Wyszukaj w serwisie
choroby profilaktyka problemy cywilizacyjne zdrowie psychiczne żywienie zdaniem lekarza uroda i pielęgnacja
Pacjenci.pl > Zdaniem Lekarza > Dr Sławomir Murawiec dla Pacjenci.pl: Na zaburzeniach psychicznych i lekach psychiatrycznych w Polsce „zna się” każdy
Redakcja Pacjenci.pl
Redakcja Pacjenci.pl 30.12.2023 19:59

Dr Sławomir Murawiec dla Pacjenci.pl: Na zaburzeniach psychicznych i lekach psychiatrycznych w Polsce „zna się” każdy

Dr hab. n. med. Sławomir Murawiec, psychiatra (fot. archiwum prywatne)
Dr hab.n.med. Sławomir Murawiec, psychiatra (fot. archiwum prywatne)

Farmakoterapia psychiatryczna budzi tak żywe emocje, bo dotyczy fundamentalnego poczucia tego, kim jesteśmy. Substancje chemiczne mogą zmieniać emocje, myślenie i leczyć lęki, depresje, psychozy. Tak się dzieje i jako psychiatrzy mamy na to niezliczone dowody – pisze dr hab. n. med. Sławomir Murawiec*, specjalista psychiatra dla portalu Pacjenci.pl.

Co kilka miesięcy budzę się rano i odkrywam, że cała moja wiedza psychiatryczna zgromadzona w ciągu 30 lat pracy jest całkowicie nieprawdziwa, ponieważ właśnie ukazał się nowy artykuł w prasie codziennej albo w internecie, której Autor lub Autorka wyjaśnia, jak powinno się leczyć zaburzenia psychiczne.

W ostatnim okresie przyczyną mojego „przebudzenia” był artykuł o „lekach na ADHD branych jak cukierki” w jednym z największych ogólnopolskich dzienników. W ubiegłym roku tekst „Leki na depresje to placebo? Ogłoszono przełomowe wyniki badań” w jednym z największych portali w Polsce, a na początku tego roku – film na YouTube na kanale znanej podróżniczki – dziennikarki zatutułowany „Depresja – najnowsze badania naukowe”.

Po ukazaniu się takich „opracowań” najpierw myślę, że znów ktoś nie zgłębił tematu i nie zrozumiał, ale już napisał. Ale zaraz potem martwię się o skutki społeczne i zdrowotne takich publikacji prasowych dla wielu osób leczących się, albo takich którzy powinni poszukać pomocy psychiatrycznej, ponieważ takie prasowe doniesienia mają swoje jak najbardziej konkretne oddziaływanie. Wpływają na decyzje wielu osób dotyczące podjęcia lub nie leczenia, a także na samopoczucie osób już leczonych. Aby przekonać się, jak szeroki jest zakres reakcji poszczególnych osób na głoszone w tych artykułach tezy, wystarczy przeczytać zamieszczone pod nimi komentarze internautów.

Sugerują, że ujawniają „ukrytą prawdę” o lekach, a czasem powołują się na nieaktualne badania

Jest kilka wspólnych elementów tego typu artykułów. Wszystkie one dotyczą leków stosowanych w terapii zaburzeń psychicznych, czyli farmakoterapii psychiatrycznej. Wszystkie one „odkrywają” „ukrytą prawdę” o lekach, burząc zaufanie w możliwość ich skutecznego i bezpiecznego stosowania i podważając oficjalne stanowisko medycyny. Wszystkie one „ujawniają” albo to, że leki nie działają (nie działają, ale mimo to dają straszliwe działania uboczne), albo że są używane niewłaściwie. Generalnie ich wydźwięk jest co najmniej ostrzegający przed ich stosowaniem, jeśli nie wręcz skierowany przeciwko stosowaniu leków w terapii zaburzeń psychicznych. Niektóre z tych artykułów powołują się badania, które są już mocno nieaktualne, albo na pojedyncze wypowiedzi, których znaczenie jest uogólniane.

