Wyszukaj w serwisie
choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne zdrowie psychiczne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja dziecko
Pacjenci.pl > Zdrowie Psychiczne > Uzależniają, otumaniają i się od nich tyje? Ekspert o mitach na temat leków psychotropowych
Edyta  Brzozowska
Edyta Brzozowska 20.01.2024 16:03

Uzależniają, otumaniają i się od nich tyje? Ekspert o mitach na temat leków psychotropowych

Dr hab.n.med. Sławomir Murawiec
Dr hab.n.med. Sławomir Murawiec fot. archiwum prywatne, tło: canva

Na temat leczenia psychiatrycznego i leków stosowanych w depresji czy zaburzeniach lękowych wciąż funkcjonuje wiele szkodliwych mitów: że uzależniają, otumaniają, uniemożliwiają życie seksualne i że się od nich tyje. Ile w tym prawdy? Tłumaczy psychiatra dr. n. med. Sławomir Murawiec w rozmowie z Edytą Brzozowską. 

Czy leki psychotropowe to w Polsce wciąż wstydliwy temat?

W Polsce ostatnio sporo się mówi o chorobach psychicznych i ich leczeniu. Jednak czy według pana nadal jest to temat owiany atmosferą tabu, wstydliwy?

Rozwiewanie rozmaitych mitów i szkodliwych stereotypów dotyczących leczenia i leków psychotropowych było przez wiele lat jedną z treści mojej aktywności zawodowej. Widziałem na co dzień, jak wiele osób, którym leczenie pomagało, odstawiało skuteczne leki z powodu lęków, wyobrażeń i mitów na ich temat. Nie decydowały się na podjęcie leczenia, bo bały się, że wystąpią u nich jakieś negatywne zdarzenia. A ja jako psychiatra wiedziałem, że nie będą miały miejsca, dlatego szukałem sposobów na taki dialog z tymi osobami, by doprowadzić do lepszej współpracy, porozumienia, rozwiewania obaw, a w konsekwencji do możliwości wprowadzenia skutecznego leczenia. Choć niestety walka z nimi wciąż nadal stanowi codzienność wielu psychiatrów, to ostatnio miałem refleksję, że coś się zmienia. Dostrzegam, że zgłaszają się osoby - zwłaszcza te z młodszego pokolenia i dużych miast - w rozmowie z którymi nie muszę już prowadzić rozmów na temat negatywnych uprzedzeń na temat leków. Mogę prowadzić rzeczową rozmowę edukacyjną na temat leczenia i jego oczekiwanych rezultatów. Są osoby, które bez zbędnego wstydu zgłaszają się po fachową pomoc i wręcz oczekują leczenia farmakologicznego.

Pańska walka z uprzedzeniami dotyczy również słownictwa? Ot, choćby„psychotropy”. Wielu osobom leki kojarzą się z „praniem mózgu”, „niszczeniem psychiki”, budzą grozę samą nazwą. Słusznie?

Wokół leków psychotropowych narosło wiele nieporozumień i fałszywych wyobrażeń. Tymczasem leki psychotropowe, czy - jak niektórzy skrótowo mówią – „psychotropy”, to całkiem rzeczowe słowo. Zbiorcza nazwa psychoaktywnych leków, które mają zdolność oddziaływania na sposób funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego nastroju, między innymi u osób w depresji, z zaburzeniami lękowymi czy psychozie. Ja używam tego sformułowania jako normalnego określenia. Zakładam, że niemal wszyscy znają działanie kawy, herbaty, jedli też czekoladę - wszystkie te produkty też działają na mózg i układ nerwowy, są wobec nich aktywne. Leki psychotropowe źle się kojarzą, bo nazwa często jest używana jako negatywnie nacechowana w określonym kontekście. Tak samo jak „psychiatryk” i „wariatkowo” w odniesieniu do szpitala psychiatrycznego. 

Liczy się więc intencja, kontekst, w jakim są wypowiadane. Mamy określenie, które po prostu opisuje grupę leków, ale gdy ktoś używa go w sposób negatywny, pogardliwy, oceniający, to zaczyna funkcjonować w złym świetle.

O osobach z zaburzeniami też się często mówi posługując się niewybrednymi określeniami.

I właśnie dlatego prowadzona była kampanii edukacyjna Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Rady Języka Polskiego pod hasłem „Wrażliwi na słowa, wrażliwi na ludzi”. Po to, aby nie używać słów z intencją krzywdzenia czy budzenia społecznego ostracyzmu. Samo słowo nie zawsze mówi o znaczeniu, liczy się także intencja z jaką jest wypowiadane.

Depresja czy bunt nastolatka? Psycholog tłumaczy, na co zwrócić uwagę Nie można bagatelizować jej objawów! Czym grozi nieleczona schizofrenia?

Czy leki psychotropowe trzeba brać „już do końca życia”?

Jednym z mitów jest, że leki psychotropowe trzeba brać „już do końca życia”. Prawda czy fałsz?

