Wyszukaj w serwisie
choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne zdrowie psychiczne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja dziecko
Pacjenci.pl > Artykuły autora
autor

Bożena Stasiak

Dziennikarz Pacjenci

Wyróżniona nagrodami: Nagroda Zaufania Złoty Otis 2019, „Kryształowe Pióro” 2016 i 2018. W Konkursie na Dziennikarza Medycznego Roku" przez lata zdobywała nagrody i wyróżnienia, ostatnia to pierwsze miejsce w kategorii Prasa za 2019r. Jest dziennikarką medyczną „Świata Lekarza” i „Super Expressu”. Ponadto jest autorką książek "Listy intymne.Zwierzenia Polaków" oraz "Wojna z rakiem. Terapie i antyterapie".

Skontaktuj się ze mną!

[email protected]
Publikacje Autora
Mukowiscydoza. Kiedy trzeba walczyć o każdy oddech
Mukowiscydoza
Fot. Canva
Jeszcze kilka lat temu chorzy na mukowiscydozę (zwłóknienie torbielowate) mieli podobne problemy i podobne, dramatycznie niskie szanse na przeżycie – długość życia wynosiła zaledwie dwadzieścia kilka lat. Nie było bowiem żadnego leczenia przyczynowego, jedynie objawowe, zachowawcze, które co najwyżej łagodziło, zresztą w niewielkim stopniu, objawy. Ci chorzy musieli walczyć o każdy oddech, jak to określił jeden z nich: „Oddycham tak, jakby ktoś przykładał mi do twarzy poduszkę, szczelnie zatykając nos i usta, a w moich płucach zalegał beton. To potworna męczarnia”. Chorzy męczyli się okrutnie, a wraz z nimi cała rodzina. Inhalacje, drenaże zajmowały każdego dnia kilka godzin!Sytuacja zmieniła się, kiedy pojawiły się pierwsze terapie przyczynowe. W Polsce w październiku 2020 roku pierwsza grupa chorych na mukowiscydozę, z bardzo specyficzną mutacją, otrzymała dostęp do takiego leczenia. W marcu 2022 roku Ministerstwo Zdrowia podjęło decyzję o refundacji kolejnego nowoczesnego leku. Niestety, nie każdy chory, który mógłby z takiej terapii skorzystać, uzyskał do niej dostęp. I tu właśnie pojawiły się „schody”, na chwilę obecną nie do przejścia.  
Czytaj dalej
Prof. Grzegorz Dzida: Uwaga Diabetycy! Stosowanie się do zaleceń lekarskich w czasie epidemii jest dużo ważniejsze
prof. Grzegorzem Dzidą z Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie
fot. Tomasz Adamaszek
- To nie jest tak, że generalnie jest gorzej. Mamy do czynienia z dwoma postawami. Jedną reprezentują pacjenci, którzy unikają wizyt lekarskich, a chodzi głównie o tych niezdiagnozowanych, z cukrzycą typu 2, którzy może i podejrzewają, że mogą mieć cukrzycę, ale boją się teraz iść do lekarza, zwlekają nawet z e-wizytą. Trudno umówić teraz na wizytę kobiety w ciąży z cukrzycą. I to nas niepokoi.Izolacja społeczna, siedzenie w domu, brak aktywności u części pacjentów może spowodować rezygnację, apatię, co może doprowadzić do poluzowania reżimu terapeutycznego, a tym samym do pogorszenia stanu zdrowia. My staramy się pacjentom ułatwiać kontakt z nami w tych trudnych czasach, przekonujemy, jak ważne jest przestrzeganie zaleceń, nie tylko tych dotyczących samej terapii, mówimy o zagrożeniach wynikających z niestosowania ich, ale mimo to część chorych nie kontaktuje się z nami, choć powinna.Natomiast druga postawa, jaką obserwujemy u pacjentów, jest budująca. Prezentują ją pacjenci, którzy ten czas traktują jako czas robienia porządków, także porządków ze swoją cukrzycą. Przyglądają się, czy do tej pory postępowali właściwie, bardziej dbają o swoją glikemię, zaczynają sprawdzać, jak wygląda ich dieta. Czyli, stają się lepszym pacjentem – dla siebie i dla lekarza.