Wyszukaj w serwisie
choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne zdrowie psychiczne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja dziecko
Pacjenci.pl > Zdrowie > Diagnostyka bezdechu sennego w warunkach domowych, czyli rola nowoczesnych technologii informatycznych w medycynie w rozmowie z Kierownikiem Projektów Healthnomic
Joanna Kamińska
Joanna Kamińska 26.04.2023 13:07

Diagnostyka bezdechu sennego w warunkach domowych, czyli rola nowoczesnych technologii informatycznych w medycynie w rozmowie z Kierownikiem Projektów Healthnomic

telemedycyna
canva.com

Obturacyjny bezdech senny to choroba, która objawia się wielokrotnie powtarzającymi się epizodami zatrzymania oddychania lub jego znacznego spłyceniem podczas snu, co prowadzi do niedotlenienia narządów wewnętrznych oraz szeregu innych szkodliwych następstw, m.in. zawału serca i udaru mózgu. Choroba ta jest wciąż rzadko rozpoznawana, co wiążę się ze zbyt późnym podjęciem leczenia i tym samym nasileniem powikłań. Firma Healthnomic wykorzystuje najnowsze technologie i łącząc medycynę z informatyką pomaga pacjentom oraz lekarzom w diagnozowaniu różnych chorób w warunkach domowych. Rola nowych technologii w diagnostyce bezdechu sennego, przeciwdziałaniu nadciśnieniu tętniczemu i innych schorzeń w rozmowie z Maciejem Pleskotem, Kierownikiem Projektów w Healthnomic S.A. 

Telemedycyna rewolucją w opiece zdrowotnej?

Nie nazwałbym tego rewolucją, a raczej ewolucją. Z rewolucją byśmy mieli do czynienia w przypadku gdybyśmy wdrożyli nowy sposób leczenia danej choroby, opracowali urządzenie, które jednocześnie leczy szereg różnych schorzeń. Tutaj mówimy o naturalnym doskonaleniu tego co już jest robione, czy to poprzez ułatwienie pracy lekarzom, zwiększenie dostępu do diagnostyki, zmniejszeniu kolejek i wielu innych aspektach opieki zdrowotnej. W kontekście użycia określenia „ewolucja” uwzględniłbym również kwestie tego, że nie każdy od razu zaczyna korzystać z narzędzi, które daje telemedycyna, proces ten ewoluuje i trochę musi potrwać. Oczywiście w większości dotyczy on pacjentów, ale również nie wszyscy lekarze od razu będą wykorzystywać dostępne narzędzie.

Przełomowa polska kapsułka endoskopowa - czym się wyróżnia? Tłumaczy prezes BioCam Jakie jest ryzyko wystąpienia udaru mózgu po szczepieniu przeciw Covid-19? Zapytaliśmy specjalistę

Sztuczna inteligencja w life science – jak firmy wykorzystują AI? Co Pan o tym sądzi?

Każdy teraz pyta o AI jak to wpłynie na nasze życie i co zmieni, ale szczególnie w branżach High Tech, nie jest to taka nowość jak się niektórym wydaje. Np. algorytmy bazujące na sztucznej inteligencji były wykorzystywane do analizy danych już dużo wcześniej i jest to powszechna praktyka. Po prostu teraz dostęp do narzędzi wykorzystujących AI stał się powszechny. Jeśli chodzi o sposób wykorzystywania AI to tutaj rewolucji nie widzę, ponieważ standardem jest analiza i obróbka otrzymanych danych. Czy to pochodzących z czujników, czy z obrazów diagnostycznych. Poszczególne algorytmy mogą również filtrować dane i ułatwiać analizę lekarzom czy też technikom. Trzeba jednak pamiętać, że każda analiza obarczona jest błędem, ten błąd będzie tym mniejszy im większa będzie baza danych na podstawie, której przeprowadzona jest analiza. Z tego względu, w przypadku wielu schorzeń, nie będzie możliwe pełne wykorzystanie możliwości AI, ponieważ niewielka liczba przypadków nie dostarczy wystarczającej ilości danych lub proces uczenia będzie bardzo długi. Jeśli chodzi o moje osobiste odczucia odnośnie wykorzystania AI, to na dziś mam trochę obaw odnośnie wykorzystania tych systemów w ochronie zdrowia przez domorosłych specjalistów albo po prostu ludzi, którzy nie chcą iść do lekarza. Niektórzy mogą starać się wykorzystać te systemy do diagnozowania własnych problemów zdrowotnych, co na tym etapie może doprowadzić do bardzo wielu problemów. Kiedyś krążyła w Internecie grafika, w której znajdował się tekst mniej więcej brzmiący: „Jeżeli potrzebujesz potwierdzenia diagnozy znalezionej na Google skorzystaj z wyszukiwarki Yahoo”. Obawiam się, że większość ludzi w ten sposób zacznie diagnozować u siebie choroby. Nie wolno również zapominać o tym, że AI będzie stopniowo zastępowało niektóre zawody. Z jednej strony widzę zagrożenia dla rynku pracy, ale z drugiej strony liczę na to, że ilość ludzkich błędów zostanie ograniczona, a pewne usługi, które na dziś są realizowane przez ludzi zostaną wykonane szybciej i lepiej przez AI.

