Czy Tomasz Komenda zachorował w więzieniu?. „Trauma karmi nowotwór” – mówi psychoonkolog
Prawnik Tomasza Komendy chce sprawdzić, czy jego nieżyjący już klient zachorował na raka w więzieniu, czy już po wyjściu z więzienia. - Rozwój nowotworu zależy od wielu czynników. Predyspozycje genetyczne są kluczowe, ale „włączać” i „wyłączać” geny mogą obciążenia psychiczne - mówi w rozmowie z Pacjenci.pl psychoonkolożka Beata Biały.
Mecenas Paweł Matyja, który był pełnomocnikiem Tomasza Komendy powiedział 28 marca 2024 w rozmowie z “Faktem", że należy sprawdzić w więziennej dokumentacji medycznej, czy jego nieżyjący już klient zachorował jeszcze w zakładzie karnym, a jeśli tak, to czy był leczony i na jakim etapie była choroba, gdy opuszczał więzienne mury.
Teoretycznie nowotwór płuca, by doprowadził do śmierci musi rozwijać się latami. Jednak trauma może przyspieszać chorobę.
Przypominamy, co o tym mówiła w rozmowie z Pacjenci.pl psychoonkolożka.
Ciało człowieka, który przeżył traumę, uruchamia określone mechanizmy, które mogą przyspieszyć rozwój nowotworu, czy pojawienie się przerzutów – w rozmowie z portalem Pacjenci.pl mówi Beata Biały, psychoonkolożka i autorka biografii wielu znanych osób, m.in. Kory, która też zmarła na raka, a także Agnieszki Osieckiej.
Sprawą Tomasza Komendy kilka lat temu żyła cała Polska. Mężczyzna, jako młody chłopak w 2004 roku został, jak się po prawie dwóch dekadach okazało, niesłusznie, skazany na 25 lat więzienia. Wyszedł na wolność po odsiedzeniu niemal całego wyroku, bo po 18 latach. Dopiero wtedy okazało się, że śledztwo zawierało masę błędów – zostało przeprowadzone naprędce, bo opinia publiczna domagała się wskazania winnego. To niestety częsty przypadek tzw. medialnych śledztw, które toczą się pod okiem kamer.
Tomasz Komenda przyznał się do winy, której nie popełnił
— Tylko z tego powodu na policji się przyznałem, bo (…) zaczęli mnie bić, żebym się do tego przyznał, że ta sprawa za długo trwa, że nie mogą odnaleźć prawdziwych sprawców, i ja muszę się do tego przyznać. Bo inaczej nie wyjdę żywy z ich pokoju. I po prostu tak mnie bili, że nawet bym się przyznał, że strzelałem do papieża — mówił w rozmowie z Grzegorzem Głuszakiem, reporterem "Superwizjera TVN", który jako pierwszy nagłośnił sprawę – ujawnił, że Tomasza aresztowano w 2000 r. po "poszlakowym" procesie i skazano na 25 lat pozbawienia wolności za… niewinność.
“Szpital psychiatryczny to nie więzienie!” - mówi lekarz. Posłuchajcie podcastu:
Pechowo, Tomasz Komenda był oskarżany w czasach, gdy badania DNA nie były ani stosowane powszechnie, ani nie były na tym poziomie zaawansowania, jak dziś.
13 mln odszkodowania nie dało Tomaszowi Komendzie szczęścia
Gdy w 2018 r. Komenda wyszedł na wolność i media obiegła wiadomość, że niesłusznie oskarżony mężczyzna dostał najwyższe w historii polskiego sądownictwa odszkodowanie, czyli 13 mln zł, wiele osób mu zazdrościło. A cała Polska kibicowała Tomaszowi w jego powrocie do życia na wolności. Po wyjściu z więzienia Komenda poznał kobietę, w której się zakochał i z którą związał. Parze urodził się syn. Jednak love story nie zakończyło się szczęśliwie.
Wręcz przeciwnie – najpierw rozstaniem (w mediach pojawiały się następnie plotki o tym, że mężczyzna nie płaci alimentów na dziecko), a na koniec śmiercią połowy miłosnego duetu, czyli tak, jak to się stało w przypadku bohaterów słynnego filmu „Love Story” z Ali MacGraw i Ryan O’neal w rolach głównych (tylko, że tam choroba zabiera kobietę).
