Wyszukaj w serwisie
#PrawoiZdrowie choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja dziecko
Pacjenci.pl > Zdrowie Psychiczne > Dlaczego sięgamy po substancje psychoaktywne? Psycholożka: „Czasem to eksperyment, a czasem ucieczka”
Marta Uler
Marta Uler 26.06.2025 09:30

Dlaczego sięgamy po substancje psychoaktywne? Psycholożka: „Czasem to eksperyment, a czasem ucieczka”

nastolatek
Dlaczego nastolatki sięgają po substancje psychoaktywne? Fot. Canva/Motortion/Getty Images

26 czerwca przypada Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Narkomanii. To dobra okazja, by przyjrzeć się temu, dlaczego młodych ludzi pociągają substancje psychoaktywne. Czy chodzi tylko o ciekawość i chęć zaimponowania rówieśnikom, czy może o coś znacznie poważniejszego? 

O tym, co kryje się za eksperymentowaniem z używkami, jak wygląda dziś „moda na narkotyki” i gdzie szukać pomocy, rozmawiamy z psycholożką i psychoterapeutką Karoliną Dzięgielewską-Mastalerz z Centrum Pomocy Psychologicznej w Piotrkowie Trybunalskim i w Warszawie.

Marta Uler Pacjenci: Dlaczego młodzi ludzie sięgają po substancje psychoaktywne?


Karolina Dzięgielewska-Mastalerz: Najczęściej z ciekawości. W okresie dojrzewania wiele rzeczy wydaje się atrakcyjnych, a używki bywają sposobem na zaimponowanie rówieśnikom albo na „niebycie gorszym”. Młodzi ludzie chcą się pokazać jako ci „mistrzowie świata”, czasem próbując w ten sposób ukryć swoje kompleksy. Ale bardzo często kryje się za tym coś więcej – brak umiejętności radzenia sobie z emocjami.

Czyli nie chodzi tylko o zabawę?

Niestety nie. U chłopców często dochodzi jeszcze czynnik presji grupy. Badania nad mefedronem sprzed kilku lat pokazały, że większość nastolatków sięgała po tę substancję, bo ktoś ich namówił – zazwyczaj kolega. Gdy analizowałam historie moich pacjentów z czasów, gdy mefedron był bardziej popularny, wielu z nich mówiło: „Bałem się, nie chciałem, ale dali, przekonali”.

Brzmi to naprawdę groźnie. Czy to oznacza, że mamy do czynienia z pewnymi modami?

Tak, to zdecydowanie zjawisko falowe. Mefedron był bardzo popularny kilka lat temu – obecnie obserwuję mniej przypadków uzależnień od tej substancji, co jednak nie znaczy, że problem zniknął. Zmienił się tylko „asortyment”. Młodzi ludzie sięgają np. po benzodiazepiny, czyli leki psychotropowe. Jednak najczęściej uzależnienia dotyczą marihuany i alkoholu – zwłaszcza piwa.

Przeczytaj też: Te środki zażywają nawet 9-letnie dzieci. Większość jest w każdym domu

Nie tylko gest. O stygmatyzacji osób uzależnionych i hipokryzji polityki nikotynowej Nastolatek u psychologa bez zgody rodziców? Sejmowa Komisja Zdrowia mówi "tak”

Marihuana bywa bagatelizowana…

A to duży błąd. To substancja silnie uzależniająca, tylko że działa bardzo podstępnie. Nie daje wyraźnych objawów społecznych – dziecko, które „popala”, niekoniecznie np. zawala szkołę. Intelektualnie „działa”, ale emocjonalnie i społecznie jest coraz bardziej wycofane, buduje płytkie relacje, ma problemy z emocjami i pamięcią. A rodzic nie zawsze zauważy, że coś się dzieje.

Jakie sygnały powinny zaniepokoić rodziców nastolatków? Alkohol można po prostu wyczuć, ale narkotyki czy inne substancje?

Warto obserwować wszelkie zmiany w zachowaniu – dziecko może stać się niekomunikatywne, zamykać się w pokoju, mieć napady złości bez wyraźnego powodu. Może tracić kontakt z domownikami, mieć mało znajomych albo obracać się w dziwnym towarzystwie. Są też objawy fizyczne – np. bardzo szerokie lub bardzo wąskie źrenice. Ale kluczowa jest ta alienacja i brak jakiejkolwiek komunikacji z rodzicem.

Tylko że nastolatki z natury się alienują…

To prawda, ale tu chodzi o natężenie. Zamknięcie się w pokoju i sporadyczne pyskowanie to, powiedzmy, norma dla wieku. Alarmujące jest, gdy dziecko całkowicie odcina się od rodziny, nie rozmawia, reaguje agresją, znika z domu. To już nie jest typowy bunt – to może być sygnał uzależnienia albo innych poważnych trudności.

Coraz więcej mówi się też o zagrożeniach związanych z e-papierosami. Czy są tak samo niebezpieczne jak tradycyjne papierosy?

