GIS poszukuje kilkudziesięciu osób. Konieczny jest nadzór
Inspekcja sanitarna zajmuje się nie tylko kontrolą higieny w zakładach pracy i placówkach edukacyjnych oraz bezpieczeństwem żywności. Sanepid ma wiele zadań, a jednym z nich jest zapobieganie chorobom zakaźnym. Dlatego teraz GIS znów ma ręce pełne roboty.
Już dwa potwierdzone przypadki błonicy we Wrocławiu
Od kilku dni we wrocławskim szpitalu przebywa pierwszy od lat pacjent dziecięcy z diagnozą błonicy w Polsce. Dziś lekarze potwierdzili rozpoznanie tej choroby zakaźnej u 43-letniego mężczyzny.
Chociaż obaj pacjenci najprawdopodobniej zawlekli chorobę z zagranicy, sytuacja jest poważna. Dorosły pacjent czuje się dobrze, jednak sześciolatek wciąż walczy o życie.
– Dziecko leczone w naszym szpitalu ma ciężką postać błonicy z zajęciem górnych dróg oddechowych – mówił prof. Simon z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Gromkowskiego we Wrocławiu, gdzie przebywają obaj pacjenci.
To znaczy, że chłopiec zmaga się z najcięższą postacią dyfterytu. Jak pisaliśmy w tekście Kolejny pacjent z podejrzeniem błonicy w Polsce, w przypadku podjęcia leczenia do siedmiu dni śmiertelność wynosi aż 30%.
Potężne śledztwo sanepidu
W związku z potwierdzeniem pierwszego od ponad 20 lat przypadku dyfterytu u dziecka inspekcja sanitarna może objąć nadzorem nawet kilkadziesiąt osób. Jak mówi dyrektor GIS, dr n. med. Paweł Grzesiowski:
Uruchomiona jest bardzo szeroka akcja poszukiwania i powiadamiania pasażerów.
Wszystko po to, by ostrzec zagrożone osoby i zapobiec dalszemu roznoszeniu się choroby. Bakterie wywołujące błonicę przenoszą się na kolejne osoby z niezwykłą łatwością. Szacuje się, że jedna zakażona osoba może zarazić od 6 do 7 osób, jeśli nie są zaszczepione. To oznacza, że błonica jest bardziej zakaźna niż np. grypa.
Przeczytaj też: GIS bierze się za niezaszczepione dzieci. "Za odmowę szczepienia będą mandaty"
Przenosi się głównie drogą kropelkową (np. podczas kaszlu, kichania, mówienia) oraz przez kontakt z zakażonymi przedmiotami. Jeśli polscy pacjenci zarazili się nią za granicą, jest wielce prawdopodobne, że zdążyli zarazić innych niezaszczepionych pasażerów w samolocie.
Akcja na skalę międzynarodową
Musimy mieć świadomość, że dziecko, u którego potwierdzono pierwszy przypadek błonicy, leciało samolotem, w czasie tej podróży były też międzylądowania. Ponadto, po powrocie do Polski było u lekarza, więc narażony jest też lekarz, który je badał i pacjenci z poczekalni
– powiedział Marek Waszczewski, rzecznik GIS dziennikarzowi portalu abczdrowie.pl.
Sanepid poszukuje kilkudziesięciu osób, które miały bezpośredni kontakt z chorymi w czasie podróży i po wylądowaniu w kraju. W związku z tym konieczne było podjęcie prób ustalenia list pasażerów poszczególnych lotów z wykorzystaniem międzynarodowego systemu powiadamiania.
Przeczytaj: Wróciła kolejna zapomniana choroba. Nie było jej w Polsce od prawie 30 lat
Osoby poszukiwane przez stacje sanitarno-epidemiologiczne nie powinny się obawiać. W ich przypadku nie zostanie zastosowana kwarantanna. Ważne jest jednak, by zdawali sobie sprawę z zagrożenia, a w razie konieczności potrafili rozpoznać objawy choroby i wiedzieli, gdzie szukać pomocy.
Źródła:
ABC Zdrowie. Kilkadziesiąt osób pod nadzorem Sanepidu. "Bardzo szeroka akcja". Dostęp online: https://portal.abczdrowie.pl/kilkadziesiat-osob-pod-nadzorem-sanepidu-bardzo-szeroka-akcja/7136447652698752a [dostęp: 19.03.2025].
TVN24. Wrocław: Drugi przypadek błonicy w Polsce. Dostęp online: https://tvn24.pl/wroclaw/wroclaw-drugi-przypadek-blonicy-w-polsce-st8369040 [dostęp: 19.03.2025].