W światowej polemice, która pojawiła się w 2022 roku po artykule kwestionującym działanie leków przeciwdepresyjnych pojawiło się takie, moim zdaniem ciekawe porównanie: „Wyobraź sobie, że jako lekarz właśnie zobaczyłeś nagłówki rozpowszechniane w całym internecie brzmiące: "Depresja prawdopodobnie nie jest spowodowana nadmierną ilością czarnej żółci", po którym następuje długa dyskusja na temat tego, że brak równowagi czterech płynów ustrojowych nie jest odpowiedzialny za zaburzenia nastroju. Możesz podrapać się w głowę i zastanawiać się, dlaczego ktoś próbuje obalić galeniczno-średniowieczną teorię humoralną”. Galen w pierwszych wiekach naszej ery nadał znaczenie teorii, według której cztery płyny ciał regulują nasze zdrowie i temperament. Ale obecnie ten pogląd ma już wyłącznie znaczenie historyczne.

Autorzy tego porównania - Ronald W. Pies i George Dawson piszą, że jako psychiatrzy i psychofarmakolodzy zareagowali zdziwieniem na pojawiające się doniesienia, o „obaleniu” teorii, która dawno już była nieaktualna. Wspomnianą sytuację z tekstem w lipca 2022 r. można jeszcze zrozumieć, ponieważ jej podstawą, była praca, która pojawiła się w piśmie naukowym. Mniejsze usprawiedliwienie znajduję dla nagłych „objawień” całej prawdy na podstawie artykułów sprzed wielu lat oraz jednostkowych wypowiedzi osób, które miały styczność z leczeniem psychiatrycznym. Jeszcze mniejsze zrozumienie budzą we mnie wypowiedzi osób kwalifikowanych do grona celebrytów, które obwieszają światu swoje teorie terapeutyczne.

Temat farmakoterapii psychiatrycznej budzi tak żywe emocje, ponieważ dotyka bardzo ważnej tematyki naszej tożsamości i kontroli nad nami samymi. Dotyczy fundamentalnego poczucia kim jesteśmy.

Rodzice boją się diagnozy. Dr Magdalena Wegner-Jezierska uspokaja

Pacjenci mówią o tym, jak po lekach ustępuje lęk i wraca możliwość prowadzenia różnych aktywności

Jest w tym coś poruszającego, że substancje chemiczne mogą zmieniać sposób przeżywania, emocje i myślenie, mogą prowadzić do leczenia objawów lęku, depresji, psychoz. Tak się dzieje i jako psychiatrzy mamy na to niezliczone dowody w codziennej pracy. Ale może jako specjaliści pamiętać, że zjawiska, które dla psychiatrów są codziennymi obserwacjami, mogą budzić różne obawy u osób, które nie maja takich doświadczeń. Wszyscy przyzwyczajeni jesteśmy do myśli o pewnej swojej tożsamości, o sprawowaniu kontroli nad umysłem i zachowaniem. Okazuje się jednak, co podkreśla wiele osób leczonych, że leki mogą wywierać wpływ na przeżycia i objawy, które wydawały się tak silnie nas dotyczyć. A w wyniku leczenia znikają, zmienia się nastrój, ustępuje lęk, zmienia się podejście do rzeczywistości i wracają możliwości prowadzenia różnych aktywności.

Wspólna cechą tych artykułów jest także to, że nie sposób z nimi rzeczowo polemizować zachowując objętość tekstu, która byłaby do przeczytania w prasie. Trzeba by wyjaśniać każde przekłamane zdanie, niekiedy każdą część zdania, a także „wyprostować” znaczenie wielu słów. Odpowiedź byłaby wielokrotnie dłuższa od samego artykułu, którego dotyczy i mogłaby być mało zrozumiała. 

W odpowiedzi na łamach „Pulsu Medycyny” po materiale internetowym pani Beaty Pawlikowskiej Prof. Agata Szulc, Pani Prezes-Elekt Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego podkreśliła, że rzetelny przegląd piśmiennictwa dotyczącego skuteczności i bezpieczeństwa leków stosowanych w terapii zaburzeń depresyjnych wymagałby uwzględnienia 200 prac naukowych z tego obszaru. Przenalizowanie takiej masy informacji dostarcza pewnych wniosków, które jednak i tak nie są ostateczne. 

