Pionierskie badania naukowców z Białegostoku. Czy uda się zatrzymać falę cukrzycy typu 1 wśród dzieci?

W czerwcu tego roku w magazynie Diabetes, Obesity and Metabolism ukazały się wyniki badań nad cukrzycą typu 1 naukowców z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. O szczegółach badania, jego wynikach oraz możliwościach profilaktyki cukrzycy typu 1 u dzieci zgodził się opowiedzieć jego główny autor, ceniony specjalista w dziedzinie diabetologii dziecięcej, profesor Artur Bossowski.
– Rozwój cukrzycy typu 1 u dzieci to obecnie olbrzymi problem nie tylko w Polsce, ale w całej Europie i na świecie. Do niedawna mówiło się, że szczyt występowania cukrzycy typu 1 pokrywa się z sezonem infekcyjnym. Mamy lipiec, a w klinice pojawiło się około dziesięciu małych pacjentów z nowo rozpoznaną cukrzycą. To znaczy, że nie tylko infekcje inicjują rozwój cukrzycy; predysponowani pacjenci są narażeni w dowolnym momencie czasowym, a cukrzyca rozwija się na podłożu zaburzeń immunologiczno-odpornościowych – mówi profesor Artur Bossowski.
Pierwsze takie badanie przesiewowe w Polsce
Zespół Profesora właśnie opublikował wyniki badań nad wykrywaniem ryzyka cukrzycy typu 1 u dzieci. Skąd pomysł na takie badania?
– W 2019 roku koordynowałem badania przesiewowe dzieci z rodzin, w których występowała cukrzyca – u rodziców lub rodzeństwa. To badanie obejmowało 13 ośrodków w całej Polsce i objęło ok. 1300 dzieci. U 5,7% uczestników wykryliśmy dwa lub więcej przeciwciała dodatnie, co znaczy, że u tych dzieci ryzyko rozwoju cukrzycy w ciągu 10 lat wynosi aż 80%.
– Jednocześnie w klinice zaczęło pojawiać się coraz więcej dzieci ze świeżo rozpoznaną cukrzycą, które nie miały obciążeń rodzinnych. W związku z tym zaczęliśmy zastanawiać się nad badaniami przeciwciał w całej populacji.
– W kwietniu 2023 roku, jako pierwsi w Polsce wystartowaliśmy właśnie z takimi badaniami na Podlasiu, a następnie w Toruniu. Wykonywaliśmy ocenę ryzyka występowania cukrzycy u dzieci na podstawie oceny przeciwciał, które są charakterystyczne dla rozwoju cukrzycy typu 1.
Czy wyobraża sobie Profesor, że wyniki tych badań mogą jakoś wpłynąć na zmianę systemu, żeby screening rzeczywiście robić w całej Polsce, a nie tylko w tych miejscach, gdzie naukowcy są zaangażowani w takie prace?
– Myślę, że jak najbardziej. W tej chwili nie ma w Polsce powszechnych badań screeningowych pod kątem cukrzycy dla małych dzieci. W gabinetach POZ wykonuje się badania z hipercholesterolemią u sześciolatków. Byłoby cudownie, gdyby równolegle wykonywano badania przesiewowe w kierunku wykrywania cukrzycy typu 1.
– Wyniki naszych badań pokazują, że jest duży wzrost zachorowalności na cukrzycę typu 1 u dzieci. Przebadaliśmy ok. 6000 dzieci. Szczegółowe wyniki zawarte w naszej publikacji dotyczą 3854 dzieci. W screeningu wynik dodatni tych przeciwciał wyszedł w sumie u 7,2 % badanych. Odsetek pacjentów z dwoma przeciwciałami i więcej był na poziomie 1,17%, czyli bardzo dużo.
– Te dzieci w najbliższej przyszłości mogą zachorować na cukrzycę, dlatego objęliśmy je opieką naszej kliniki pediatrii, endokrynologii i diabetologii dziecięcej z podoodziałem kardiologii w Białymstoku, ale także naszej poradni diabetologicznej przy szpitalu dziecięcym.
