"Poród stał się jak test przetrwania”. Dr n. med. Maciej Jędrzejko o strachu polskich pacjentek
W Polsce rodzi się tak mało dzieci jak nigdy wcześniej w powojennej historii. Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego potwierdzają, że rok 2023 przyniósł kolejny rekordowy spadek urodzeń. Jednak o ile ekonomiści tłumaczą to zawirowaniami gospodarczymi, a politycy próbują wskazywać winnych wśród samorządów czy rządu, lekarze widzą coś zupełnie innego. Widzą strach.
– Kobiety boją się rodzić w tym kraju – mówi dr n. med. Maciej Jędrzejko, ginekolog-położnik w rozmowie z Pacjenci.pl.
– I to nie jest strach abstrakcyjny. On wynika z doświadczeń, z historii, z prawa i z systemu, który w ostatnich latach działał przeciwko kobietom, a nie dla kobiet.
Gwałtowny spadek urodzeń. Demografia nie kłamie
Dane są jednoznaczne. Polska już dawno wypadła z europejskiej średniej dzietności, ale ostatnie lata przyniosły coś więcej niż naturalny trend spadkowy. Od 2020 r. tempo załamania jest dramatyczne. Wg analiz ekonomicznych Polska osiągnęła najniższą dzietność w historii, a liczba urodzeń spadła do poziomu nieobserwowanego od 1945 roku.
Najbardziej widoczne jest to na Śląsku, gdzie – jak zauważa dr Jędrzejko – liczba porodów spadła o 50 proc. w ciągu dekady. To nie jest zwolnienie tempa, lecz hamulec bezpieczeństwa.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Moment, w którym coś pękło
22 października 2020 r. przeszedł do historii jako dzień masowych protestów i początek największej mobilizacji społecznej kobiet w III RP. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego zakazujący aborcji embriopatologicznej – wcześniej odpowiadającej za ponad 90% legalnych zabiegów – stał się punktem zwrotnym nie tylko w debacie publicznej, ale także w intymnych decyzjach tysięcy kobiet.
Dr Jędrzejko potwierdza to, co widać było w gabinetach położniczych w całym kraju:
– Pacjentki 35+, które od lat starały się o dziecko, przyszły do mnie i mówiły: „Nie ma mowy. W tej sytuacji nie ryzykujemy, nie w tym kraju”.
– Poród powinien być momentem bezpieczeństwa, a w oczach kobiet stał się testem przetrwania – mówi lekarz.
Śmierć Izabeli z Pszczyny – początek końca
Jeśli istnieje moment, który na trwałe wpisał się w zbiorową świadomość kobiet w Polsce, to była nim śmierć Izabeli z Pszczyny w 2021 r. Jej dramat – szczegółowo opisywany przez media – unaocznił skutki zmian prawnych w sposób, którego nie przewidzieli nawet najbardziej radykalni krytycy wyroku TK.
Izabela, u której stwierdzono bezwodzie i letalne wady płodu, mogła żyć. Zmarła, bo lekarze – obawiając się konsekwencji prawnych – nie zdecydowali się przerwać ciąży, czekając na obumarcie płodu.
Ogólnopolski Strajk Kobiet był więc nie tylko protestem, ale i społeczną diagnozą. Młode kobiety – zwłaszcza z dużych miast – pokazały, że nie zaakceptują rzeczywistości, w której ich życie może zależeć od interpretacji przepisów przez lekarza bojącego się prokuratora. Ale protest to jedno, a realna zmiana to drugie. Od 2021 roku w Polsce gwałtownie spadła liczba porodów.
Dlaczego polskie kobiety rezygnują z macierzyństwa? Głównym powodem strach
Choć politycy często tłumaczą to czynnikiem ekonomicznym, badania pokazują, że to właśnie poczucie bezpieczeństwa prawnego i medycznego stało się decydujące dla pokolenia 20–40-latek.
Ekonomiści od lat powtarzają, że świadczenia finansowe – chociaż odciążają domowy budżet – nie wpływają długotrwale na wzrost urodzeń. Rodzenie dzieci to nie decyzja budżetowa, lecz egzystencjalna.
A w tej sferze zmieniło się wszystko:
⦁ brak zaufania do państwa,
⦁ obawy przed konsekwencjami medycznymi,
⦁ niepewność prawna,
⦁ atmosfera konfliktu politycznego wokół reprodukcji,
⦁ głośne medialne przypadki tragicznych zdarzeń.
W takiej rzeczywistości poród przestaje być naturalnym etapem życia, a staje się aktem odwagi.
I, jak wskazuje dr Jędrzejko, "dla wielu kobiet – aktem zbyt ryzykownym”.
Lekarze też się boją
System ochrony zdrowia i prawo karne w Polsce sprawiły, że położnictwo stało się jedną z najbardziej obciążających psychicznie specjalizacji.
Lekarze muszą podejmować decyzje w sytuacjach, w których granica między zdrowiem a śmiercią bywa cienka, a powikłania – nawet nieuniknione – mogą pociągnąć za sobą proces karny.
– Nie ma drugiego takiego oddziału jak położnictwo – mówi ginekolog. – Każda sytuacja może skończyć się dramatycznie, a jednocześnie może skończyć karierę lekarza. To potworne obciążenie i dlatego młodzi wybierają dermatologię, a nie porodówkę.
Ten mechanizm – zdaniem lekarza – jest dziś jednym z najbardziej niszczycielskich trendów w polskiej ochronie zdrowia.
Czy jest szansa na zmianę? "Tak, ale to wymaga odważnych decyzji"
– Jeżeli chcemy odbudować zaufanie kobiet do systemu, musimy zacząć od fundamentów. Po pierwsze – od legalizacji aborcji, szczególnie w przypadkach wad letalnych płodu. Kobiety muszą mieć pewność, że w sytuacji dramatycznej nie zostaną same, że państwo nie będzie zmuszać ich do heroizmu ponad siły – mówi lekarz.
I dodaje:
– Po drugie – musimy wprowadzić w Polsce model odpowiedzialności medycznej no-fault, taki, jaki funkcjonuje w nowoczesnych systemach ochrony zdrowia. Chodzi o to, żeby przestać szukać winnego za wszelką cenę, a zacząć szukać rozwiązań. Lekarz, który boi się prokuratora, nie jest w stanie podejmować najlepszych decyzji klinicznych.
Dr Jędrzejko zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz: – Trzeba zagwarantować realne bezpieczeństwo prawne lekarzom. Bez tego młodzi ludzie nie wrócą do położnictwa. I wreszcie — musimy przywrócić kobietom poczucie, że system stoi po ich stronie. Że ich zdrowie i życie są priorytetem, a nie elementem jakiegoś politycznego sporu. Dopiero wtedy kobiety znów poczują bezpieczeństwo. A jeżeli poczują się bezpieczne, wrócą. I wtedy wrócą też porody.
– Trzeba jednak jasno powiedzieć: to nie wydarzy się z dnia na dzień. Zaufanie społeczne odbudowuje się latami. Ono pęka bardzo szybko, ale gojenie jest długie i trudne. I właśnie dlatego musimy zacząć natychmiast – podsumowuje.
Źródło: Pacjenci