Fałsz. Zgodnie z zaleceniami medycznymi stosujemy leki w określonym czasie. Zakres czasowy może mieć różną długość w różnych problemach. Przy decyzji o zaprzestaniu leczenia uwzględniamy sytuację pacjenta, jednak włączając leki u kogoś, kto zgłasza się po raz pierwszy, jako psychiatrzy nie myślimy o tym, że powinien je brać do końca życia. Podkreślę ważną rzecz: leki potrafią „wyciągnąć z dołka”, leczyć objawy depresji, lęku czy innych zaburzeń. Ale druga faza leczenia leży w rękach osób leczonych, gdyż pacjent powinien wykorzystać poprawę samopoczucia dla swojego dobra, ułożyć swoje - czasami trudne – sprawy, pójść na psychoterapię. Osoby, które przyjmują leki bardzo długo to często takie, którym lek pomógł, skoro go przyjmują, jednak nie poukładały spraw życiowych.

Uzależniają?

W psychiatrii stosujemy leki należące do grupy benzodiazepin. Mają one pewien potencjał prowadzący do uzależnienia, ale tylko wtedy, gdy są zbyt długo i nieodpowiednio stosowane. Dlatego w przypadku tej grupy leków, już w momencie ich pierwszego podania pacjent powinien omówić z lekarzem moment, w którym leczenie będzie zakończone. Na pewno zalecenia medyczne nie mówią, żeby je brać do końca życia, a raczej że maksymalny czas podawania to około 4 tygodni.

 Pamiętajmy, że w stosowaniu każdego leku istnieją ściśle określone zalecenia medyczne. I tak przy pierwszym epizodzie depresji na ogół przyjmuje się je 6 - 9 miesięcy od momentu poprawy. Przy epizodzie psychotycznym - przez około dwa lata. Jeśli epizodów jest więcej, to okresy przyjmowania leków są odpowiednio wydłużane. Natomiast jeśli epizodów choroby jest bardzo dużo, bo ktoś zmaga się przykładowo z przewlekłą schizofrenią i miał wiele nawrotów, był wielokrotnie hospitalizowany, to w jego przypadku rzeczywiście wskazana jest bezterminowa farmakoterapia. Jednak co do zasady leki stosujemy w określonych ramach czasowych, nie w sposób bezterminowy.

Czy leki psychotropowe powodują problemy seksualne?

Warto odczarować kwestię kłopotów z potencją i spadkiem libido po lekach przepisanych przez lekarza psychiatrę?

Powiedziałbym, że dla pacjentów, którzy się do mnie zgłaszają, o wiele ważniejszym powodem do niepokoju są kwestie związane ze sprawnością intelektualną. Pytają: „Panie doktorze, czy będę otumaniony, spowolniony? Czy będę w stanie prawidłowo kojarzyć fakty, normalnie pracować?”. Mówię im wtedy, że jest dokładnie odwrotnie. Bo to depresja zaburza postrzeganie świata, powoduje problemy z pamięcią i koncentracją. A leki przywracają funkcje poznawcze, pozwalają funkcjonować w społeczeństwie: uczyć się, wykonywać obowiązki zawodowe, uprawiać sport, prowadzić nie tylko życie towarzyskie, ale i samochód. Dobrze dobrane leki sprawiają, że znacznej poprawie ulega też jakość życia rodzinnego. Przecież te leki przyjmuje około 2 mln osób w Polsce. Czy ten fakt oznacza, że są one wyłączone z życia i jego aktywności? Jest oczywiste, że nie!

Ale co z tym apetytem na życie seksualne?

Ta sfera życia jest oczywiście dla wielu pacjentów bardzo istotna, ale medycyna zna sposoby na dobranie leków, które zaburzają funkcjonowanie sfery seksualnej. Czyli w efekcie to może ulec poprawie. Pamiętajmy, że w depresji życie seksualne odsuwa się czasami na bardzo daleki plan. Jeśli ustępują objawy, powraca także zainteresowanie seksualnością i sprawność w tej sferze. Częstym pytaniem, jakie słyszę w gabinecie, zwłaszcza od kobiet, jest to dotyczące zmian w masie ciała, gdyż pokutuje opinia, że po lekach psychotropowych bardzo się tyje. Tymczasem możemy zaproponować wiele leków, które są neutralne wobec masy ciała, nie powodują tycia.

