Osamotnienie zwiększa ryzyko poważnych chorób. Ukryty czynnik ryzyka
Samotność to nie „tylko” smutek, brak bliskich i uczucie pustki. Coraz więcej badań sugeruje, że chroniczne poczucie osamotnienia oddziałuje na organizm na podobnej zasadzie jak palenie papierosów — podnosi ryzyko wielu chorób przewlekłych, osłabia układ immunologiczny, sprzyja stanom zapalnym, a w skrajnych przypadkach może nawet skracać życie. Oczywiście generuje też mnóstwo stresu i nierzadko prowadzi do depresji. Psycholożka Jagoda Buczyńska-Kozłowska w rozmowie z Pacjenci.pl wskazuje, jak głęboki i wielowymiarowy jest wpływ samotności i co możemy zrobić, by jej przeciwdziałać.
- W badaniu ogólnopolskim aż 68 proc. dorosłych Polaków przyznało, że doświadcza samotności
- Osoby samotne mają 26 proc. wyższe ryzyko śmierci niż ci, którzy utrzymują więzi społeczne
- Izolacja zwiększa o 29 proc. ryzyko chorób serca i o 32 proc. ryzyko udaru
- U chorych z niewydolnością serca samotność niemal czterokrotnie podnosi ryzyko zgonu.
Trochę samotności jest ok, ale tylko trochę
Mówi się, że człowiek jest istotą stadną. Arystoteles podkreślał, że – społeczną. Potrzebujemy obecności innych, nawet jeśli czasem chcemy, i wręcz lubimy, pobyć sami. Nieco introwertyzmu przydaje się każdemu, twierdzi psycholożka Jagoda Buczyńska-Kozłowska. Po co? By bliżej siebie poznać, zatrzymać się. Ale inni ludzie są nam niezbędni w wielu wymiarach:
– Samotność to temat bardzo złożony. Choć potrzebujemy przestrzeni dla siebie, jesteśmy stworzeni do życia w grupie. Relacje dają nam poczucie bezpieczeństwa, przynależności, możliwość wymiany myśli i emocji. Bez tego trudno o rozwój i wewnętrzną równowagę.
Szczególnie widoczne jest to w przypadku osób starszych. Dla nich kluczowe jest właśnie to poczucie bezpieczeństwa — świadomość, że mają się do kogo zwrócić, że ktoś ich wysłucha, zrozumie, że nie są sami. Niestety, starszym ludziom często trudniej jest utrzymywać kontakty — z powodu chorób, ograniczonej mobilności czy słabej znajomości technologii. A kontakt online, choć pomocny, nigdy w pełni nie zastąpi prawdziwej obecności drugiego człowieka.
Liczby nie pozostawiają złudzeń — samotność stała się jednym z najpoważniejszych problemów cywilizacyjnych XXI wieku. Według badań Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu aż 68 proc. dorosłych Polaków deklaruje, że doświadcza samotności, a 23 proc. przyznaje, że czuje się społecznie odizolowanych. To dane, które pozwalają mówić o prawdziwej „epidemii samotności”.
Na świecie sytuacja wygląda podobnie. WHO zalicza dziś samotność i izolację społeczną do zagrożeń zdrowia publicznego — na równi z paleniem papierosów, otyłością czy brakiem ruchu. Pandemia COVID-19 tylko pogłębiła problem: wiele osób, zwłaszcza starszych, zostało odciętych od codziennych kontaktów, a część z nich już nigdy nie wróciła do dawnych relacji.
Przeczytaj też: Naukowcy ostrzegają: samotność ma ogromny wpływ na skrócenie długości życia

Samotność niszczy psychikę i ciało
Osamotnienie to nie tylko stan psychiczny. To realny, mierzalny czynnik ryzyka, który — jak pokazują badania — zwiększa prawdopodobieństwo rozwoju poważnych chorób, a nawet skraca życie. Z wielu analiz wynika, że samotność ma ogromny wpływ na:
- Stany zapalne i układ immunologiczny – brak relacji społecznych sprzyja przewlekłemu stresowi i podwyższeniu poziomu markerów zapalnych w organizmie.
- Choroby sercowo-naczyniowe – samotność i izolacja społeczna są związane z około 29 proc. wzrostem ryzyka choroby wieńcowej oraz 32 proc. wzrostem ryzyka udaru. U pacjentów z niewydolnością serca samotność to poważny prognostyk — znacząco wzrasta u nich ryzyko zgonu i hospitalizacji.
- Demencję i spadek funkcji poznawczych – osoby samotne częściej doświadczają też depresji, lęków, zaburzeń snu czy pogorszenia samopoczucia psychicznego.
- Śmiertelność i skrócenie życia – słabe relacje społeczne są jednym z silniejszych czynników ryzyka zgonu. Badanie Holt-Lunstad et al. z 2015 r. wykazało, że osoby doświadczające samotności mają średnio 26 proc. większe ryzyko śmierci niż osoby z lepszym wsparciem społecznym. W licznych modelach społecznych analitycy stwierdzili, że osoby o lepszych relacjach społecznych mają o 50 proc.większą szansę na przeżycie niż osoby słabo powiązane społecznie.
Przeczytaj też: Depresja na emeryturze. Psychiatra mówi, co robić
Samotność sieje spustoszenie w psychice
Samotność potrafi wchodzić w życie niepostrzeżenie — z początku wydaje się czymś neutralnym, chwilową przerwą od kontaktu z ludźmi. Z czasem jednak staje się coraz bardziej dokuczliwa.