- Zapewne łatwiej stosować się do zaleceń lekarza, kiedy, po pierwsze, lek jest łatwy do stosowania, a po drugie, kiedy efekty, jakie przynosi, są szybkie i bardzo korzystne. A takie dają leki z grupy GLP-1 i flozyny…- Pojawienie się tych leków było przełomem w diabetologii. Do tej pory skupialiśmy się prawie wyłącznie na zapewnieniu odpowiedniego poziomu glikemii, obniżeniu poziomu glukozy we krwi. To było najważniejsze i leki, jakimi dysponowaliśmy, były na ten aspekt ukierunkowane. Natomiast te przełomowe leki całkowicie zmieniły podejście do leczenia cukrzycy. Celem leczenia jest dziś nie tylko wyrównanie glikemii, obniżenie poziomu cukru, ale zapobieganie powikłaniom cukrzycy, zwłaszcza sercowo-naczyniowym, które są najczęstszą przyczyną przedwczesnych zgonów na cukrzycę. Tak więc mamy wreszcie leki, które przedłużają życie pacjentom z cukrzycą.Nowe leki hamują też postęp miażdżycy i powodują zmniejszenie masy ciała. Jeśli więc pacjent widzi, że czuje się wyraźnie lepiej i lepiej wygląda, że nie ma nagłych spadków cukru, bo te leki przed hipoglikemią chronią, jeśli normalizuje się jego metabolizm, to na pewno będzie przestrzegał reżimu terapeutycznego.Jest też grupa pacjentów, którzy, widząc efekty terapii, zaczyna bardziej o siebie dbać, ruszać się, spożywać regularnie odpowiednie posiłki. Po to, żeby nie zaprzepaścić tego, co już osiągnęli. I u nich compliance na pewno będzie działać, niezależnie od sytuacji.- Teraz ten dostęp jest ograniczony kryteriami refundacji…- Tak, ale został zrobiony krok milowy w refundacji i to jest najważniejsze. Rachunek ekonomiczny wyraźnie pokazuje, że im szerszy będzie dostęp do nowoczesnych terapii, tym mniejsze koszty leczenia późniejszych powikłań, dlatego mamy nadzieje, że z czasem więcej pacjentów uzyska do nich dostęp. A tymczasem w badaniach kolejne leki z tych grup, jeszcze doskonalsze.- Dziękuję za rozmowę, rozm. Bożena StasiakARTYKUŁ PARTNERA
Czytaj dalej
Leki na łysienie i raka prostaty skuteczne w leczeniu COVID-19!
chora kobieta w łóżku
fot. unsplash.com/ Olga Kononenko
Na tyle, że wyniki swoich obserwacji naukowcy zdecydowali się zamieścić w renomowanym czasopiśmie „Journal of the American Academy of Dermatology”. Podstawą do wyciągnięcia wniosku, że istnieje związek między łysieniem, rakiem prostaty i zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 było stwierdzenie, że mężczyźni z łysiną typu androgenowego są bardziej narażeni na zakażenie nowym koronawirusem i większe jest też w tej grupie ryzyko zgonu.Spośród pacjentów zakażonych SARS-CoV-2, przebywających w szpitalach w Madrycie, prawie 80 proc. już było łysych albo prawie pozbawionych włosów. Z kolei prof. Carlos zaobserwował, że chorzy na raka prostaty, którzy zażywali leki obniżające poziom androgenów, byli cztery razy mniej podatni na zakażenie nowym koronawirusem w porównaniu z mężczyznami, u których wysokie stężenie androgenów nie było korygowane.Prawdopodobnie wyjaśnienie sprowadza się do działania androgenów, których zbyt wysokie stężenie stymuluje działanie jednego z enzymów (TMPRS 52), przyczyniającego się do utraty włosów oraz rozwoju komórek rakowych w prostacie. I, jak pokazały badania, ten sam enzym bierze udział w zakażeniach wirusem SARS-CoV-2 – ułatwia wchodzenie wirusa do komórki i namnażanie się w niej.Ta, odkryta niedawno przez amerykańskich naukowców zależność, została nazwana „syndromem Gabrina” – na cześć dr Franka Gabrina z Nowego Jorku, pierwszego amerykańskiego lekarza, który padł ofiarą nowego koronawirusa. Był on prawie łysy.Oczywiście to odkrycie wymaga dalszych, pogłębionych badań, które już zostały zapoczątkowane w kilku niezależnych ośrodkach naukowych. Jeśli „syndrom Gabrina” zostanie potwierdzony, powszechnie stosowane leki w terapii łysienia androgenowego będą mogły być stosowane w leczeniu COVID-19, zwłaszcza ostrego przebiegu tej choroby. Bożena Stasiak
