Tatuaż to zagrożenie rakiem. Nowe badania dają do myślenia
Tatuaże stały się czymś więcej niż ozdobą. Dziś są językiem emocji, sztuką opowiadania własnej historii i symbolem pokolenia, które nie boi się odważnych wyborów. Mało kto zastanawia się jednak nad tym, co dzieje się z pigmentem wprowadzanym pod skórę.
Nowe badanie skandynawskich naukowców rzuca na to zaskakujące światło: osoby z tatuażami mogą częściej zapadać na chłoniaka, czyli nowotwór układu limfatycznego. Związek nie oznacza jeszcze przyczyny, ale wnioski badaczy skłaniają do refleksji – tatuaż to nie tylko kwestia stylu, lecz także zdrowia.
- Naukowcy zaobserwowali statystyczny związek między tatuażami a częstszym występowaniem chłoniaka
- Pigment może migrować do węzłów chłonnych i wywoływać przewlekły stan zapalny
- Najwyższe ryzyko odnotowano 2–10 lat po wykonaniu tatuażu
- Wielkość wzoru nie miała wpływu na poziom ryzyka
- Badacze podkreślają, że to korelacja – nie dowód na bezpośrednią przyczynę
Barwniki, tusze i reakcje układu immunologicznego
Największe dotąd badanie dotyczące tatuaży objęło ponad 11 tys. osób, w tym pacjentów chorujących na chłoniaka oraz osoby zdrowe. Wyniki pokazały, że u osób z tatuażami częściej diagnozowano ten nowotwór niż w grupie kontrolnej. Najwyraźniej zaznaczyły się przypadki chłoniaka ziarniczego i nieziarniczego.
W centrum uwagi znalazły się barwniki. Tusze wprowadzane pod skórę nie pozostają wyłącznie w miejscu nakłucia – mogą odkładać się w węzłach chłonnych. To właśnie tam, jak sugerują badacze, może dochodzić do przewlekłego pobudzenia układu odpornościowego. A długotrwała, niewyjaśniona reakcja zapalna bywa jednym z czynników zwiększających podatność na choroby nowotworowe. Naukowcy podkreślają jednak, że badanie dowodzi jedynie istnienia statystycznego powiązania.
Przeczytaj też: Myślisz o tym, by zrobić sobie tatuaż? Oto jak może to wpłynąć na twoje zdrowie

Ryzyko rośnie… ale tylko przez pewien czas
Najciekawszym wnioskiem okazał się czas. Ryzyko chłoniaka było najwyższe między 2. a 10. rokiem od wykonania tatuażu. To właśnie wtedy – jak twierdzą autorzy – organizm może najbardziej intensywnie reagować na obecność pigmentu w węzłach chłonnych.
Zaskoczył też brak znaczenia wielkości tatuażu. Niewielkie, dyskretne wzory wiązały się z podobnym poziomem ryzyka jak duże projekty pokrywające sporą część ciała. To wbrew intuicji, bo wydawałoby się, że większa powierzchnia to więcej pigmentu i większa ekspozycja. Badacze planują kolejne analizy, by ustalić, które składniki tuszów mogą odgrywać największą rolę.
Przeczytaj też: Tak nie usuwaj tatuaży. Dermatolożka podpowiada bezpieczniejsze metody
Nie panikuj, ale wyposaż się w wiedzę
Choć wyniki mogą brzmieć niepokojąco, eksperci zaznaczają, że ryzyko bezwzględne wciąż jest niewielkie. Badanie nie dowodzi, że tatuaż wywołuje raka – pokazuje jedynie, że u tatuażystów chłoniak występował częściej niż u osób bez tatuaży. Niezbędne są dalsze, długoterminowe obserwacje.
Jedno jest pewne: rynek tatuaży rozwija się szybciej niż wiedza o bezpieczeństwie pigmentów. Dlatego naukowcy apelują o bardziej szczegółowe regulacje, przejrzystość składu tuszów i edukację klientów. Tatuaże nie muszą być zagrożeniem – ale warto wiedzieć, co kryje się pod skórą wraz z misternym wzorem.
Źródła: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/38827888/,
https://edition.cnn.com/2024/05/30/health/tattoo-lymphoma-cancer-study