W ramach medycyny opartej na dowodach wiedza medyczna oparta jest na tym, co zostało naukowo udowodnione. To nie znaczy, że nie ma różnic poglądów pomiędzy różnymi ośrodkami medyczno-naukowymi i nawet wzajemnie sprzecznych wyników badań. Tak czy inaczej jest jednak konstruowany pewien gmach wiedzy, która się posługujemy. Zawsze przy tym medycyna podkreśla, że to, co wiemy, opiera się na aktualnych wynikach badań, które mogą zostać w przyszłości stać się nieaktualne. Ale innej możliwości nie ma. Nie ma dogmatów, są wyniki badań. A jeśli chodzi o leczenie - aktualne rekomendacje, wytyczne obowiązujących sposobów postępowania terapeutycznego wyznaczają ramy naukowo i praktycznie udowodnionych terapii. Zauważmy, że zazwyczaj zmieniają się co kilka lat w miarę postępu wiedzy i pojawiania się nowych możliwości leczniczych.

Cytowania słów rozmówcy w tekście prasowym lub internetowym lub powołanie się na „badania dowodzą, że” mogą być krótkie. To może być jedno zdanie. Lub jedno stwierdzenie. Wykazywanie, dlaczego zostały te sformułowania użyte błędnie albo opacznie zrozumiane, wymagałoby rozbudowanej polemiki.

W odniesieniu do zaburzeń psychicznych i ich leczenia istnieje silna pokusa, aby „znać się” i „polemizować” na ten temat, w oparciu o wyrywkowe informacje – własne przemyślenia lub przeczytany artykuł lub książkę.

Jako psychiatra mogę dostrzec różnicę z kardiochirurgami lub specjalistami wielu innych dziedzin medycyny. Jeśli wprowadzana jest nowa technika operacji serca, nie pojawiają się wypowiedzi prasowe, kwestionujące zasadność tej techniki i sposób dojścia do mięśnia sercowego, w oparciu o opinie przechodniów i badania z lat 60-tych XX wieku.

Jeśli wprowadzane są nowe leki na choroby płuc, cukrzycę czy choroby nerek – także raczej nie pojawiają się w prasie popularnej artykuły, że to wszystko placebo, nie działa i mojemu znajomemu nie pomogło. Natomiast farmakoterapia psychiatryczna co pewien czas budzi taki żywy oddźwięk. Tymczasem podobnie jak z operacjami kardiologicznymi czy lekami na choroby internistyczne, współczesna wiedza medyczna nie dostarcza już tak łatwo zrozumiałych odpowiedzi jak leki te działają na poziomie biologicznym. 

To nie znaczy, że psychiatrzy nie powinni tłumaczyć, wyjaśniać i edukować. Jednak powinni to robić, moim zdaniem, bardziej na poziomie pokazywania, jakie mogą być zmiany samopoczucia wywołane działaniem leków, co może zadziać się z objawami i sposobami przeżywania, niż na poziomie mechanizmów receptorowych, błonowych, molekularnych i wpływu na obwody neuronalne.

Lekarze powinni pytać pacjentów i brać pod uwagę ich uczucia dotyczące stosowania leków psychiatrycznych

Jako psychiatra zajmuję się od kilkudziesięciu lat tematem subiektywnych i psychologicznych aspektów leczenia farmakologicznego w psychiatrii. 

Czyli tym, czego doświadczają, co myślą i czują osoby stosujące leki psychiatryczne. I tym, jak to interpretują, jak się do tego odnoszą. 

I wiem, jak jest to ważne dla efektów leczenia. W tym kontekście mogę napisać, że istnieje olbrzymia potrzeba pytania o te zagadnienia i uwzględniania odczuć osób stosujących leki psychotropowe.

Istnieje też oczywiście konieczność uwzględniania tych odczuć w postępowaniu terapeutycznym, w podejmowaniu decyzji o leczeniu. Lekarze powinni słuchać relacji swoich pacjentów na temat zmian samopoczucia w trakcie leczenia i wyciągać z tego praktyczne wnioski. Jestem przekonany o tym, że samopoczucie osoby w trakcie przyjmowania leku, ma często kluczowe znaczenie.

