Zabija w 5 do 7 minut. To na to NAPRAWDĘ zmarł Franciszek

Przyczyną śmierci papieża Franciszka, był „udar mózgu, śpiączka i nieodwracalna zapaść kardiologiczna”, jak poinformował opinię publiczną dyrektor ds. zdrowia i higieny Watykanu prof. Andrea Arcangeli.
Ojciec Święty rano w Poniedziałek Wielkanocny obudził się ok. 6:00 i czuł się dobrze, jednak po godzinie jego stan się gwałtownie pogorszył. Po godz. 7:00 doszło do udaru, następnie do zapaści i śpiączki, z której już się nie obudził.
Przyczyną zgonu był udar
Papież Franciszek przed śmiercią długo chorował. 14 lutego trafił do Polikliniki Gemelli z powodu zapalenia oskrzeli, a następnie obustronnego zapalenia płuc, które wywiązały się na skutek przeziębienia. Po długotrwałym leczeniu i kilku kryzysach oddechowych, 23 marca został wypisany ze szpitala, a rekonwalescencję kontynuował w rezydencji Casa Santa Marta.
Choć wykonywał niektóre ze swoich obowiązków, był już bardzo schorowany. Cierpiał, m.in., na cukrzycę typu 2. i nadciśnienie tętnicze. Oficjalna przyczyną jego zgonu był natomiast:
„udar mózgu, śpiączka i nieodwracalna zapaść kardiologiczna”.
Przeczytaj też: To działo się kilka minut po śmierci papieża. Tak wygląda tradycyjny obrzęd


Czym jest udar mózgu?
Udar mózgu to nagłe zaburzenie krążenia krwi w mózgu, które prowadzi do niedotlenienia i obumierania komórek nerwowych. Wyróżniamy dwa główne typy udaru: niedokrwienny (spowodowany zatkaniem naczynia krwionośnego – ok. 80-90 proc. wszystkich przypadków udarów) oraz krwotoczny (pęknięcie naczynia i wylew krwi do mózgu). W przypadku papieża prawdopodobny był udar niedokrwienny, który często występuje u osób starszych z obciążeniami zdrowotnymi.
Do czynników ryzyka udaru należą m.in.:
- podeszły wiek,
- nadciśnienie tętnicze,
- cukrzyca,
- wysoki poziom cholesterolu,
- otyłość,
- brak aktywności fizycznej,
- przewlekły stres.
W przypadku papieża Franciszka można by wymienić kilka z tych czynników. Jako 88-letni mężczyzna, po ciężkich infekcjach płucnych, w osłabieniu, mógł być szczególnie narażony na zaburzenia krążenia mózgowego. Wiemy, że chorował na cukrzycę i nadciśnienie, z pewnością też miał ograniczoną możliwość ruchu i tryb życia obarczony dużym stresem, mimo wsparcia najbliższego otoczenia.
Przeczytaj też: Ostrzega przed udarem kilka dni wcześniej, trwa tylko kilka minut
Udar mózgu – objawy
Udar może rozwijać się błyskawicznie – czasem wystarczy kilka minut, by doszło do trwałych uszkodzeń mózgu. Dlatego tak ważne jest rozpoznanie objawów i natychmiastowe działanie. Do najczęstszych sygnałów ostrzegawczych należą:
- nagłe osłabienie jednej strony ciała (np. ręki lub nogi),
- opadnięcie kącika ust,
- trudności w mówieniu lub rozumieniu mowy,
- silny ból głowy,
- zaburzenia widzenia,
- zawroty głowy i utrata równowagi.
Jeśli zauważymy takie objawy u bliskiej osoby, musimy natychmiast zadzwonić na pogotowie (numer 112) i poinformować dyspozytora o podejrzeniu udaru. Liczy się każda minuta – szybkie podanie leków (np. trombolitycznych) może uratować życie lub zapobiec trwałej niepełnosprawności. W najlepszym wypadku chory może wrócić do całkowitej sprawności, ale czas reakcji i stan ogólny pacjenta decydują o rokowaniach.

Przeczytaj też: Ten test oczu może uratować życie. To świadczy o udarze mózgu
Udar a śmierć
Udar mózgu to stan zagrażający życiu. Jeżeli udarem objęta jest duża część mózgu, to bardzo poważna sytuacja i wymaga jak najszybszej pomocy medycznej. W przypadku mniej rozległych udarów uznaje się, że w ciągu 4,5 godziny można uratować zdrowie człowieka.
Każda minuta zwłoki zwiększa ryzyko trwałych uszkodzeń mózgu lub śmierci. Badania wskazują, że:
- w ciągu 3 tygodni od udaru umiera około 18,6 proc. pacjentów,
- śmiertelność w ciągu 28 dni wynosi 28,8 proc.
„W przypadku wystąpienia objawów udaru najważniejszy jest czas. Im szybciej chory trafi do szpitala i otrzyma profesjonalną pomoc, tym większe szanse na wyjście z choroby bez większych powikłań. Kluczowe są 4,5 godziny od wystąpienia pierwszych objawów udaru mózgu. Dlatego, jeśli zaobserwuje się objawy udaru u siebie lub drugiej osoby, należy bezzwłocznie wezwać pogotowie ratunkowe” – powiedziała prof. dr hab. n. med. Alina Kułakowska dla Pulsu Medycyny.
pulsmedycyny.pl, pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/1726457/




