Czytaj dalej
Prof. Henryk Skarżyński: Pandemia zapoczątkowała gwałtowny rozwój telemedycyny
prof. dr hab. n. med. Henrykiem Skarżyńskim
fot. Tomasz Adamaszek
- To całkowicie niekomercyjny program, który powstał przy wsparciu Komitetu Nauk Klinicznych PAN, Rady Głównej Instytutów Badawczych oraz Polskiego Radia i Telewizji Polskiej, a jego realizatorami jest Światowe Centrum Słuchu Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu oraz Instytut Narządów Zmysłów, liczne towarzystwa naukowe i zespoły eksperckie z różnych specjalności medycznych. Jego wyjątkowość polega przede wszystkim na tym, że jest to program wielospecjalistyczny, a więc biorą w nim udział różni lekarze, psycholodzy, logopedzi, inżynierowie kliniczni, a także osoby, instytucje i organizacje pozarządowe o dużym doświadczeniu w organizacji badań przesiewowych, co znacznie zwiększa ich skuteczność.- Takim doświadczeniem może pochwalić się Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu…- Tak, my już w 1993r. zaczęliśmy, jako pierwsi, badać noworodki pod kątem wczesnego wykrywania wad słuchu, łącznie realizując wiele programów dla kolejnych grup wiekowych, którymi tylko w odniesieniu do dzieci przebadano ponad 1/5 mln osób. Mamy zatem ponad 25-letnie doświadczenie w różnych badaniach przesiewowych. Ale program „Po pierwsze zdrowie” jest, jak już zaznaczyłem, czymś dużo, dużo więcej niż zwykłym badaniem przesiewowym. Poprzez ten program chcemy wpłynąć na kreowanie prozdrowotnych postaw Polaków, umożliwić im dotarcie do nie jednego, ale wielu specjalistów prawie jednocześnie, w jednym miejscu, w warunkach, gdzie jest zapewniony dostęp do specjalistów i specjalistycznej aparatury. Oczywiście to nie są badania kliniczne, ale one mają wskazać, czy dalsza diagnostyka, już w warunkach klinicznych, jest wskazana czy konieczna.- Kardiolog, dermatolog, stomatolog, hematolog, audiolog, foniatra, otolaryngolog…Tych specjalności jest dużo więcej. Biorąc udział w takich badaniach, można było przebadać się „od stóp do głów” ? Bez wyczekiwania w kolejkach, bez stresu, bez żadnych kosztów?- Tak. I jest jeszcze jedna dodatkowa korzyść zdrowotna – mogły przychodzić całe rodziny, rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnukami, które potem będą przypominały, że dziadek ma nakładać aparat słuchowy, tata wykonać badania okresowe. Postawiliśmy na solidarność pokoleniową, która owocuje większą świadomością społeczną i dbaniem o swój największy kapitał – zdrowie. To szansa na wczesne rozpoznanie chorób na długo przed ich pojawieniem się, na zaradzenie im, a więc w rezultacie na poprawę zdrowia Polaków. Ale najważniejsza jest świadomość potrzeby uczestniczenia w procesie ochrony swojego zdrowia, a nie tylko oczekiwanie, że problemy rozwiążą tylko specjaliści lub przeminą same, bez żadnej interwencji. Takie działania przynoszą wymierne korzyści dla całego systemu opieki zdrowotnej.- Z powodu pandemii program nie mógł być kontynuowany, ale , jak Pan Profesor mówił wcześniej, będzie nadal realizowany. A w jakim stopniu pandemia wpłynęła na zdrowie Polaków? Słyszymy tylko o negatywnych jej skutkach, a czy może są jakieś pozytywne- Z powodu pandemii program nie mógł być kontynuowany, ale , jak Pan Profesor mówił wcześniej, będzie nadal realizowany. A w jakim stopniu pandemia wpłynęła na zdrowie Polaków? Słyszymy tylko o negatywnych jej skutkach, a czy może są jakieś pozytywne
Czytaj dalej