Śmierć wcale nie trwa kilka sekund. Wcześniej pojawiają się te objawy
Lekarze i pielęgniarki hospicyjne podkreślają, że śmierć rzadko następuje nagle – częściej jest to proces trwający od kilku godzin do kilkunastu. Gdy poznamy typowe zmiany metaboliczne, krążeniowe i oddechowe, łatwiej zrozumiemy, co dzieje się z ciałem i dlaczego ostatnie chwile zwykle przebiegają bez bólu.
Umieranie to proces, nie moment
W ostatniej fazie życia krążenie wyraźnie zwalnia: ciśnienie tętnicze spada, rytm serca staje się nieregularny, skóra – zwłaszcza na kończynach – staje się chłodna i sinawa. Krew traci efektywność w naczyniach włosowatych, pojawiają się plamy opadowe, a narządy filtrujące, takie jak nerki czy wątroba, zaczynają pracować słabiej lub przestają działać całkowicie, co prowadzi do wzrostu poziomu toksyn we krwi.
Jednocześnie ośrodek oddechowy w mózgu działa coraz mniej efektywnie – oddech staje się płytki, nieregularny, przeplatany bezdechami. To nie świadome cierpienie, ale naturalny skutek niedotlenienia mózgu. Dzięki opiece paliatywnej i odpowiednim środkom sedacyjnym pacjent zwykle nie odczuwa silnego bólu ani lęku.
Wczesne sygnały nadchodzącej śmierci
Kilka dni lub tygodni przed zgonem mogą pojawić się takie sygnały: pacjent traci apetyt i pragnienie – organizm przestawia się na „oszczędny tryb”. Pojawia się senność, a pobudki stają się krótkie i często zdezorientowane. Dłonie i stopy robią się chłodne – ponieważ krew kierowana jest do narządów wewnętrznych, a kończyny są „odcięte” od pełnego ukrwienia.
Typowe są też sinica warg i paznokci oraz zmieniony wzorzec oddechowy – np. naprzemienne pogłębione wdechy i pauzy (tzw. oddech Cheyne–Stokesa). Czasem obserwuje się także tzw. „przebłysk świadomości” – krótki okres lepszej orientacji lub rozmowności, który paradoksalnie oznacza, że koniec jest blisko.
„Łabędzi śpiew” i „rybi oddech” – ostatnie minuty
W ostatnich chwilach życia gromadząca się wydzielina w drogach oddechowych może powodować charakterystyczny, rzężący dźwięk zwany „łabędzim śpiewem”. Choć dla bliskich bywa to niepokojące, sam pacjent zwykle nie odczuwa dyskomfortu.
Następuje również tzw. „rybi oddech”: nieregularne, łapczywe wdechy z okresami bezdechu. To znak, że ośrodek oddechowy niemal przestał działać i wkrótce dojdzie do zatrzymania krążenia.
Śmierć mózgu – współczesna granica życia
Współcześnie medycyna za moment śmierci uważa wystąpienie tzw. śmierci mózgu – czyli zanik wszystkich funkcji ośrodkowego układu nerwowego. W tym stanie może jeszcze pracować serce przy wsparciu aparatury, ale powrót świadomości jest niemożliwy.
Po stwierdzeniu śmierci mózgu rozpoczyna się biologiczna kaskada zmian: komórki zaczynają obumierać, bakterie beztlenowe rozkładają tkanki, w ciągu godzin pojawia się zesztywnienie pośmiertne.