Dr hab. n. med. Sławomir Murawiec - psychiatra i psychoterapeuta, główny specjalista do spraw psychiatrii akademii zdrowia psychicznego Harmonia. Redaktor naczelny czasopisma naukowego „Psychiatria Spersonalizowana”, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Przez wiele lat pracował w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, prowadzi też prywatną praktykę. Autor prac naukowych i popularno-naukowych o leczeniu zaburzeń psychicznych. Współautor książek, między innymi: „Od neurobiologii do psychoterapii”,„ Depresja 2016” i „Depresja 2017” oraz „Farmakoterapia w psychiatrii ambulatoryjnej”. Laureat nagrody „Złota Synapsa” przyznanej w 2018 r. w kategorii „Zasłużony dla Psychiatrii”

Dr Sławomir Murawiec dla Pacjenci.pl: Na zaburzeniach psychicznych i lekach psychiatrycznych w Polsce „zna się” każdy
Dr hab. n. med. Sławomir Murawiec, psychiatra (fot. archiwum prywatne)
Farmakoterapia psychiatryczna budzi tak żywe emocje, bo dotyczy fundamentalnego poczucia tego, kim jesteśmy. Substancje chemiczne mogą zmieniać emocje, myślenie i leczyć lęki, depresje, psychozy. Tak się dzieje i jako psychiatrzy mamy na to niezliczone dowody – pisze dr hab. n. med. Sławomir Murawiec*, specjalista psychiatra dla portalu Pacjenci.pl.Co kilka miesięcy budzę się rano i odkrywam, że cała moja wiedza psychiatryczna zgromadzona w ciągu 30 lat pracy jest całkowicie nieprawdziwa, ponieważ właśnie ukazał się nowy artykuł w prasie codziennej albo w internecie, której Autor lub Autorka wyjaśnia, jak powinno się leczyć zaburzenia psychiczne.W ostatnim okresie przyczyną mojego „przebudzenia” był artykuł o „lekach na ADHD branych jak cukierki” w jednym z największych ogólnopolskich dzienników. W ubiegłym roku tekst „Leki na depresje to placebo? Ogłoszono przełomowe wyniki badań” w jednym z największych portali w Polsce, a na początku tego roku – film na YouTube na kanale znanej podróżniczki – dziennikarki zatutułowany „Depresja – najnowsze badania naukowe”.Po ukazaniu się takich „opracowań” najpierw myślę, że znów ktoś nie zgłębił tematu i nie zrozumiał, ale już napisał. Ale zaraz potem martwię się o skutki społeczne i zdrowotne takich publikacji prasowych dla wielu osób leczących się, albo takich którzy powinni poszukać pomocy psychiatrycznej, ponieważ takie prasowe doniesienia mają swoje jak najbardziej konkretne oddziaływanie. Wpływają na decyzje wielu osób dotyczące podjęcia lub nie leczenia, a także na samopoczucie osób już leczonych. Aby przekonać się, jak szeroki jest zakres reakcji poszczególnych osób na głoszone w tych artykułach tezy, wystarczy przeczytać zamieszczone pod nimi komentarze internautów.
Czytaj dalej
Nie pobudzają, ale uspokajają! – stymulanty i mózg ADHD [KOMENTARZ PSYCHIATRY]
dr hab. n. med. Grzegorz Opielak, psychiatra
Kluczowy jest niski poziom dopaminy. Z niego wynika problem z koncentracją, ale i z leczeniem depresji w ADHD, na którą „klasyczne” antydepresanty, czyli SSRI zwykle nie działają – tłumaczy dr hab. n. med. Grzegorz Opielak* z Centrum Terapii Dialog w Warszawie Komentarz „STOP stygmatyzacji dorosłych z ADHD” napisałam w emocjach i „na gorąco” po tekście w „Gazecie Wyborczej”, który pewnie napisany w dobrej wierze, ale sugerował, że Polacy biorą, a właściwie ćpają leki na ADHD dla haju, a nie po to, by się nimi ratować i móc „ogarnąć” swoje życie. Od tygodnia publikujemy komentarza - Wasze i lekarzy. Nie po to, by hejtować, ale by edukować. Dziś oddajemy głos bardzo doświadczonemu psychiatrze, szefowi oddziału psychiatrii i psychogeriatrii szpitala w Janowie Lubelskim, wykładowcy Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i terapeucie z Warszawskiego Centrum Terapii Dialog. Tłumaczy istotę zaburzenia, to jak działają leki na mózg ADHD i dlaczego niektóre nie działają, a także, że to, że przyczyną problemu jest niski poziom dopaminy, który sprawi, że jedna osoba będzie impulsywna, a inna spokojna i zdekoncentruje się po cichu i tylko “odpłynie”. - Ten artykuł odbił się szerokim echem. W mojej ocenie jego wydźwięk należy pojmować w dwóch wymiarach: braku zrozumienia czym jest ADHD oraz braku zrozumienia istoty samego leczenia stosowanego dla złagodzenia objawów tego zaburzenia – mówi psychiatra dr hab. n. med. Grzegorz Opielak. Ubolewa, że choć ADHD zostało już lata temu potwierdzone, nadal powszechnie pokutuje przeświadczenie o tym, że to nieistniejące zaburzenie. - Albo zaburzeniu którego jedyną manifestacją jest „bycie niegrzecznym”, u dzieci. A u dorosłych chęć otrzymania „narkotyków”, tyle, że legalnych, bo na receptę, ale przy tym czystych i względnie tanich… Tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia i ocen kontaktów z pacjentami czy z ich rodzinami – opowiada psychiatra dr Grzegorz Opielak.
Czytaj dalej