Przebadali mięso z Lidla. Niepokojące odkrycie
W popularnym dyskoncie zbadano filety z kurczaka marki Rzeźnik. Okazało się, że niemal wszystkie opakowania noszą ślady choroby kurczaków. Sprawdzamy, co to oznacza to dla konsumentów, jak samodzielnie rozpoznać problematyczne partie i czy jest się czego obawiać.
- Ponad 99 proc. przebadanych filetów z Lidla wykazywało cechy choroby białych włókien
- Mięso z tą wadą może mieć nawet o 224 proc. więcej tłuszczu i 9 proc. mniej białka
- Z punktu widzenia bezpieczeństwa żywności jest jadalne, ale jakościowo odstaje od zdrowej piersi z kurczaka
Wyniki badania: niemal każdy filet z wadą
Organizacja Otwarte Klatki przeanalizowała 130 zdjęć filetów z kurczaka sprzedawanych w Lidlu. W 99,2 proc. przypadków stwierdzono obecność białych włókien, a w co trzecim opakowaniu było ich bardzo dużo, co oznacza realne pogorszenie jakości produktu.
Mięso z taką wadą może zawierać nawet o 224 proc. więcej tłuszczu i o 9 proc. mniej białka niż mięso zdrowe. Wzrost zawartości kolagenu (ok. 10 proc.) obniża strawność, a zwiększona kaloryczność (średnio +14 kcal/100 g) może być problemem dla osób liczących makroskładniki. Mięso traci też więcej wody podczas obróbki, co wpływa negatywnie na jego teksturę.
Choroba białych włókien – co to takiego?
White striping, czyli choroba białych włókien, to coraz częstszy problem w mięsie kurczaka. Objawia się kremowymi, poprzecznymi pasmami tłuszczu widocznymi na surowej piersi. Im grubsze i bardziej równoległe, tym poważniejszy defekt. W wersji ciężkiej paski mają ponad 2 mm grubości.
Zjawisko to występuje głównie u brojlerów hodowanych w systemie intensywnym. Zwierzęta osiągają masę ubojową w zaledwie 35 dni, co przeciąża ich mięśnie i prowadzi do zmian strukturalnych. White striping nie jest nowym problemem – wcześniej obserwowano go w USA i Brazylii, ale dziś obecny jest także w Europie, w tym w Polsce. Jak alarmuje organizacja Otwarte Klatki, choroba wynika z niedotlenienia.
Czy to jest bezpieczne dla zdrowia?
Z punktu widzenia bezpieczeństwa żywności białe włókna nie stanowią zagrożenia mikrobiologicznego. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) klasyfikuje ten defekt jako problem jakościowy i dobrostanu zwierząt, nie jako czynnik chorobotwórczy. Mięso może być legalnie sprzedawane, o ile spełnia normy higieniczne.
Nie zmienia to jednak faktu, że produkt znacząco odbiega od wartościowego mięsa drobiowego. Dla osób stosujących diety wysokobiałkowe, niskotłuszczowe lub eliminacyjne, jakość surowca ma duże znaczenie. Dlatego ważna jest świadomość przy wyborze produktów w sklepie.
Jak rozpoznać i czego unikać?
Kupując mięso, warto dokładnie przyjrzeć się jego wyglądowi. Widoczne, grube, równoległe białe pasma to sygnał, że filet może być gorszej jakości. Lepiej wybierać opakowania, w których mięso ma jednolitą, różową barwę bez tłuszczowych smug.
Pomocne mogą być też etykiety – niektórzy producenci deklarują wolniejszy chów, który zmniejsza ryzyko myopatii. W codziennej diecie warto różnicować źródła białka, sięgając po indyka, ryby lub alternatywy roślinne. Jeśli już zdecydujemy się na kurczaka, lepsze efekty daje pieczenie w niskiej temperaturze lub gotowanie sous-vide.