Niebezpieczny wirus ma szansę pojawić się w Polsce. Ekspertka radzi, jak się zabezpieczyć
Gwałtowna epidemia wirusa chikungunya na Kubie pokazuje, jak szybko choroby tropikalne mogą wymknąć się spod kontroli — zwłaszcza tam, gdzie system zdrowia pęka w szwach. Jednak choć wydaje się to odległe, polscy eksperci ostrzegają: wirusy podróżują szybciej niż kiedykolwiek, a Polska już widzi pierwsze efekty.
Czym jest wirus chikungunya i jak wygląda sytuacja na Kubie?
Chikungunya to groźny wirus przenoszony przez komary z rodzaju Aedes, który powoduje nagłą gorączkę i wyniszczające bóle stawów. Choć rzadko kończy się śmiercią, potrafi na wiele miesięcy wyłączyć człowieka z normalnego funkcjonowania. Dla kraju o stabilnej gospodarce to poważne wyzwanie — dla miejsca pogrążonego w kryzysie, jak Kuba, staje się katastrofą.
Wyspa zmaga się dziś z najgłębszym kryzysem ekonomicznym od dekad. Brakuje praktycznie wszystkiego: leków, żywności, paliwa, a nawet wody. W takich warunkach walka z chorobami przenoszonymi przez komary staje się niemal niewykonalna. Zaniedbane zbiorniki wodne i zalegające odpady tworzą idealne środowisko do namnażania się komarów, a ograniczone zasoby sprawiają, że programy zwalczania owadów przestały działać.
W efekcie chikungunya rozprzestrzeniła się na wszystkie prowincje kraju, docierając do setek tysięcy mieszkańców i doprowadzając szpitale do stanu skrajnego przeciążenia. Wiele placówek nie ma nawet podstawowych leków, a pacjenci nierzadko muszą „przeczekać” chorobę bez jakiegokolwiek wsparcia medycznego. Równoczesne epidemie dengi i innych chorób dodatkowo pogłębiają chaos.
Przeczytaj również: Groźna choroba zakaźna tuż przy granicy z Polską. MSZ wydało ostrzeżenie
Epidemia daleko? Wcale nie. Polacy też powinni uważać
Choć mogłoby się wydawać, że problemy Kuby nas nie dotyczą, wirusy nie uznają granic — a tropikalne choroby coraz częściej „przylatują” do Polski razem z podróżnymi. Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska przypomina, że w ostatnim czasie do polskich szpitali trafiły osoby, które zakaziły się podczas wakacji. Jak podaje ekspertka:
Jesień i zima to ulubiona pora Polaków na tropikalne wyjazdy. Mogą się one jednak zakończyć powrotem z niechcianą, groźną dla zdrowia niespodzianką.
Zdarzenia z ostatnich miesięcy pokazują, że to realne ryzyko. Do kraju wróciła już m.in. kobieta zakażona wirusem chikungunya po pobycie w Ameryce Północnej, wykryto też przypadki leptospirozy i odry u podróżnych — chorób, które teoretycznie "nie powinny” u nas występować.
Zmiana klimatu, większa mobilność ludzi i poszerzający się zasięg komarów Aedes sprawiają, że Europa (a więc i Polska) nie jest już bezpieczną enklawą wolną od chorób tropikalnych. Prof. Szuster-Ciesielska alarmuje, że kluczowa jest świadomość ryzyka oraz odpowiedzialne przygotowanie do podróży.
Jak chronić się przed wirusem chikungunya?
Ponieważ na świecie praktycznie nie ma dostępnej szczepionki (poza jednym preparatem dopuszczonym w USA), najważniejsza jest profilaktyka. Chikungunya nie przenosi się między ludźmi, ale komar może zakazić każdego, kto znajdzie się w jego zasięgu. Dlatego wirusolożka podkreśla znaczenie ochrony osobistej podczas wyjazdów.
Najważniejsze zasady:
- Unikaj ukąszeń komarów — stosuj repelenty z DEET, ikarydyną lub IR3535, śpij pod moskitierą, używaj siatek w oknach i drzwiach, zakładaj długie rękawy i nogawki, zwłaszcza wieczorem.
- Zbierz informacje przed podróżą.
Przypominam i bardzo proszę o po wyborze kierunku podróży dowiedzieć się, jakie zagrożenia czyhają na nas w tamtym terenie, jak się można zabezpieczyć, czy są dostępne szczepionki - apeluje ekspertka.
- Reaguj na objawy — gorączka, silne bóle stawów, bóle mięśni, wysypka czy światłowstręt po pobycie w tropikach to sygnał alarmowy. Należy szybko zgłosić się do lekarza i poinformować o niedawnej podróży.
Sprawdź też: Poważna choroba zakaźna w polskim mieście. Kilkaset osób pod kontrolą sanepidu