"Ojciec upił się i zamienił Wielkanoc w piekło. Nigdy nie zapomnę tego, co zrobił przy stole" [LIST]

Do naszej redakcji napisała 31-letnia Joanna z Warszawy. Jej rodzice mieszkają na Śląsku. W tym roku odwiedziła ich na Wielkanoc i – jak mówi – nie zrobi tego nigdy więcej. Wszystko przez uzależnienie ojca, kobieta uważa, że zniszczył jej dzieciństwo i “zatruł rodzinę”. Oto jej historia.
Dla mnie to przykre, jak ludzie pytają mnie, gdzie spędzam Wielkanoc. Wszyscy pakują się i jadą do rodziców na święta, a ja nie chcę. W przyszłym roku – przysięgam – będę siedziała sama w domu albo pojadę do teściów. Nie z własnej woli. Po prostu nie zniosę znowu widoku pijanego ojca.
Alkoświęta – wielkanocna tradycja mojego ojca
Dla mnie święta to trauma. Pamiętam, jak miałam 10 lat i szłam ze święconką z koleżankami. – Zobacz Asia, to Twój tata – powiedziała jedna z nich. Mój ojciec leżał pijany w rowie. – Nie, nie, to nie on – skłamałam. Bardzo się go wstydziłam.
Później wrócił do domu, miał mokre spodnie. Rzucił je na tapicerowane krzesło przy stole. Cuchnęło od niego na kilometr. I tak było co rok: alkoświęta.

Obiecywał trzeźwość. Godzinę później spadał z krzesła
Wiele razy prosiłam ojca, żeby nie pił. Godzinę później był pijany.
Kiedyś dostał drgawek od alkoholu i trafił do szpitala. Nawet wtedy się nie ogarnął. Miał żółte oczy od zniszczonej wątroby. – To przez te leki, pestycydy – wypierał. Na detoks nie poszedł nigdy. – Ja nie jestem żaden pijak! – krzyczał.
Jak mama zasugerowała mu dzisiaj, żeby zaczął się leczyć, to rozbił ręką szklaną witrynę i groził, że się potnie. – I tak mnie nie kochacie! – krzyczał.
Już wiem, że mama nigdy więcej nie poruszy tego tematu. Żal mi mamy, chciałabym jej jakoś pomóc, ale ona też jest uzależniona – od ojca. Przy ludziach jest jak aktorka – udaje, że jest dobrze, ale ja widzę, jak cierpi. Nie jestem w stanie jej pomóc.
Ojcu w zachowaniu trzeźwości nie pomagają koledzy. Zawsze są jakieś okazje do picia: mecze, urodziny, śluby. Nie pomaga też dostępność napojów wyskokowych – na stacjach benzynowych, całodobowe monopole. Ktoś dużo zarobił na tym, by się stoczył.
Nie będę wspierać ojca. Muszę wesprzeć siebie
Jako dziecko myślałam, że jestem gorsza od moich rówieśniczek, że cała ta sytuacja to moja wina, że tata nie dość mnie kocha. Kiedyś upiłam się w liceum i dowiedziała się o tym wychowawczyni. – Ale chyba nie chcesz jak Twój tata? – zapytała.
W końcu wyjechałam do Warszawy i wydawało mi się, że mam spokój. Dzisiaj wiem, że to było tylko złudzenie. Pijany ojciec nadal był ze mną, choć dzieliło nas 500 km. Nadal w nocy budziły mnie wrzaski. Miałam koszmary.
Później poznałam mojego narzeczonego, który pokazał mi normalność. Rodzinne obiady bez krzyków i bijatyk. I dopiero wtedy zrozumiałam, że zostałam skrzywdzona przez najbliższych, że to nie była moja wina.
Teraz uczę się stawiania granic i dbania o siebie. Kiedy ojciec dzwoni do mnie pijany, a dzwoni do mnie wyłącznie, kiedy wypije, odkładam słuchawkę. – Pogadamy, jak wytrzeźwiejesz – mówię. Nie oddzwonił nigdy.
Ktoś z Twoich bliskich nadużywa lub nadużywał alkoholu? Napisz do nas na [email protected] – najciekawsze historie opublikujemy.
Zobacz też:
Uzależnionym od alkoholu należy się renta. Świadczenie budzi kontrowersje
Bezpłatna pomoc dla rodzin uzależnionych od alkoholu. Wchodzi nowy przepis
Czy istnieje bezpieczna ilość alkoholu? Odpowiedź ekspertów może Cię zdziwić





































