od niego.
Zaczęłam czytać wszystko, co na ten temat znalazłam. I niemal wszystko pasowało. To był szok. Trochę objawienie. Na pewnym poziomie zrozumienie, ale...
Czy usprawiedliwienie? Nie! Bo każdy z nas musi się trochę dostosować do świata, do ludzi, do partnera. Jedni bardziej, drudzy mniej. Ja też mam swoje "paranoje" i świadomie pracuję nad nimi każdego dnia. Mnie również wiele rzeczy sprawia dużą trudność, czasem tak dużą, że aż mnie paraliżuje. Ale to są MOJE problemy i mam świadomość, że nie mogę nimi obarczać innych!
Także proszę, nie stygmatyzujmy ADHD, ale też go nie idealizujmy, owijając jedynie w złotko kreatywności. ADHD potrafi mieć bardzo mroczne strony i być niezwykle destrukcyjne w relacjach międzyludzkich. Uświadomienie sobie, że jest duża różnica pomiędzy zrozumieniem przyczyny, a usprawiedliwieniem dla pewnych zachowań, powinno być pierwszym krokiem do podjęcia dyskusji o tym zaburzeniu.
Marta.
Chcesz do nas napisać? :) Kontakt do redakcji Pacjenci.pl: [email protected]