Ratownik medyczny LPR o wypadkach na hulajnogach. "Coraz więcej dzieci w ciężkim stanie"

Hulajnogi elektryczne stały się w ostatnich latach codziennym elementem miejskiego krajobrazu. Dla niektórych są alternatywą dla komunikacji miejskiej, dla innych atrakcją. Niestety, coraz częściej stają się także przyczyną dramatów. Bartosz Rybszleger, ratownik medyczny Lotniczego Pogotowia Ratunkowego alarmuje: liczba ciężkich wypadków rośnie, a ich skutki bywają tragiczne.
– Moim zdaniem od początku wakacji tych zdarzeń jest zdecydowanie więcej. Można powiedzieć, że w statystykach próbują dogonić wypadki komunikacyjne czy potrącenia. Problemem jest przede wszystkim brak zabezpieczenia, chociażby kasku – mówi ratownik medyczny LPR.
- Liczba zdarzeń z udziałem e-hulajnóg rośnie w alarmującym tempie, a ich skutki często kończą się hospitalizacją lub tragedią
- Najmłodsi najczęściej trafiają do śmigłowca LPR z urazami głowy, złamaniami i obrażeniami wewnętrznymi
- Obowiązek kasku dotyczy tylko osób do 16. roku życia, co zdaniem ratownika LPR to zdecydowanie za mało
Wypadków z udziałem hulajnóg przybywa
Hulajnogi elektryczne dziś już nie są tylko środkiem transportu. To modny gadżet, którym można dojechać do pracy czy do szkoły. Za tą popularnością kryją się jednak ludzkie tragedie.
Według Komendy Głównej Policji w całym 2023 roku doszło w Polsce do 546 wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych, a w 2025 roku tylko do 19 sierpnia było 798 zdarzeń, w których rannych zostało 729 osób, a 7 zginęło. To oznacza wzrost o prawie 50%.
Jeszcze bardziej porażające są dane z pierwszego miesiąca wakacji – zespoły ratownictwa medycznego interweniowały aż 756 razy, z czego ponad połowa akcji dotyczyła dzieci. Niestety, hulajnoga zamiast praktycznego środka transportu coraz częściej staje się więc wehikułem do szpitala, a czasami do trumny.

Najczęstsze ofiary: młodzież i dzieci
Wypadki na hulajnogach elektrycznych nie dotyczą wyłącznie dorosłych. Ratownik medyczny Bartosz Rybszleger, który lata śmigłowcem LPR do najcięższych przypadków, podkreśla, że coraz częściej ofiarami hulajnóg są najmłodsi.
– To głównie dzieci trafiają do nas z obrażeniami. Dorośli również się zdarzają, ale zwykle po alkoholu albo innych substancjach psychoaktywnych. Wtedy także bez kasku – mówi medyk.
Urazy po upadkach bywają dramatyczne. Najczęściej chodzi o urazy głowy, złamania kończyn i obrażenia wewnętrzne. – Trudno ocenić szanse takiej osoby, ale takie wypadki często kończą się zgonem, albo ciężkim kalectwem. Nawet po kilku dobach w szpitalu – tłumaczy.

Przepisy nie nadążają za hulajnogami
Od maja 2021 roku obowiązują w Polsce przepisy regulujące korzystanie z hulajnóg elektrycznych. Zgodnie z nimi dzieci poniżej 10. roku życia mogą korzystać z hulajnogi tylko pod opieką dorosłego, a młodzież do 18. roku życia musi mieć kartę rowerową lub prawo jazdy kategorii AM, A1, B1 albo T. Maksymalna prędkość to 20 km/h, a jazda po chodniku nie zawsze jest dozwolona.
Obowiązkowy kask dotyczy jednak wyłącznie osób do 16. roku życia. Nasz rozmówca twierdzi, że to zdecydowanie za mało. – Moim zdaniem kask powinien być obligatoryjny dla wszystkich, a nie tylko do 16. roku życia. I naprawdę – tylko sprzęty dopuszczone, czyli do 20 km/h – apeluje.
Ratownik medyczny przypomina, że hulajnoga to nie zabawka. – Zalecam nie jeździć parami, czy po kilka osób na jednym sprzęcie i zawsze zgodnie z przepisami, tam gdzie można.
Czytaj także: Rośnie liczba wypadków na hulajnogach. O tych zasadach koniecznie pamiętaj, zanim wsiądziesz na pojazd
źródło: Pacjenci





