Gdy wszyscy oskarżali Tomasza Komendę od czci i wiary, w mediach pojawiały się tylko nieliczne głosy psychologów, które brały mężczyznę w obronę
– A przecież Tomasz Komenda, całe dorosłe życie spędził w więzieniu, które trudno uznać za modelowe miejsce do treningu, jak tworzyć, budować i utrzymać relacje społeczne, w tym miłosne relacje z drugim człowiekiem. A tym bardziej, jak pełnić idealnie rolę rodzica – mówi Beata Biały, psychoonkolożka. Podkreśla, że mężczyzna trafił do więzienia u progu dorosłego życia, gdy jego osobowość, jeszcze w pełni się nie ukształtowała.
Tomasz Komenda - życie na wolności: problemy rodzinne, choroba nowotworowa
Tomasz Komenda wyszedł na wolność, a w praktyce został w nią wrzucony. Jak na przysłowiową głęboką wodę. – Dziś tyle mówimy o instytucji tzw. asystenta zdrowienia – powołano nowy zawód – osoby, które pomagają w adaptacji osobom po kryzysach psychicznych, które spędziły np. kilka miesięcy w szpitalu psychiatrycznym. Asystent ma za zadanie pomóc takiej osobie odnaleźć się w środowisku rodzinnym, sąsiedzkim, w szkole, pracy, wśród znajomych i osób mieszkających w tej samej dzielnicy. Mówimy o powrocie do swojego miejsca zamieszkania po kilku tygodniach, czy miesiącach, a nie po 18 latach! – podkreśla psychoonkolożka Beata Biały.
Obok Tomasza Komendy nie było psychologów, kuratorów, pracowników opieki społecznej. Z daleka przyglądaliśmy się jego gmatwającym się relacjom z partnerką – mamą jego dziecka, z resztą rodziny – w tym rodziny pochodzenia, a szczególnie własną matką, która walczyła o wyjście syna z więzienia i nigdy się w tej walce nie poddała, ani nie zwątpiła w niewinność syna.
Potem okazało się, że Tomasz Komenda choruje na raka, i że nowotwór musiał rozwijać się już od lat, czyli choroba zaczęła się w więzieniu. Gdy media, a szczególnie prasę plotkarską obiegły informacje, że mężczyzna przyjmuje chemioterapię, pojawiały się hejterskie komentarze, że to „ucieczka” w chorobę przed odpowiedzialnością za rodzinę, że to hipochondria.
Czy to więzienny stres wywołał u mężczyzny nowotwór? - Sam w sobie stres nie ma mocy wywoływania raka. Nie możemy więc powiedzieć jednoznacznie, że to on spowodował nowotwór. Ale z całą pewnością mógł być czynnikiem sprzyjającym, ponieważ podczas stresu obniża się odporność naszego organizmu. Ciało ma niesamowite możliwości obronne, w tym unicestwianie komórek nowotworowych, które w ciele każdego z nas pojawiają się i krążą codziennie. Tak działa układ odpornościowy. To jego rola. Jednak nawet on radzi sobie z tym zadaniem do pewnego stopnia. I nie w nieskończoność. Między stresem a chorobami, w tym onkologicznymi, zachodzi wyraźny związek. Stres, który jest krótkotrwały, mobilizuje organizm do walki i może nawet wzmocnić, „hartować” układ immunologiczny. Jednak ten przedłużający się w nieskończoność, działa przeciwnie – osłabia naszą odporność. Zarówno na banalne infekcje, jak i na poważne choroby – w tym te nowotworowe – tłumaczy Beata Biały, psychoonkolożka.
– To prowadzi do tego, że po czasie mobilizacji układ odpornościowy niejako poddaje się. Nie radzi sobie z utylizowaniem komórek nowotworowych, nie niszczy ich już skutecznie. Zaczynają się one niekontrolowanie namnażać. Jeśli w naszym ciele toczy się proces nowotworowy, może przyspieszyć pojawienie się przyrzutów do innych narządów – mówi Beata Biały.
Uspokaja jednak, że nie musi to być regułą. Kluczowe jest to, jak dany człowiek reaguje na stres i jak go definiuje. To, co jeden człowiek odczuwa jako wielką traumę, inny nie musi. Nasze babcie i dziadkowie często mieli za sobą wojenne traumy, obozy koncentracyjne i stalinowskie więzienia. Wielu z nich dożywało w dobrym zdrowiu niemal 100 lat.
Zobacz też: Towarzyszył Tomaszowi Komendzie po wyjściu z więzienia. Teraz go wspomina