„To jak selekcja astronautów” – lekarz o tym, jak trudno zostać dawcą mikrobiomu

Zdrowy, "dziki" mikrobiom w dzisiejszym świecie to rzadkość. Nawet badania prowadzone wśród grup etnicznych żyjących w zbliżonych do pierwotnych warunkach pokazują, jak trudno jest odnaleźć populacje z nietkniętym mikrobiomem. Dlatego kryteria kwalifikacji dawców do celów badawczych i terapeutycznych są niezwykle rygorystyczne. Szacuje się, że jedynie 0,4% chętnych spełnia wymogi, by zostać dawcą mikrobioty najwyższej jakości.
Na potrzeby tego tekstu posłużyliśmy się wywiadem Ewy Basińskiej (Pacjenci.pl) z dr. hab. n. med. Jarosławem Bilińskim, specjalistą w dziedzinie mikrobiomu.
Tylko promil kandydatów przechodzi selekcję
Proces kwalifikacji potencjalnych dawców mikrobioty przypomina selekcję astronautów. Przeprowadza się nawet 140 różnych badań krwi i kału, a analizie poddawane są m.in. choroby w rodzinie, historia przyjmowania leków i antybiotykoterapii, a także predyspozycje genetyczne.
„Znajdujemy ich 0,4%. To znaczy, że tylko cztery osoby na tysiąc nadają się na dawców mikrobioty jelitowej” – mówi dr hab. n. med. Jarosław Biliński.
Koniec z naturalnym mikrobiomem?
Próby badań rdzennych mikrobiomów w Polsce, np. wśród Łemków czy Kaszubów, napotykały na bariery logistyczne i brak chęci udziału w długofalowych badaniach. Na świecie znane są przypadki analiz mikrobiomu u ludów jedzących surowe mięso czy żyjących bez kontaktu z przemysłową żernością, ale nawet tam mikrobiom nie jest wolny od współczesnych wpływów.
Dlatego zespół dr. Bilińskiego skupia się na budowie tzw. syntetycznego supermikrobiomu na bazie bakterii pochodzących od najzdrowszych dawców.
Najostrzejsze standardy bezpieczeństwa
Potencjalni dawcy muszą spełnić kryteria obejmujące:
- brak chorób przewlekłych i rodzinnych predyspozycji,
- brak historii stosowania antybiotykoterapii lub długotrwałego leczenia,
- negatywne wyniki testów genetycznych.
Wszystkie dane są analizowane, a badania laboratoryjne muszą potwierdzić, że mikrobiota dawcy nie zawiera patogenów, pasożytów ani bakterii antybiotykoopornych.
Błędy kosztowały życie
Jak zaznacza dr Biliński, rygorystyczne podejście to konieczność. W USA doszło w przeszłości do zgonów pacjentów po przeszczepach mikrobioty, ponieważ dawcy nie byli odpowiednio przebadani. Zakażenia bakteriami antybiotykoopornymi doprowadziły do powikłań, których można było uniknąć.
Terapia mikrobiomem: bezpieczna, ale pod kontrolą
W Polsce pod nadzorem dr. Bilińskiego wykonano ponad 2000 przeszczepień mikrobioty. Poważne powikłania należały do rzadkości, a najczęściej zgłaszanym skutkiem ubocznym było chwilowe przelewanie w brzuchu.
Choć mikrobiom idealny to rzadkość, jego potencjał terapeutyczny pozostaje ogromny. Dzięki zaawansowanej selekcji i badaniom, możliwe jest stworzenie preparatów, które będą skuteczne i bezpieczne nawet dla najcięższych pacjentów. Czytaj także: Sukces polskich lekarzy. Jednoczesny przeszczep wątroby i płuc
Źródło: Pacjenci





