– Takim pacjentom robimy ocenę metaboliczną, czyli badamy glukozę z krwi, oceniamy krzywą cukrową i inne przeciwciała, w tym w kierunku celiakii i chorób tarczycy. Staramy się wyłapać, czy ci pacjenci, którzy już mają uaktywniony proces immunologiczny w kierunku cukrzycy, mają też dysglikemię zaburzenia w stężeniu glikemii na czczo lub po posiłku. W tym celu zakładamy im tak zwany ciągły system monitoringu glikemii - Librę 2. Pacjent wyposażany jest w specjalny czujnik/sensor, który przesyła dane do naszej poradni.
– Dzięki temu każdy z nas ma możliwość wglądu, co się dzieje z wynikami badań glikemii u pacjenta w ciągu dnia, czyli jaki jest jej poziom na czczo, po posiłku i w nocy. Jeśli te wartości są nieprawidłowe, pacjent dostaje od nas informację, co warto poprawić, czyli np. zmiana diety, trybu życia, ewentualnie dodatkowy wysiłek fizyczny. Zbliżamy się coraz bardziej również do terapii immunologicznej, która mogłaby spowolnić wystąpienie jawnej fazy cukrzycy typu 1 u dzieci.

Czy taką terapię można wdrożyć już po rozpoznaniu któregoś z tych przeciwciał?
– Tak, terapia immunologiczna przeznaczona jest dla pacjentów z rozpoznaniem dwóch przeciwciał i więcej, ale bez zaburzeń glikemii. Aktualnie razem z profesorem Piotrem Trzonkowskim z Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku pracujemy nad immunoterapią z wykorzystaniem komórek T regulatorowych i rytuksymabu. W ramach projektu PreTreg zajmujemy się właśnie takimi pacjentami, u których wykryto przeciwciała, ale wciąż mają prawidłowe stężenie glikemii we krwi i po posiłkach.
– Jest to wyjątkowy projekt, bo takich terapii na szeroką skalę w Polsce się jeszcze nie prowadzi. Jako pierwsi dostaliśmy zgodę na pobieranie krwi i podawanie krwi u pacjentów w pierwszej fazie, czyli bez rozpoznania dysglikemii. W gdańskim ośrodku immunoterapia jest już stosowana od wielu lat, ale wyłącznie u pacjentów z rozpoznaniem cukrzycy typ 1.
Immunoterapia jako szansa na spowolnienie rozwoju choroby
Czy immunoterapia mogłaby zapobiec rozwojowi cukrzycy u tych dzieci w pierwszej fazie?
– Nie mam pewności, że mogłaby zatrzymać rozwój choroby, ale z pewnością mogłaby ją spowolnić.
– Doświadczenia ze Stanów Zjednoczonych pokazują, że włączenie immunoterapii w postaci przeciwciała monoklonalnego, które łączyło się z limfocytami T (teplizumab) u pacjentów w fazie drugiej – już z rozpoznaną dysglikemią, spowalniało rozwój cukrzycy do kolejnej fazy o trzy lata. To znaczy, że Amerykanom udało się spowolnić proces immunologiczny. Teraz my chcemy sprawdzić, czy terapie dostępne w Polsce dają podobne szanse. W tej chwili dopiero zaczynamy te prace. W zeszłym tygodniu zrekrutowaliśmy dwóch pacjentów, którzy już w przyszłym tygodniu dostaną w klinice komórki T regulatorowe i/lub rytuksymab.
W jaki sposób odbywa się rekrutacja do tych badań?
