Co z lipcowymi podwyżkami medyków? W środowisku wrze

Zbliżające się lipcowe podwyżki w ochronie zdrowia budzą coraz większe emocje. Choć ustawowe zmiany wynagrodzeń mają wejść w życie już 1 lipca, brak jednoznacznych deklaracji dotyczących finansowania ze strony państwa powoduje napięcia zarówno wśród dyrektorów szpitali, jak i samych medyków. Propozycje Ministerstwa Zdrowia dotyczące ewentualnego „zamrożenia” mechanizmu podwyżek tylko zaogniły sytuację.
Rosnące pensje kontra niedofinansowane szpitale
Ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia przewiduje coroczne waloryzacje płac. Tegoroczna aktualizacja zakłada m.in. wzrost wynagrodzenia lekarzy ze specjalizacją o blisko 1500 zł brutto, co przełoży się na pensję minimalną w wysokości 11 863 zł. Na podwyżki mogą liczyć również pielęgniarki, farmaceuci, diagności laboratoryjni i inni pracownicy ochrony zdrowia.
Jednak jak podkreślają dyrektorzy wielu szpitali, zwłaszcza powiatowych, koszty podwyżek nie zostały dostatecznie zabezpieczone w budżetach placówek. W ocenie Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych brak pełnego pokrycia ustawowych kosztów może prowadzić do destabilizacji finansowej części szpitali.
„Zasady podziału środków krzywdzą domyślnie szpitale powiatowe” — mówi Waldemar Malinowski, prezes OZPSP. Jak zaznacza, aktualny algorytm premiuje świadczenia specjalistyczne, co działa na niekorzyść mniejszych placówek.
Przeczytaj też: Zacznie się 1 czerwca. Jeśli zapomnisz, możesz sporo stracić
Minister zdrowia zapowiada zmiany. Czy dojdzie do zamrożenia ustawy?
W obliczu rosnących kosztów i napięć finansowych w systemie ochrony zdrowia, minister zdrowia Izabela Leszczyna zasugerowała konieczność zmian w ustawie, a nawet jej czasowe „zamrożenie”. Zdaniem resortu, mechanizm ustawowy prowadzi do sytuacji, w której wynagrodzenia rosną szybciej niż wpływy ze składki zdrowotnej. Jak stwierdziła sama minister: „Aby pacjenci odczuli realną poprawę, musimy dokonać zmian organizacyjnych, bo dziś wszystkie dodatkowe środki pochłaniają płace”.

Pomysł ten spotkał się jednak z krytyką środowiska medycznego. Lekarz Sebastian Goncerz z Porozumienia Rezydentów OZZL skomentował: „Całkowite zamrożenie ustawy wydaje się mało realne. Raczej spodziewam się próby wypracowania kompromisu”. Dodał też, że wszelkie zmiany powinny chronić najsłabszych: „Ustawa miała służyć tym, którzy mają najmniejsze możliwości negocjacyjne. Jako rezydenci czujemy się zobowiązani do obrony tych grup”.
Przeczytaj też: Ośmiolatka otrzymuje nakazy opłaty z DPS-u. Ma płacić za pobyt dziadka, którego nie zna
Spór o granice kompromisu
Środowisko medyczne nie mówi jednym głosem. Monika Pintal-Ślimak, prezeska Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, przyznała, że choć rozumie potrzebę reform, to „szukanie oszczędności w kieszeniach medyków nie jest dobrym rozwiązaniem”. Dodała jednak, że w sytuacji nadzwyczajnego kryzysu możliwe byłoby rozważenie zamrożenia płac, ale pod warunkiem, że dotyczyłoby to wszystkich zawodów, nie tylko medycznych.
Jej wypowiedź wywołała jednak sprzeciw ze strony Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych, który nie widzi żadnych podstaw do ingerowania w mechanizm wynagrodzeń.
Równolegle toczą się rozmowy w ramach Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia. Spotkanie prezydium zaplanowane na 10 czerwca 2025 r. ma dotyczyć przygotowań do dalszych negocjacji. Wojciech Wiśniewski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich, uspokaja: „Na razie nie pojawiły się żadne oficjalne propozycje zamrożenia ustawy. Czeka nas trudna, ale potrzebna dyskusja”.
Przeczytaj też: Zmiany w składce zdrowotnej. Właśnie weszły w życie
Koszty, warianty i niepewność
Wprowadzenie lipcowych podwyżek może kosztować nawet 19 miliardów złotych rocznie. AOTMiT (Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji) oszacowała trzy potencjalne warianty kosztów — od 7,55 mld do 15,2 mld zł rocznie. Jednak bieżące szacunki pokazują, że koszty mogą wzrosnąć jeszcze bardziej. Ministerstwo Zdrowia nie planuje jednak skrajnych rozwiązań — nie wybierze ani najtańszego, ani najdroższego wariantu. Prawdopodobna kwota, jaką otrzymają szpitale, to 6–6,5 mld zł w drugim półroczu 2025 roku.
Wiceprezes NFZ Jakub Szulc przypomniał, że od 2022 roku całkowity koszt wprowadzanych podwyżek osiągnął już 50 mld zł. Jednym z możliwych kierunków reformy jest powiązanie mechanizmu waloryzacji wynagrodzeń z inflacją, co pozwoliłoby lepiej kontrolować wydatki.
Przeczytaj też: Burza ws składki zdrowotnej. Ci z najniższą krajową zapłacą więcej niż bogacze
Debata wokół lipcowych podwyżek w ochronie zdrowia odsłania głęboki konflikt interesów między koniecznością godnego wynagradzania pracowników a realiami budżetowymi systemu. Choć każda ze stron deklaruje chęć dialogu, rozbieżności są znaczne. Przyszłość systemu płac w ochronie zdrowia zależeć będzie od kompromisów, które być może dopiero zaczną się kształtować po czerwcowych rozmowach. Jedno jest pewne — nadchodzące tygodnie będą kluczowe dla tysięcy pracowników i pacjentów w całym kraju.





































