Gdy usłyszała diagnozę, jej świat się zawalił. Ale ZUS okazał się jeszcze gorszy
Kiedy usłyszała diagnozę, świat się zatrzymał. 36-letnia Żaneta, samotna mama trójki dzieci z Radomia, właśnie zaczynała nową pracę, gdy pod prysznicem wyczuła guz w piersi. Kilka tygodni później usłyszała: rak sutka z przerzutami do węzłów chłonnych. Przeszła chemioterapię, operację, radioterapię. Wydawało się, że najgorsze ma za sobą — aż do momentu, gdy państwo odmówiło jej prawa do zasiłku.
- Żaneta zachorowała na raka piersi w wieku 36 lat
- Samodzielne badanie piersi uratowało jej życie
- Przeszła chemioterapię, operację i radioterapię
- ZUS uznał jej umowę o pracę za fikcyjną i wstrzymał wypłatę świadczenia
- Dziś wspiera inne kobiety, zachęcając do badań i profilaktyki
Strach w oczach dzieci
— Najgorszy moment podczas całej choroby. Ledwo powstrzymując łzy patrzyłam na strach w oczach własnych dzieci, które właśnie dowiedziały się, że ich mama jest poważnie chora i może umrzeć. Płakały. Straszna chwila — mówi Żaneta w medonet.pl.
Matka trójki — Nikoli, Adama i Mikołaja — nie spodziewała się, że niewinne ciągnięcie w piersi okaże się początkiem koszmaru.
— Ciągnęło mnie w piersi tak jak przed okresem, ale byłam tuż po menstruacji, więc coś mi nie grało. Gdy się kąpałam, zbadałam się samodzielnie i wyczułam guzek — mówi.
Choć regularnie chodziła na USG, pół roku wcześniej nic nie wykryto. Lekarka rodzinna natychmiast skierowała ją na dalsze badania. Miesiąc później Żaneta usłyszała diagnozę, której nikt nie chciałby usłyszeć: rak z przerzutami:
— To ostatnia rzecz, którą chciałaby usłyszeć samotna matka trójki dzieci — przyznaje.
Przeczytaj też: Diagnoza: rak piersi. Co to znaczy? Są różne podtypy nowotworu

"Wolałam umrzeć niż brać tę chemię"
Leczenie rozpoczęło się natychmiast. Chemioterapia była wyjątkowo agresywna.
— Bolało mnie całe ciało, nie mogłam oddychać. Reakcję alergiczną podbijał strach. To były trudne dni — mówi pani Żaneta.
Z czasem dawki leków zmniejszono, ale skutki uboczne pozostawały dramatyczne.
— Wlewy miałam we wtorki, więc do niedzieli leżałam, a poniedziałek był jedynym dniem, gdy stawałam na nogi. Chwilami było mi tak ciężko, że mówiłam sobie w duchu: wolę umrzeć niż brać tę chemię.
Mimo wyczerpania postanowiła nie poddawać się. Przeszła operację oszczędzającą pierś, podczas której usunięto aż 21 węzłów chłonnych. Wynik histopatologiczny po operacji brzmiał: „czysto”. Kobieta odczuła ogromną ulgę, ale jej droga jeszcze się nie skończyła. Czekała ją radioterapia, a potem kolejne wyzwania, które przyszły nie z choroby, lecz z biurokracji.
Przeczytaj też: Rak piersi i przerzuty do kości. Najnowsze badania zespołu naukowców
ZUS zabrał to, czego rak nie zdołał
Po leczeniu Żaneta chciała wrócić do pracy. Wydawało się, że wreszcie zacznie nowe życie. Niestety los zadrwił z niej ponownie. W trakcie jednej z jazd konnych koń kopnął ją w twarz, miażdżąc nos i oczodół. Nie mogła pracować, więc wystąpiła o rentę. Wtedy do akcji wkroczył ZUS.
Urzędnicy uznali, że jej umowa z nowym pracodawcą — podpisana tuż przed diagnozą — jest fikcyjna. Zablokowali wypłatę zasiłku.
— Myślę, że trochę się pospieszyłam. Mogłam przejść na zwolnienie lekarskie w starej firmie, ale byłam przekonana, że dam radę. Nie sądziłam, że leczenie odbierze mi wszystkie siły i zwyczajnie nie będę w stanie pracować — tłumaczy.
Sprawa w sądzie utknęła. Pierwszą rozprawę wyznaczono dopiero na styczeń 2026 roku. Do tego czasu Żaneta utrzymuje się dzięki zbiórce internetowej.
— Na państwo nie mogłam liczyć. ZUS uznał, że moja umowa jest fikcyjna. To absurd — mówi.
Dziś ma 38 lat i, jak żartuje, czuje się jak 70-latka. Wciąż walczy z bólem, obrzękiem ręki i zmęczeniem. Ale siłę mieć musi - dla siebie, dla dzieci.
Rak piersi – najczęstszy nowotwór kobiet
Rak piersi to najczęściej diagnozowany nowotwór u kobiet w Polsce. Co roku słyszy tę diagnozę ponad 20 tysięcy Polek. Wczesne wykrycie znacząco zwiększa szanse na pełne wyleczenie — dlatego tak ważne są regularne badania profilaktyczne i samobadanie piersi.
— Gdybym sama się nie zbadała, pewnie długo nie wiedziałabym, że w moim ciele jest nowotwór, szczególnie że objawy były bardzo mylące — podkreśla Żaneta.
Jej przypadek pokazuje, że nawet najlepsze badania nie zawsze wychwytują chorobę we wczesnym stadium. Dlatego onkolodzy przypominają: warto znać swoje ciało i reagować na każdą zmianę. Rak piersi wcześnie wykryty jest w pełni wyleczalny, a współczesne terapie pozwalają nie tylko zachować pierś, ale też prowadzić aktywne, pełne życie po chorobie.
Wspomóc Żanetę możesz tu: https://pomagam.cancerfighters.pl/zbiorka/zaneta-guzinska/
Źródła: dane Krajowego Rejestru Nowotworów; Narodowy Instytut Onkologii.