– Pierwszym krokiem są badania przesiewowe, o których rozmawialiśmy wcześniej. Jeśli pacjent ma dodatni wynik przeciwciał, spotykamy się z rodzicami, żeby porozmawiać o tym, jakie jest ryzyko rozwoju cukrzycy u ich dziecka, na jakie objawy powinni zwrócić uwagę – np. czy dziecko chudnie, dużo pije, często chodzi do toalety, również w nocy. Wprowadzamy edukację na temat cukrzycy, przy czym staramy się kłaść duży nacisk na aspekt psychologiczny, ponieważ dla rodziców to jest trudna do przyjęcia wiadomość, że ich dziecko jest zagrożone.
– Kiedy rodzic pyta, co jeszcze może zrobić dla dziecka poza dietą, wprowadzeniem wysiłku fizycznego i zmianami w trybie życia, informujemy o programie PreTreg. Jeśli rodzice są chętni, a pacjent spełnia określone kryteria, możemy włączyć go właśnie do tego programu immunoterapii ze spowolnieniem rozwoju cukrzycy.

Przeczytaj też: Leki immunologiczne - czym są? Co to jest immunoterapia?
Największe wyzwanie – finansowanie
Jakie są największe wyzwania, przed którymi stoi teraz białostocki zespół?
– Nasze badania potwierdziły to, co widzimy w gabinetach, czyli że problem jest naprawdę duży. Dlatego zależy nam na tym, żeby badania przesiewowe objęły dzieci w całej Polsce, nie tylko na Podlasiu, gdzie działamy teraz. Do tego potrzebne jest konkretne wsparcie finansowe.
– Koszty są duże, bo obejmują badania na każdym etapie, nie tylko w laboratoriach. Jeździmy do szkół, gdzie pobieramy krew do badań, trzeba więc opłacić personel: pielęgniarki, laborantki, lekarzy. Same badania, podawanie przeciwciał, to kolejne koszty.
– Obecnie wspiera nas Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Byłoby świetnie, gdyby pieniądze na wykrywanie ryzyka cukrzycy i terapie dzieci znalazły się też w urzędach marszałkowskich, które dysponują funduszami na działania profilaktyczne. Te badania służą przecież właśnie profilaktyce, która w dłuższej perspektywie będzie zapobiegała kosztom związanym z leczeniem przewlekłej choroby i jej powikłań. Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego pokrył część kosztów związanych z zakupem czujników Libre 2.
– Jednym z najgorszych powikłań cukrzycy jest kwasica ketonowa. A takich pacjentów niestety też przyjmujemy. Trafiają do nas pacjenci w ciężkim stanie, którzy do tej pory byli zdrowi, uprawiali sport i nagle, nieoczekiwanie doszło do wzrsotu glikemii i kwasicy metabolicznej. W takim momencie jedyną opcją jest już leczenie insuliną – do końca życia. Chciałbym, aby takim sytuacjom można było zapobiec.
Przeczytaj też: Prof. Dorota Zozulińska-Ziółkiewicz: Nowoczesne leczenie cukrzycy to inwestycja, nie koszt
Nadzieja na przyszłość w terapii cukrzycy typu 1
Jak wyobraża sobie Profesor przyszłość terapii cukrzycy typu 1 u dzieci?
– Wielkimi krokami zbliżamy się do immunoterapii, nie tylko komórkami T regulatorowymi. Już wkrótce w Europie będzie zatwierdzone użycie teplizumabu, z którego od wielu lat korzystają Amerykanie. Być może nasze dzieci też będą mogły z niej korzystać; na początku zapewne w ramach programów trialowych, ale później pewnie również na większą skalę. Mam nadzieję, że pojawi się możliwość przynajmniej częściowej refundacji takich terapii dla pacjentów z ryzykiem rozwoju cukrzycy typu 1.
– To perspektywa na lata, ale skoro mamy już badania przesiewowe i możemy wykrywać takich pacjentów, idealnie byłoby im rzeczywiście pomagać. Liczę na to, że będziemy w stanie spowalniać rozwój cukrzycy typu 1 u dzieci.




