– Czasem człowiek rezygnuje z czegoś, czego tak naprawdę pragnął, bo obawia się odrzucenia albo braku zrozumienia – zauważa Jagoda Buczyńska-Kozłowska. – Zaczyna unikać sytuacji społecznych, rozmów, nowych relacji, bo boi się kolejnego zranienia. W ten sposób samotność wzmacnia się i utrwala, a człowiek coraz głębiej zamyka się w sobie.
To błędne koło: im bardziej ktoś czuje się samotny, tym trudniej mu z niego wyjść. Obniża się poczucie własnej wartości, rośnie lęk, pojawia się przekonanie, że „już się nie nadaję”, że „nikt mnie nie zrozumie”. W efekcie izolacja pogłębia się jeszcze bardziej.
– U osób starszych samotność często przekłada się na ogromne poczucie bezradności – podkreśla psycholożka. – Choroba, ograniczona mobilność, brak możliwości skorzystania z telefonu czy internetu – wszystko to potęguje izolację. Nie chodzi tylko o brak rozmów, ale o poczucie, że nie ma się do kogo zwrócić w chwili potrzeby, że jest się niewidzialnym.
Psychologowie mówią o tzw. spirali samotności: wraz z pogłębiającym się poczuciem izolacji maleje motywacja do działań, które mogłyby tę izolację przerwać.
– To bardzo wredny przeciwnik – mówi Jagoda Buczyńska-Kozłowska. – Bo samotność działa po cichu, wkrada się w rutynę i zaczyna ją karmić. Z czasem prowadzi do stanu, w którym nawet dobra wiadomość czy propozycja spotkania wywołują nie radość, ale lęk i opór.
Przeczytaj też: "Uśmiechnięta depresja" – czy to paradoks? Wiele ludzi choruje właśnie w ten sposób
Jak przeciwdziałać samotności — strategie dla jednostek i społeczeństwa
Samotność można przełamać, ale wymaga to działania — i odwagi. Nasza rozmówczyni podkreśla, że wiele osób potrzebujących kontaktu odsuwa go od siebie z lęku lub poczucia wstydu.
– Osoby, które długo doświadczają samotności, zaczynają odbierać sygnały z otoczenia jako wrogie. Przestają o siebie dbać, tracą poczucie własnej wartości, czują się nieatrakcyjne i niepotrzebne. Z czasem same zaczynają unikać kontaktów. W ten sposób powstaje błędne koło, z którego trudno się wyrwać – mówi specjalistka.
Dlatego tak ważne jest, by wychodzić ku innym, nawet jeśli początkowo towarzyszy temu opór. Pomaga wszystko, co wiąże się z aktywnością i spotkaniem: udział w grupach wsparcia, zajęcia w klubach seniora, Uniwersytetach Trzeciego Wieku, wolontariat czy koła gospodyń wiejskich. Takie miejsca pozwalają zobaczyć, że inni mierzą się z podobnymi emocjami, a wspólne rozmowy dają poczucie przynależności i sensu.
– Spotkanie ludzi, którzy przeżywają coś podobnego, daje nadzieję i pomaga znaleźć siłę, by się otworzyć – dodaje Jagoda Buczyńska-Kozłowska.
Najtrudniejszy bywa jednak pierwszy krok. Wiele starszych osób, nawet jeśli tęskni za kontaktem, mówi: „Po co? W moim wieku to już nie wypada”. A im dłużej trwa izolacja, tym bardziej narasta lęk i niechęć do zmian. To dlatego, zdaniem psycholożki, tak ważna jest rola otoczenia – bliskich, sąsiadów, lekarzy, pracowników socjalnych – by delikatnie zachęcali, motywowali i proponowali formy aktywności, które nie budzą oporu.
W tym kontekście warto zmienić myślenie także o domach spokojnej starości.
– W Polsce jest negatywny obraz takich miejsc, a przecież mają one wiele plusów. Największym z nich jest obecność innych ludzi, którzy znajdują się w podobnej sytuacji, mają podobne sprawy. Starszym osobom łatwiej wtedy rozmawiać, dzielić się doświadczeniem, czuć się zrozumianymi – mówi psycholożka.
Jej zdaniem dom opieki nie musi być symbolem rezygnacji. Może stać się miejscem życia, przestrzenią, w której na nowo rodzi się wspólnota i poczucie przynależności.
Idealnie byłoby, gdyby osoby starsze mogły łączyć codzienny kontakt z rodziną i aktywność wśród rówieśników. Ale – jak zaznacza ekspertka – nie zawsze młodsze pokolenia potrafią naprawdę wczuć się w sytuację seniora. Czasem różnice pokoleniowe sprawiają, że rozmowa staje się trudna. Dlatego tak ważne jest, by społeczeństwo tworzyło mosty między tymi światami: centra spotkań międzypokoleniowych, programy wolontariatu sąsiedzkiego, wspólne warsztaty i projekty lokalne.
Równie istotne są działania systemowe. Samotność powinna być traktowana jak czynnik ryzyka zdrowotnego – lekarze i pielęgniarki powinni pytać o nią tak samo, jak o aktywność fizyczną czy sen. Samorządy mogą wspierać lokalne programy aktywizacji seniorów, finansować transport do klubów i ośrodków, rozwijać funkcje asystentów społecznych, którzy pomagają osobom starszym wychodzić z domu i integrować się z innymi.
– Samotność to nie brak opieki. To brak bliskości. I właśnie z tym powinniśmy nauczyć się walczyć — wspólnie – podsumowuje Jagoda Buczyńska-Kozłowska.