"Sprawa dla reportera" to autorski program Elżbiety Jaworowicz od lat emitowany na antenie TVP2. Polega on na tym, że do studia przybywają bohaterowie szukający wsparcia w swoich problemach. Zdarza się jednak, że zostają oni skrytykowani przez obecnych w studiu ekspertów.Tak było w przypadku pana Tomasza, inżyniera ochrony środowiska, zielarza i promotora zdrowej żywności, który poczuł się poszkodowany przez miejscową prokuraturę oskarżającą go o sprzedaż leków bez zezwolenia i przywłaszczenie pieniędzy, a do tego wszystkiego nie spotkał się jeszcze ze zrozumieniem ekspertów. Oto jego historia.
"Moi lekarze zdecydowali, że powinnam poddać się prewencyjnej chemioterapii. Jestem na wczesnym etapie tego leczenia" — ogłosiła księżna Kate w emocjonalnym oświadczeniu. Co to oznacza? Na czym polega leczenie księżnej Kate? O wyjaśnienie poprosiliśmy prof. dr hab. n. med. Barbarę Madej-Czerwonkę.
Nie widmo śmierci i łysa głowa, wymioty po chemii (dziś już się nie wymotuje), ale czas przez rozpoczęciem leczenia – to w raku najgorsze – wspomina Jagna Kaczanowska, która zachorowała na nowotwór piersi.W poruszającej książce „Rak i dziewczyna" Jagna, dziennikarka i mama dzieli się swoim doświadczeniem życia z chorobą i daje innym kobietom nadzieję. Dla portalu Pacjenci.pl wraca do chwil, gdy zachorowała na nowotwór piersi:„Znajduję guzek w piersi na początku 2021 roku. Co to? Jest twarde i z całą pewnością wcześniej tego nie było. Umawiam się czym prędzej na usg, prywatnie – czym prędzej, czyli za jakieś dwa tygodnie. Przez ten czas nie panikuję, wcale, bo mój ginekolog twierdzi, że to jakiś stan zapalny. Oczywiście, że to stan zapalny – przecież, że nie rak! Pochodzę z długowiecznej rodziny. Przez ponad 15 lat byłam wegetarianką, od wielu lat uprawiam sport, mam swojego konia. Żyję zdrowo. Nie mam raka, no skąd!Niestety, lekarka, która robi mi usg, nie jest tego pewna. Podejrzanie długo trzyma głowicę w jednym miejscu. Potem sprawdza węzły chłonne: pod pachami, nadobojczykowe, pod żuchwą. Czysto. Poważnym głosem mówi, że powinnam wyrobić kartę DILO i zgłosić się do Narodowego Instytutu Onkologii. Zaczynam się bać. Mimo to – mam wrażenie, że to nie może być prawda. Przecież nie może mi się to stać, mam małe dzieci, własną firmę, ja… ja nie mogę mieć raka!