4-latek trafił do szpitala ze zwykłym kaszlem. Zdjęcie RTG ujawniło coś strasznego

Czasami dzieje się coś, co zaskakuje lekarzy nawet z najdłuższym stażem. Tak było w przypadku gigantycznego guza, którego medycy odkryli u 4-letniego chłopca. A pomyśleć, że dziecko trafiło do szpitala ze “zwykłym” kaszlem… Gdyby nie czujność rodziców, wnikliwość i skuteczność lekarzy, ta historia mogłaby mieć inne zakończenie. Na szczęście, wszystko skończyło się dobrze.
Przyszedł z kaszlem, ale to nie była infekcja
Gdy czteroletni chłopiec trafił do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego im. L. Zamenhofa w Białymstoku z objawami typowymi dla infekcji dróg oddechowych – kaszlem i dusznościami – lekarze nie mieli pojęcia, że jego stan jest aż tak poważny. Zaniepokojeni silnymi objawami, zlecili badanie RTG, które ujawniło nietypowy widok – w klatce piersiowej 4-latka znajdował się olbrzymi guz mierzący aż 9 na 5 centymetrów, a więc większy niż jego serce.
Chłopiec potrzebował pilnej operacji
Czas miał w tej sytuacji ogromne znaczenie. Chłopiec niemal natychmiast trafił na blok operacyjny, gdzie chirurdzy dziecięcy we współpracy z torakochirurgiem (lekarzem specjalizującym się w chirurgii klatki piersiowej) lek. Borysem Miśkiewiczem przeprowadzili operację wymagającą precyzji co do milimetra.
Guz znajdował się blisko dużych naczyń krwionośnych, co sprawiło, że operacja była śmiertelnie niebezpieczna. Pomimo tak trudnego dostępu i dużej presji, lekarze zachowali zimną krew i wycięli zmianę w całości. Zabieg trwał ponad dwie godziny, a wynik badania histopatologicznego pozwolił postawić diagnozę: ganglioneuroma, czyli nerwiak zwojowy — rzadki, lecz łagodny guz układu nerwowego, występujący głównie u dzieci. Czytaj także: Tak wygląda rak u dziecka. „To, że ktoś jest bardzo malutki, nie oznacza, że nie może mieć nowotworu”

Do zdrowia wrócił błyskawicznie
Największym sukcesem nie była jednak sama operacja, ale brak powikłań po tak dużym zabiegu i błyskawiczny powrót dziecka do zdrowia. Już czwartego dnia po zabiegu chłopiec biegał po szpitalnych korytarzach, w co nie mogli uwierzyć sami lekarze. Niedługo później został wypisany do domu. Białostockim lekarzom gratulujemy sukcesu! Czytaj także: Chorują coraz młodsi. Rak trzustki i jelita grubego w czołówce





