Jak nowe technologie mogą wpływać na diagnostykę bezdechu sennego i przeciwdziałaniu nadciśnieniu tętniczemu?

Przede wszystkim nowe technologie umożliwiają coraz szerszy dostęp do diagnostyki, zwiększają komfort pacjenta oraz ograniczają ryzyko uzyskania błędnych wyników. W przypadku bezdechu sennego nie ma już konieczności udania się do szpitala / kliniki w celu wykonania badań. Można je bez problemu przeprowadzić w domu, co jest bardzo istotne, ponieważ pacjent znajduje się w swoim naturalnym otoczeniu i nic nie powinno negatywnie wpłynąć na jego sen, przez co uzyskane rezultaty odzwierciedlają rzeczywistość. W kontekście rozwoju technologii i jej wpływie np. na przeciwdziałanie nadciśnieniu tętniczemu to oczywiście mamy coraz więcej dokładniejszych urządzeń diagnostycznych czy też monitorujących. Jednakże widzę tutaj ryzyko, gdyż należy rozróżnić profesjonalne urządzenia diagnostyczne od „gadżetów”, których jest coraz więcej. Już zaczynam spotykać się z opinią, iż opaska na rękę jest wystarczająco dokładna aby określić stan zdrowia. Zaczyna to być niebezpieczne, bo ludzie bazują na danych, które mogą być obarczone bardzo dużym błędem pomiarowym. Podsumowując: z jednej strony mamy coraz dokładniejsze i bardziej powszechne urządzenia diagnostyczne, z drugiej niektórzy pacjenci mogą bazować na niewiarygodnych danych. Trzeba również pamiętać, że nowe technologie w większości nie wpływają pozytywnie na kondycję człowieka. Oczywiście są różnego rodzaju urządzenia, które mają motywować do działania, jednakże większość nowych urządzeń powoduje ograniczenie ruchu, a co za tym idzie wzrasta ryzyko zarówno bezdechu sennego jak i nadciśnienia tętniczego.

Tworzycie rozwiązania zapobiegające chorobom cywilizacyjnym. Na walkę z jakimi chorobami jesteście szczególnie nastawieni?

Oczywiście główną chorobą na jaką się nastawiamy jest diagnostyka bezdechu sennego i jego powikłań. Jest to na dzień dzisiejszy główny element naszej działalności. Aktualnie jesteśmy w trakcie opracowywania nowego urządzenia diagnostycznego, które w jeszcze lepszym stopniu będzie spełniało wymagania klienta oraz wytyczne medyczne. Bazując na naszym doświadczeniu, opracowujemy również wyrób, który będzie alternatywną dla CPAP metodą leczenia bezdechu sennego oraz chrapania. W naszej opinii jest to produkt, który może zrewolucjonizować walkę z tymi problemami. Jeśli chodzi o inne choroby cywilizacyjne, to obecnie pracujemy nad dostosowaniem naszej platformy telemedycznej i urządzeń do rejestracji danych do współpracy z dodatkowymi czujnikami, np. z EKG. Dzięki temu będziemy dostarczali produkty i usługi, które w zależności od wersji będą mogły być wykorzystane w bardzo szerokim zakresie diagnostyki.

W jaki sposób chcecie rozwijać rozwiązania terapeutyczne?