Zdecydowanie tak. To nadal uzależnienie od nikotyny – jedno z najsilniejszych. E-papierosy może nie zmieniają świadomości jak marihuana, ale są równie podstępne. Przez długi czas nie widać skutków, a użytkownik uczy się odcinać od emocji – stres? Dymek. Złość? Dymek. Taki sposób regulowania emocji jest bardzo niebezpieczny. E-papierosy nie powinny być dostępne dla osób poniżej 18. roku życia.

Przeczytaj też: Zakaz sprzedaży jednorazowych e-papierosów. Projekt przekazany do konsultacji

Sięgnięcie po narkotyki może być wołaniem o pomoc.
Fot. Canva/scrofula/Getty Images

Czy wszyscy jesteśmy tak samo podatni na uzależnienia?

Tu w grę wchodzą dwa czynniki: genetyczne i społeczne. Jeśli ktoś ma uzależnionych rodziców, to ma też większe biologiczne predyspozycje. A jeśli dorastał w domu, gdzie uzależnienie było normą – może sam nie dostrzegać granicy i zacząć nadużywać. Ta granica bardzo szybko się zaciera.

I nagle używka przestaje być dodatkiem do imprezy, a staje się codziennością…

Dokładnie. Wiele razy słyszałam od nastolatków: „Siedzę sam w pokoju, piję, palę albo biorę amfetaminę”. Towarzystwo przestaje być potrzebne – zostaje tylko substancja. 

Co pani sądzi o podejściu: „lepiej niech dziecko spróbuje alkoholu przy mnie niż gdzieś na imprezie”?

Osobiście jestem zwolenniczką tego, by nie częstować dzieci alkoholem przed 18. rokiem życia. Oczywiście, jeśli ktoś da 17-nastolatkowi pół lampki wina przy rodzinnym obiedzie, to nie jest jeszcze tragedia. Jeśli tata kosi trawę i przy tym pije piwo, a prawie dorosły syn mu pomaga i weźmie łyka – to nic wielkiego się nie dzieje. Ten przekaz jest kluczowy, to powinno się mieścić w granicach rozsądku i normalności. 

Co dziś jest największym zagrożeniem dla nastolatków? Marihuana, leki, alkohol? A może jeszcze coś innego?

Wszystko, co pani wymieniła, jest zagrożeniem. Ale gdybym miała to uszeregować od najbardziej niebezpiecznego, to chyba na pierwszym miejscu postawiłabym leki z grupy benzodiazepin. Te leki są coraz rzadziej przepisywane doraźnie, ale wciąż się pojawiają – i bardzo szybko uzależniają. Trzeba pamiętać, że mózg człowieka rozwija się do około 25. roku życia, więc zaburzenia równowagi neuroprzekaźników czy funkcjonowania układu nerwowego do tego czasu, mogą mieć bardzo poważne, trwałe skutki w dorosłym życiu. Potem tym ludziom naprawdę trudno funkcjonować.

Na drugim miejscu postawiłabym marihuanę i alkohol – na równi. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że marihuana uzależnia szybciej niż alkohol.

Przeczytaj: Gdy jego problem staje się Twoim życiem. Rozmowa o współuzależnieniu

Jak rozmawiać z młodym człowiekiem, żeby do niego dotrzeć? Co może zrobić rodzic, żeby ochronić swoje dziecko?

Cóż, po prostu rozmawiać. I to dużo. Nawet jeśli dziecko będzie się złościć, pyskować – my jesteśmy dorośli i musimy to wytrzymać. Trzeba spokojnie i wytrwale tłumaczyć, opowiadać historie, pokazywać konsekwencje, wskazywać, co jest dobre, a co nie. Bo nastolatki mają naturalnie obniżony próg lęku – dlatego często podejmują ryzykowne decyzje i pakują się w kłopoty.

A jeśli problem już się pojawił – gdzie szukać pomocy?

Jest sporo miejsc, do których można się zgłosić. Poradnie psychologiczno-pedagogiczne, psychoterapeuci dzieci i młodzieży. W Warszawie bardzo cenionym miejscem jest Młodzieżowa Poradnia Poza Iluzją – to taka topowa placówka, jeśli chodzi o wsparcie w uzależnieniach behawioralnych i od substancji psychoaktywnych. W całej Polsce są takie miejsca, w dużej mierze finansowane z NFZ. Myślę, że warto tam skierować kroki, jeżeli rodzic zauważy coś niepokojącego u swojego dziecka.

A co jeśli dziecko nie chce iść na terapię?

To się zdarza dość często, ale wtedy ważne jest, żeby nie naciskać agresywnie, tylko spokojnie proponować, rozmawiać, dawać przestrzeń. Czasem dobrze zadziała, jak rodzic sam pójdzie na konsultację. Dostanie wskazówki, jak z dzieckiem rozmawiać, jak próbować go przekonać, jak nie pogarszać sytuacji. Młody człowiek często nie ma jeszcze w sobie tej gotowości czy świadomości, że potrzebuje pomocy. A rodzic, może być – i powinien być – ogromnym wsparciem i pomóc przejść przez trudny czas.