Ale z tego samego powodu jestem przekonany, że materiały prasowe i internetowe o jakich tu piszę, mogą powodować nieufność, lęk, negatywne wyobrażenia na temat leków stosowanych w terapii i problemów dotyczących życia psychicznego. 

Mogą prowadzić do trudności w nawiązywaniu przymierza terapeutycznego w leczeniu, albo wręcz uniemożliwiać utworzenie takiej wspólnej koalicji lekarz-pacjent. 

A efekt działania leków nie opiera się wyłącznie na działaniu biologicznym. Jeśli osoba, która ma przyjąć lek będzie przekonana, że ta substancja jej zaszkodzi, to ma to wpływ na wynik leczenia. Leki nie działają poza kontekstem psychiki osoby leczonej, tym bardziej, że działają właśnie na psychikę. Indukowanie lęku, negatywnych wyobrażeń może mieć całkiem realny wpływ na wyniki leczenia. 

Może za tym stać prosty mechanizm – osoba, która ma przyjąć lek, przypomina sobie, co czytała na ten temat. Jeśli czytała negatywne opinie w prasie lub internecie, może to wywoływać nieufność, lęk i przekonania, że leki mogą zaszkodzić. I będzie to mogło mieć wpływ na przyjęcie leku i na efekty jego podawania. 

Od lat jako rzecznik prasowy Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego pracuję i współpracuję ze znakomitymi dziennikarzami medycznymi. Ale jestem przekonany i wiem, że każdy z tych dziennikarzy przed napisaniem tekstu zbiera materiały z wielu źródeł. Sam je potem czytam z wielkim zainteresowaniem, nawet jeśli znam temat i jestem jednym z ekspertów, którzy się wypowiadają w tekście. 

Teksty medyczne nie powstają w ten sposób, że ktoś przeczyta jeden artykuł i już wie wszystko. Nie powstają tak opracowania medyczne ani artykuły dziennikarzy zajmujący się tematyką zdrowia. Przed napisaniem tekstu warto temat poznać z wielu perspektyw. I za takie teksty jesteśmy wdzięczni jako lekarze dziennikarzom medycznym, są one nagradzane. Ale to rzetelna robota. Te teksty mogą mieć charakter krytyczny, ale jeśli są oparte na rzetelnym poszukiwaniu i zgłębianiu wiedzy, to jest te cenne. Potrzebne są informacje zwrotne, informacje pokazujące psychiatrię z punktu widzenia osób, które są „odbiorcami”, także te, które pokazują jej niedostatki czy słabe obszary. 

Tak więc wkład osób leczonych farmakologicznie lekami psychotropowymi w rozwój psychiatrii jest bezcenny. Wiele osób bada ten wpływ naukowo, sam napisałem na ten temat wiele prac. Wkład dziennikarzy w budowanie świadomości społecznej jest bezcenny. Ale ja na podstawie relacji jednego pacjenta nie mogę zbudować wiedzy, jak działa dany lek u wielu osób. Muszę wysłuchać wielu osób zanim w moim doświadczeniu zaczyna się kształtować jakieś uogólnienie. 

Tak samo muszę przeczytać wiele artykułów, aby mieć jakiś pogląd o danym sposobie leczenia. Dziennikarze medyczni także nie budują swoich tekstów na jednym sensacyjnym artykule i tworzeniu na jego podstawie uogólnienia.

Uczmy się od siebie nawzajem – lekarze, osoby leczone i dziennikarze medyczni. Wiele perspektyw dostarcza wielu bezcennych informacji, a zawężenie do jednej nie pozwala zazwyczaj na zobaczenie, jak to wygląda z perspektywy drugiej osoby, nawet jeśli ta osoba siedzi przed nami.