Tak jak już wspomniałem, pierwszym etapem jest zakończenie projektów, które aktualnie realizujemy. Przede wszystkim w kontekście rozszerzenia naszej oferty o urządzenie, które będzie leczyło bezdech senny. Pozwoli nam to na kompleksowe świadczenie usług w zakresie bezdechu sennym i walki z tą chorobą. Następnie, bazując na już posiadanych rozwiązaniach, planujemy dodawać do naszych urządzeń kolejne sygnały, które następnie będą analizowane na naszej platformie telemedycznej. Aktualnie rozszerzamy naszą współpracę z wybitnymi specjalistami z różnych dziedzin medycznych, co w niedługim czasie powinno pozwolić  nam na ukierunkowanie naszych działań projektowych do kilku konkretnych schorzeń.

Domowa diagnostyka – czy jest skuteczna?

Jakbym odpowiedział, że „nie jest skuteczna”, oznaczyłoby to, że powinienem zmienić zawód. Oczywiście, że jest skuteczna. Może nie wszystko na dzień dzisiejszy jesteśmy w stanie zbadać z domu, ale zakres badań ciągle się powiększa. Należy tylko korzystać z właściwych rozwiązań.

Czym chcecie się wyróżniać na rodzimym rynku Medtech?

Może to dziwnie zabrzmi, ale prostotą. Nasze rozwiązania mają być przyjazne dla użytkownika. Chcemy aby z naszego produktu mógł skorzystać każdy. Społeczeństwo traktuje MedTech jako coś skomplikowanego, trudnego. My natomiast chcemy aby tak nie było. Aby każdy mógł w jak najłatwiejszy i przystępny sposób korzystać z naszych usług i wyrobów. Dotyczy to zarówno urządzeń, jak i pozostałych związanych z tym aspektów, takich jak np. logistyka badań. U nas pacjent wybiera w kalendarzu dzień kiedy chce przeprowadzić badanie. Następnie nasi specjaliści organizują wysyłkę urządzenia do domu, po otrzymaniu przesyłki pacjent sam, bez udziału lekarza, jest w stanie podłączyć i uruchomić urządzenie, a na koniec po zakończonym badaniu zjawia się u niego zamówiony przez nas kurier, któremu wystarczy oddać urządzenie. Udział pacjenta jest ograniczony do minimum. Kolejne co nas wyróżnia to zespół specjalistów z wieloletnim doświadczeniem medycznym. Nie jesteśmy startup’ em, który tylko ma pomysł. Jesteśmy grupą ludzi, która współpracuje z największymi w kraju fachowcami i staramy się wykorzystać ich wiedzę w jak największym stopniu. I w tym upatruję naszej szansy, połączenie prostoty wraz z fachowym podejściem do badań musi nas wyróżniać. Gdyż bez tego nawet najlepszy na świecie produkt nie uzyska uznania na rynku. Szczególnie tak trudnym jak rynek związany ze służbą zdrowia.

Z Joanną Kamińską rozmawiał Maciej Pleskot, Kierownik Projektów w Healthnomic S.A. Healthnomic to spółka zajmująca się wykorzystaniem technologii Deep Learning oraz Artificial Intelligence w telemedycynie. Dzięki ciągłemu rozwojowi swoich algorytmów opartych na głębokim uczeniu oraz sztucznej inteligencji, opracowuje kompleksowe systemy sprawdzające się w diagnozowaniu dobrze sparametryzowanych jednostek chorobowych. Tworzy unikalne połączenie wiedzy, umiejętności i doświadczeń medycznych w wykorzystaniu DL oraz AI. Łączy medycynę z informatyką, aby pomóc pacjentom, ich rodzinom i lekarzom.

