Prof. Zbigniew Lew-Starowicz: Problematyczny stosunek popandemiczny
- Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Z jednej strony wydawałoby się, że seks będzie nam sprawiał więcej przyjemności, chociażby dlatego, że zniknie wiele obostrzeń, które i w seksie dawały ograniczenia. Np. można wrócić do uprawiania seksu na łonie natury, w nowych miejscach, nowych okolicznościach podczas wyjazdów weekendowych czy wakacyjnych.
Warto też mieć na uwadze, że dłuższe przerwy w uprawianiu seksu nie są wskazane. I nie chodzi tylko o to, że może to doprowadzić do akceptacji takiego stanu, do obumierania tej, jakże przecież ważnej sfery życia. Eliminując seks z naszego życia, pozbawiamy się jednego z czynników, mających korzystny wpływ na zdrowie, m.in. na odporność organizmu.
Ale jest też druga strona „medalu”. Izolacja społeczna u niektórych osób, na co zwracają uwagę psychiatrzy, doprowadziła do obniżenia nastroju, stanów depresyjnych. I to na pewno nie są sytuacje, sprzyjające seksowi. Co prawda satysfakcjonujący seks może być lekiem na zaburzenia nastroju, ale najpierw trzeba chcieć. A tych chęci może po prostu zabraknąć. Jeśli brak chęci występuje tylko u jednego partnera, ten drugi, u którego libido nie pogorszyło się, może próbować wzbudzić u niego pożądanie, ale z jakim skutkiem, nie wiadomo. Bo pamiętajmy, że przecież „do tanga trzeba dwojga”.
I jeszcze jedno. Ci, którzy na skutek pandemii stracili pracę, którzy borykają się z problemami materialnymi, to właśnie o nich będą myśleć przede wszystkim, nie o seksie. A jeśli już do niego dojdzie, mogą mieć trudności z wykonaniem. Może dochodzić do takich sytuacji, że chociaż chęci nie będzie brakować, to zaczną się pojawiać zaburzenia seksualne – zaburzenia erekcji, wytrysku, niemożność osiągnięcia orgazmu. Być może, kiedy sytuacja w związku zacznie się stabilizować, wszystko wróci do normy i seks znów będzie przyjemnością, ale może być i tak, że konieczne będzie wsparcie seksuologa.