Od bohaterów do kozłów ofiarnych. Jak pandemia wpłynęła na polskich medyków? Wyjaśnia ekspertka

W czasie pandemii COVID-19 lekarze i pielęgniarki stali się symbolami odwagi i poświęcenia. Dziś wielu z nich mówi o wypaleniu i rozczarowaniu – zamiast wdzięczności spotkała ich fala hejtu i oskarżeń. O szczegółach w rozmowie z Ewą Basińską z portalu Pacjenci.pl opowiada Urszula Szybowicz, ekspertka w dziedzinie zdrowia publicznego.
• W czasie pandemii medycy byli uznawani za bohaterów i doceniani oklaskami, jednak po spadku zakażeń stosunek społeczeństwa uległ drastycznej zmianie
• Lekarze i inni pracownicy medyczni ponieśli ogromne osobiste koszty pandemii, w tym izolację od rodzin i ryzykowanie własnym życiem
• Brak społecznej kultury szacunku i łatwość w hejtowaniu dotknęły medyków, pogłębiając ich poczucie osamotnienia i wypalenia zawodowego
Społeczny zwrot: od oklasków do oskarżeń
W najtrudniejszych momentach pandemii medycy byli traktowani jak bohaterowie. Otrzymywali publiczne oklaski, a w miastach pojawiały się murale z ich wizerunkami. Społeczeństwo widziało w nich ratowników, którzy narażają własne życie dla dobra innych.
Ale ta fala uznania nie trwała długo. – Dostali oklaski, piękne murale, nagle wszyscy widzieli w nich bohaterów. Ale wystarczyło, że liczba zakażeń zaczęła spadać, i... dostali w twarz – mówi Urszula Szybowicz.
Z czasem zaczęły pojawiać się głosy, że lekarze „dorobili się na pandemii” i że zlecają badania tylko po to, by wspierać koncerny farmaceutyczne. Nagły zwrot w narracji był dla wielu szokiem – nie tylko medialnym, ale przede wszystkim psychicznym.
Poświęcenie, którego nikt nie widział
Za publicznym uznaniem kryły się dramaty osobiste. Wielu lekarzy i pielęgniarek przez tygodnie, a nawet miesiące nie widziało swoich bliskich, bojąc się przenieść wirusa do domu.
– Lekarze mówili, że od dwóch miesięcy nie widzieli rodziny. Mieli dyżury non stop, a ze strachu przed zakażeniem wyprowadzali się z domów, zostawiali dzieci, partnerów, rodziców – opowiada Szybowicz.
Codzienna praca odbywała się w warunkach skrajnej niepewności. – Nawet biolodzy nie znali jeszcze struktury wirusa. Nikt nie wiedział, jak go leczyć – dodaje. Mimo to medycy walczyli każdego dnia, narażając zdrowie i życie. Po pandemii zostali z wypaleniem zawodowym i poczuciem, że zostali zdradzeni.
Hejt zamiast szacunku
Zdaniem Urszuli Szybowicz pandemia obnażyła brak kultury szacunku w polskim społeczeństwie. – My nie mamy społecznie nawyku szanowania drugiego człowieka. Uwielbiamy hejtować – mówi.
Najbardziej ucierpieli ci, którzy byli na pierwszej linii frontu – lekarze, ratownicy, pielęgniarki. Hejt, który na nich spadł, pogłębił frustrację i kryzys zaufania między społeczeństwem a środowiskiem medycznym.
Kryzys zaufania do medyków to zagrożenie dla nas wszystkich
Konsekwencje tej przemiany są poważne. Brak wsparcia społecznego, wypalenie zawodowe i nieustanna krytyka mogą zniechęcić medyków do dalszej pracy. A to z kolei zagraża stabilności całego systemu ochrony zdrowia.
Jeśli chcemy, by w kolejnych kryzysach ktoś znów stanął na pierwszej linii, musimy przywrócić szacunek i zaufanie do zawodów medycznych – nie tylko na chwilę, gdy sytuacja staje się dramatyczna, ale na co dzień.
Źródło: Pacjenci





