Tagi: Zdrowie
W jakich chorobach stosowana jest lecznicza marihuana? Rozmowa z ekspertem
konopie lecznicze
Od kilku lat Polska należy do grupy państw, gdzie leczenie medyczną marihuaną jest legalne. Wciąż jednak tego typu terapia wzbudza wiele kontrowersji. Jaka jest różnica między marihuaną medyczną a rekreacyjną? Na co pomaga medyczna marihuana? Jak wygląda leczenie medyczną marihuaną? Czy medyczna marihuana uzależnia? Jak dostać receptę na medyczną marihuanę? Ile kosztuje medyczna marihuana? Czy medyczna marihuana jest w Polsce refundowana? Na te i inne pytania odpowiada chirurg dr n. med. Magdalena Nita, Dyrektor ds. Medycznych Centrum Medycyny Konopnej. 
Czytaj dalej
Czy osiągnęliśmy odporność populacyjną na COVID-19? Ekspert tłumaczy
covid
covid
Jaka jest obecna sytuacja w Polsce dotycząca koronawirusa? Czy nabraliśmy odporność stadną? Czy Covid stał się wirusem sezonowym i niegroźnym? Czy zdarzają się jeszcze śmiertelne przypadki koronawirusa? Na te i inne pytania odpowiada prof. dr hab. n. med. Krzysztof Simon, polski autorytet w dziedzinie medycyny, specjalista w dziedzinie chorób wewnętrznych, chorób zakaźnych, hepatologii, zakażeń HIV, endoskopii przewodu pokarmowego, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Wydziału Lekarsko Stomatologicznego Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, ordynator I Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa dolnośląskiego, członek Rady Medycznej przy premierze.Jaka jest obecna sytuacja w Polsce dotycząca koronawirusa? Czy nabraliśmy odporność stadną? Właściwie temat koronawirusa ucichł w momencie napaści Rosji na Ukrainę, co nie oznacza, że Covid-19 zniknął. Generalnie przebieg jakiejkolwiek epidemii zależy od czynnika sprawczego, czyli wirusa, ale także od podatności społeczeństwa i odpowiednich jego zachowań. Trzecim elementem są działania władz, które mają wpływać i ograniczać przebieg epidemii i jednocześnie zwiększać odporność populacyjną. Jeśli to wszystko gra i funkcjonuje, to oczywiście dajemy sobie z epidemią radę.Zacznę od pierwszej rzeczy. Wirus prawdopodobnie utrwalił się w naszej populacji i z nami pozostanie. Nie oznacza to jednak, że musi być tak patogeny, czyli tak niebezpieczny jak jego wcześniejsze warianty typu Delta. Szczególnie na jesieni 2021 roku, gdzie śmiertelność związana z zakażeniem oraz wtórna z powodu niedostania się ludzi do szpitali w związku z brakiem miejsc była tragiczna i przypominała śmiertelność z 1939 roku podczas II Wojny Światowej. Wirus wykazuje pewną cechę, taką typowo biologiczną. Aby przeżył nie może być tak patogeny, aby zabić swojego właściciela, gdyż wtedy nie mógłby mnożyć się dalej a wiec uległby trwalej eliminacji wraz z zakażoną populacją ludzką. Musi być bardziej zakaźny, zakażać maksymalną liczbę populacji, ale przebiegać lżej i nie powodować śmierci. Rzeczywiście u ludzi niezaszczepionych te pierwsze warianty Omikronu są 4,5-krotnie mniej patogenne i powodują mniej śmiertelności niż wariant Delta i poprzednie. Jest to istotna różnica. Nie możemy przewidzieć, co będzie dalej, ale prawdopodobnie ten trend będzie się utrzymywał i kolejne warianty Covid-19 będą bardzo zakaźne, ale mało patogenne, tak jak większość chorób przenoszonych drogą kropelkową. Należy podkreślić, że nie oznacza to, że nie będą w ogóle patogenne i że część osób zakażonych, szczególnie tych z wielochorobowością, starszych wiekowo i nie zaszczepionych nie będzie umierać.Drugim elementem są działania władz, które muszą być spójne, dostosowane do woli i społeczeństwa, a nie tylko do określonej grupy wyborców, która neguje wszystkie restrykcje, np. noszenie masek ochronnych czy mycie rąk, tak jak to miało miejsce w naszym kraju. Chciałbym zwrócić uwagę, że zaostrzone restrykcje i przede wszystkim ich egzekwowanie w Australii w Nowej Zelandii i w Singapurze doprowadziło do mniejszej ogólnej liczby zgonów, niż by to wynikało z