Specjaliści biją na alarm. To może realnie wpłynąć na życie dziecka. Rodzice nie mają pojęcia!

Obecność dzieci w internecie to obecnie norma. Jednak czy jest to dla nich dobre? Szczególnie, gdy maluchy nie mają wpływu na to, jak ich wizerunek jest wykorzystywany w sieci, nawet przez rodziców. Jedna z influencerek poszła nawet o krok dalej. Polka założyła fundację, która spędza sen z powiek specjalistom od dziecięcej psychiki.
Jak rodzice wykorzystuj wizerunek małoletnich w sieci?
Rodzice zarabiają w sieci. Promują marki, robią fotki i filmiki dzieciom, więc naturalnym jest, że publikują je w sieci. Brzmi jak coś niepozornego? Nic bardziej mylnego. Po pierwsze dzieci nie są w stanie wyrazić zgody na dodawane treści. Nie mają na to wpływu przez wiek. Niestety to co zostaje dodane w internecie, nigdy z niego nie znika. Co może przysporzyć upokorzeń i szykanowania ze strony rówieśników.
Przeczytaj także: Przy tej chorobie bolą nogi. Jest śmiertelna
To jednak niewiele patrząc na to, jak treści z dziećmi w roli głównej wykorzystywane są przez osoby o różnych dewiacjach seksualnych. Fotografie są przerabiane i sprzedawane w tzw. darknecie. Jaki związek ma z tym zatem polska influencerka?


Polska influencerka założyła kontrowersyjną fundację
Polska internetowa gwiazda LilMasti, która zasłynęła publikacją kontrowersyjnego wizerunku w sieci, a także walkami w federacji Fame MMA, ponad rok temu urodziła dziecko. W zasadzie od momentu ogłoszenia ciąży, jej content uległ kompletnemu przeobrażeniu i stał się przyjazny dla rodzin i matek. Naturalnym procesem było zatem publikowanie zdjęć córki od pierwszych chwil życia. Teraz Aniela Woźniakowska wraz z mężem założyli fundację, która ma na celu stawiać czoła ruchom chcącym wyeliminować wizerunek dzieci w sieci.
Na influencerkę już wylała się fala hejtu, ale to głos specjalistów budzi największe obawy. Wskazują bowiem realne zagrożenie i konsekwencje dla maluchów w przyszłości.
Przeczytaj także: Dodaj do porannej kawy. Będziesz mieć talię osy
Specjaliści są przerażeni, wprost wskazują realne zagrożenia
Psycholog Aleksandra Piotrowska zwraca uwagę, że "cyfrowy ślad" dziecka zaczyna się już na etapie ciąży – często od zdjęcia USG, które trafia do Internetu. Zdecydowanie sprzeciwia się jednak udostępnianiu fotografii dzieci nago lub w negliżu. Jak podkreśla, bez względu na wiek dziecka, żaden rodzic nie powinien publikować takich treści publicznie.
Prawo mówi jasno: do 13. roku życia to rodzice odpowiadają za ochronę wizerunku dziecka. A to, jak z tego prawa korzystają, zależy już od ich osobistych przekonań.
Z kolei inna specjalistka - Kinga Szostko wskazuje:
Dla mnie pod 'popularyzacją wizerunku dziecka w sieci' kryje się TYLKO jego krzywda (często odroczona czasowo) i zdania nie zmienię.
To jednak nie koniec. Swój sprzeciw wyraziła nawet rzeczniczka praw dziecka.
Prawo dziecka do prywatności oraz bezpieczeństwa zawsze powinno stać na pierwszym miejscu. Również w przestrzeni cyfrowej oraz w kontekście tzw. sharentingu.
Podsumowała Paulina Nowosielska.





