* Dr hab. Sławomir Murawiec, specjalista psychiatra, główny ekspert do spraw psychiatrii Akademii Zdrowia Psychicznego Harmonia, redaktor naczelny kwartalnika "Psychiatria Spersonalizowana", rzecznik prasowy Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

STOP stygmatyzacji dorosłych z ADHD [KOMENTARZ]
ADHD
Łykają je jak „cukierki", lub kruszą i „wciągają nosem"– tak przedstawia dorosłych z ADHD tekst w „Gazecie Wyborczej”. Wierzę, że napisany w dobrej wierze, niestety powiela krzywdzące stereotypy. Przyczynia się do postrzegania tych, którzy przyjmują leki, jako bezrefleksyjnych bohaterów “Wilka z Wall Street”. „Lek na ADHD brany jak cukierki. "Euforia była coraz słabsza, zaczęłam brać więcej, potem rozkruszać i wciągać" – to tytuł tekstu, jaki ukazał się w sobotę 9 grudnia 2023 roku w „Gazecie Wyborczej”. Co o nim myślę? Wystarczająco długo żyję i pracuję, by zdążyć zobaczyć wielu uzależnionych ludzi. Ale nie od leków na ADHD, a od alkoholu, papierosów, seksu i dragów i to właśnie dlatego, że choć mieli ADHD, to niezdiagnozowane. I radzili sobie z tym tak, jak mogli - znieczulając się czym popadnie. W dodatku wielu z nich miało błędną diagnozę - zamiast ADHD, które faktycznie mieli, słyszeli, że mają coś zupełnie innego - i latami leczyli się na depresje, chorobę afektywno-dwubiegunową, bordeerline i wiele innych rzeczy. Dostając leki, które nie działały, bo nie mogły, a często jeszcze pogarszały sprawę. 
Czytaj dalej
Nie pobudzają, ale uspokajają! – stymulanty i mózg ADHD [KOMENTARZ PSYCHIATRY]
dr hab. n. med. Grzegorz Opielak, psychiatra
Kluczowy jest niski poziom dopaminy. Z niego wynika problem z koncentracją, ale i z leczeniem depresji w ADHD, na którą „klasyczne” antydepresanty, czyli SSRI zwykle nie działają – tłumaczy dr hab. n. med. Grzegorz Opielak* z Centrum Terapii Dialog w Warszawie Komentarz „STOP stygmatyzacji dorosłych z ADHD” napisałam w emocjach i „na gorąco” po tekście w „Gazecie Wyborczej”, który pewnie napisany w dobrej wierze, ale sugerował, że Polacy biorą, a właściwie ćpają leki na ADHD dla haju, a nie po to, by się nimi ratować i móc „ogarnąć” swoje życie. Od tygodnia publikujemy komentarza - Wasze i lekarzy. Nie po to, by hejtować, ale by edukować. Dziś oddajemy głos bardzo doświadczonemu psychiatrze, szefowi oddziału psychiatrii i psychogeriatrii szpitala w Janowie Lubelskim, wykładowcy Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i terapeucie z Warszawskiego Centrum Terapii Dialog. Tłumaczy istotę zaburzenia, to jak działają leki na mózg ADHD i dlaczego niektóre nie działają, a także, że to, że przyczyną problemu jest niski poziom dopaminy, który sprawi, że jedna osoba będzie impulsywna, a inna spokojna i zdekoncentruje się po cichu i tylko “odpłynie”. - Ten artykuł odbił się szerokim echem. W mojej ocenie jego wydźwięk należy pojmować w dwóch wymiarach: braku zrozumienia czym jest ADHD oraz braku zrozumienia istoty samego leczenia stosowanego dla złagodzenia objawów tego zaburzenia – mówi psychiatra dr hab. n. med. Grzegorz Opielak. Ubolewa, że choć ADHD zostało już lata temu potwierdzone, nadal powszechnie pokutuje przeświadczenie o tym, że to nieistniejące zaburzenie. - Albo zaburzeniu którego jedyną manifestacją jest „bycie niegrzecznym”, u dzieci. A u dorosłych chęć otrzymania „narkotyków”, tyle, że legalnych, bo na receptę, ale przy tym czystych i względnie tanich… Tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia i ocen kontaktów z pacjentami czy z ich rodzinami – opowiada psychiatra dr Grzegorz Opielak.
Czytaj dalej
Polecane