Covid-19 i innych chorób łącznie.Trzecim elementem jest społeczeństwo, które jest u nas zróżnicowane i w dużym procencie podatne na fake newsy. Nieufna i prymitywna część społeczeństwa ulegała nieprawdziwym opowieściom i informacjom, pobudzanym przez media rosyjskie i negowała zagrożenia związane z koronawirusem. Podczas kiedy ja podpisywałem zgony i to wśród młodych ludzi z powodu infekcji SARSCov2/Covid-19, pewna grupa złych ludzi świadomie organizowała konferencje, aby namawiać społeczeństwo do zachowań antyzdrowotnych (nienoszenia masek bo szkodzą i tego typu postępowań). Dochodziły także fałszywe informacje, kwestionujące testy czy jakość szczepionek.Czwartą dawką szczepionki zaszczepiła się zdecydowanie mniejsza część społeczeństwa, ale podstawowe szczepienia dały już jakąś odporność i pewien procent zabezpieczenia. Nie wiemy jaka była skala zachorowań subklinicznych, bez objawów klinicznych, ponieważ nie wszyscy ludzie zgłaszali zakażenie koronawirusem, np. w obawie przed utratą pracy.Jeśli wszystko to połączymy, to społeczeństwo niezależnie, z własnej woli czy też przeciwko własnej woli, bezwiednie nabrało jakiegoś stopnia odporności. Czyli warunki szerzenia się wirusa w populacji są w tej sytuacji zdecydowanie gorsze.Jak długo będzie trwała nasza odporność na kolejne pojawiające się warianty koronawirusa?Jest to prawie nie do przewidzenia, gdyż nie wiemy, jakie będą kolejne warianty wirusa. Mogą być zakaźne, ale mało patogenne, jednak mogą być też bardzo zakaźne i bardzo niebezpieczne, tak jak hybryda Delta-omikron. Populacja jest mniej podatna na to wszystko, jednak istotny problem stanowi to, że część leków traci swoje działanie, a przeciwciała monoklonalne stosowane w terapii przestają być swoiste dla danego typu wariantu wirusa. Sądzę też, że odporność populacji będzie spadała. Ta poszczepienna, ta po przechorowaniu, albo łącznie ta po przechorowaniu i po szczepieniu. Wynika to ze zróżnicowania wirusa i zakładam, że mniej więcej co dwa lata będzie się trzeba doszczepić. Na pewno my jako służba zdrowia będziemy to robili i szczepili się na co się da. Ja się szczepiłam, ale zakaziłem się wariantem Omikron. Wynika to jednak ze specyfiki mojej pracy w Klinice/oddziale chorób zakaźnych, gdzie miałem i dalej mam non stop do czynienia z zakażonymi pacjentami.Wiele osób ma wątpliwości dotyczące szczepień przeciw Covid-19 i często słyszymy pytania: „Skoro po szczepieniu i tak można zachorować, to po co się szczepić?” Równie dobrze możemy zapytać: Po co się szczepić na odrę? Z tą szczepionką również trwały walki i pojawiały się informacje, że wywołuje autyzm itp. co jest absolutnym idiotyzmem. Większość ludzi przejdzie odrę w sposób subkliniczny, bezobjawowo. Mamy obecnie pojedyncze przypadki odry jawnej klinicznie i głównie są to osoby polskiego pochodzenia z terenów wschodnich Ukrainy i Białorusi, gdzie szczepienia „kuleją”. Jakiś procent ludzi jednak umiera. Dzieci zapadają na ciężkie zapalenie płuc, zapalenie mózgu i inne groźne dla życia postacie. Przypomnę, że populacja Indian amerykańskich wymarła z powodu odry. Aby uniknąć tych tragicznych, niepotrzebnych zgonów, należy szczepić całą populację. Tak samo powinniśmy szczepić się na wirusowe zapalenie wątroby typu B, żeby uchronić się przed ostrym zapaleniem, przewlekłą marskością i rakiem wątroby. Po co się szczepimy na grypę? Na grypę umierają osoby starsze z wielochorobowością i z chorobami nowotworowymi. Pozostali przechodzą grypę w ciągu 4-5 dni i wracają do zdrowia. Ale nie wszyscy... Pierwszy pacjent w mojej praktyce, który zmarł, to był młody taternik w wieku 20 lat, który zachorował na grypę i dostał zapalenia mięśnia sercowego. Podkreślę, że nie był zaszczepiony. Wówczas szczepionki były mało rozpowszechnione. Doszło to zatrzymania akcji serce pacjenta, a w trakcie reanimacji doszło do jego pęknięcia. Pacjenta niestety nie udało nam się uratować. Czy powikłania po szczepieniu przeciw Covid-19 mogą być groźne dla życia? Czy miał Pan profesor pacjentów w stanie ciężkim z powikłaniami poszczepiennymi?Praktycznie nie mieliśmy takich przypadków. Zgłaszały się osoby gorączkujące i osłabione, ale nie w stanie zagrożenia życia. Krążyło wiele opowieści typu, że sąsiadka kuzynki babci zmarła po szczepionce, jednak ja takich przypadków nie miałem. Po każdej szczepionce mogą być jakieś powikłania, ale skala zysków w stosunku do ewentualnych strat (raczej zdrowotnych, nie życiowych) są nieporównywalne. Na całym świecie powikłania śmiertelne po szczepionkach przeciw Covid-19 były minimalne. Proszę zwrócić uwagę na to, że w Polsce do 1 stycznia 2023 roku, 97% osób, które zmarły z powodu zakażenia koronawirusem stanowiły osoby nieszczepione, z czego 92% miało powyżej 60 lat. Stąd moje działania w kierunku absolutnie przymusowych szczepień w Polsce osób po 60 roku życia. To się nie przebiło z powodu braku zgody czynników politycznych, ale uratowaliśmy kilkadziesiąt tysięcy żyć ludzkich wszędzie promując zachowania prozdrowotne w tym szczepienia, oczywiście spotykając się z dzikim prymitywnym hejtem, w tym kolejnymi życzeniami śmierci. Pamiętajmy też, że nie każdy może się zaszczepić. Powinniśmy pomyśleć o tych osobach i przyjąć szczepionkę, aby nie transmitować zakażenia na innych.Czy Covid wciąż jest groźny? Czy zdarzają się jeszcze śmiertelne przypadki koronawirusa? Dla pewnych grup osób koronawirus jest oczywiście śmiertelny i trzeba o tym pamiętać. Obecnie mamy zdecydowanie mniej śmiertelnych przypadków niż wcześniej. Mniej więcej na oddział na 37 łóżek przyjmujemy tygodniowo 3 - 4 osoby z koronawirusem. Jest to niewiele w stosunku do tego, kiedy mieliśmy na oddziałach 100-200 przypadków tygodniowo. Czy dla zdrowych ludzi Covid stał się wirusem sezonowym i niegroźnym? Zasadniczo, proszę podkreślić słowo zasadniczo, powoli tak. Miałem młodych pacjentów z Wyższej Szkoły Wojskowej z wariantem Delta, którzy umarli. Trudno powiedzieć, żeby młodzi wojskowi nie byli zdrowi. To jest kwestia indywidualnej odpowiedzi. Nie możemy więc mieć pewności, że wirus będzie dla nas niegroźny. W grupie ryzyka znajdują się przede wszystkim osoby z autoimmunizacyjnymi chorobami, z cukrzycą, kobiety w ciąży i osoby otyłe,z różnorodnymi chorobami serca. Młodzi ludzie zasadniczo ciężko nie chorują, co nie znaczy, że wszyscy. Pamiętajmy też, że nawet nie mając objawów zakażenia, szerzymy wirusa na innych i to jest kwestia przyzwoitości, odpowiedzialności obywatelskiej i życia w społeczeństwie. Są dowody biologów molekularnych, że możliwości zmiany wariantów Covidu powoli stają się coraz rzadsze i mniejsze, bo wirus wyczerpuje swoje możliwości. Nie wiemy, co będzie, ale generalnie poszło to w kierunku: wirus bardziej zakaźny i mniej patogenny. To się utrwali i jeśli nie będzie jakiś wyskoków natury typu m.in. nowy szczególnie zakaźny i równocześnie bardzo patogenny wirus (co skutkuje większą śmiertelnością), możliwy brak wrażliwości na dostępne leki p/wirusowe i niższa skuteczność szczepień profilaktycznych, to raczej wirus będzie krążył w naszej populacji, tak jak inne znane już koronawirusy, bez jakiś dramatycznych konsekwencji klinicznych. Wciąż jednak będzie niebezpieczny dla osób, które mają wielochorobowość i źle lub w ogóle nie odpowiadają na szczepienia. Nie wiem tylko, jak często będziemy musieli się szczepić.Z Joanną Kamińską rozmawiał prof. dr hab. n. med. Krzysztof Simon, polski autorytet w dziedzinie medycyny, specjalista w dziedzinie chorób wewnętrznych, chorób zakaźnych, hepatologii, zakażeń HIV, endoskopii przewodu pokarmowego, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Wydziału Lekarsko-Stomatologicznego Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, ordynator I Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa dolnośląskiego, członek Rady Medycznej przy premierze.
Czytaj dalej